W czwartek BZ WBK Brokerage odtajnił raport z 28 sierpnia, w którym rozpoczął rekomendowanie Play od zalecenia kupuj i wyceny 43,40 zł za akcję. Przebitka względem kursu rynkowego wynosi blisko 21 proc. To obecnie najwyższa znana rekomendacja pod adresem lipcowego debiutanta.
– Sądzimy, że Play bez trudu wypełni swoją oficjalną średnioterminową prognozę spółki corocznego wzrostu przychodów i dalszego wzrostu skorygowanej marży EBITDA. Niskie koszty umożliwiły spółce wzrost zysku EBITDA w 2016 r. do 2 mld zł, a istotna dźwignia operacyjna i oszczędności w zakresie kosztów operacyjnych powinny przynieść wzrost zysku EBITDA w 2017P o 15 proc. r/r i wysoką średnioroczną stopę wzrostu w latach 2016-2021P na poziomie 5,8 proc. Co najważniejsze, zarząd spółki zapowiada wypłaty znacznych dywidend od 2018P, dzięki czemu Play prawdopodobnie będzie jedną z najatrakcyjniejszych spółek dywidendowych na GPW i wśród europejskich operatorów telekomunikacyjnych. Wzrost ARPU i wzrost bazy klientów (obydwa zrealizowane w II kw. 2017 r.) stanowią kluczowe czynniki wzrostu wyceny spółki, a spółce dodatkowo sprzyja dobra sytuacja makroekonomiczna w Polsce – czytamy w raporcie.
Dzień wcześniej w podobnym tonie na temat Play wypowiedzieli się analitycy DM PKO BP. Biuro zaleciło kupno akcji z ceną docelową 40,50 zł/sztuka. W tym wypadku potencjał wzrostowy wynosi blisko 13 proc. Równo tydzień temu rekomendację z zaleceniem kupuj wystawili analitycy UBS. Ich cena docelowa to 38 zł.
Jednak półki co rynek nie podziela entuzjazmu maklerów, a kurs kolejny tydzień zmaga się z poziomem 36 zł, czyli ceną, po jakiej sprzedawano inwestorom akcje w lipcowym IPO. Sceptyczne nastawienie do walorów telekomunikacyjnego potentata to efekt przede wszystkim fatalnego debiutu. Inwestorzy wciąż mają świeżo w pamięci obraz wodospadu z inauguracyjnej sesji, gdy akcje telekomu taniały momentami nawet o 5,8 proc. Na szczęście kurs szybko odrobił straty, a w kolejnych dniach pojawiły się nawet zyski. Trzy dni po debiucie za jedną akcję Play płacono nieco ponad 37 zł. Niestety, wzrosty nie utrzymały się długo, a dodatkowo wiarę w siłę waloru podkopały doniesienia, że Play korzysta ze wspomagania. Spółka zatrudniła J.P. Morgan, aby ten, jako „menedżer stabilizujący”, utrzymywał przez 30 dni kurs akcji na poziomie zbliżonym do 36 zł. W praktyce, rolą amerykańskiego banku było bronienie notowań przed mocniejszymi spadkami.
– Akcje Play nie reagują na kolejną już rekomendację „kupuj” dla spółki z ceną o ponad 1/5 wyższą od aktualnego kursu. Nic dziwnego. Inwestorzy, którzy w ofercie publicznej kupowali akcje po 36 zł, wciąż muszą czuć się rozczarowani debiutem, a pozostali są ostrożni. Szczególnie, że w międzyczasie kurs spadł do 33,30 zł i prawdopodobnie tylko dzięki działaniom „menadżera stabilizującego” nie zostały na tym poziomie. – uważa Marcin Kiepas, główny analityk Fundacji FxCuffs.
Okres wsparcia ze strony J.P. Morgan zakończył się w ubiegły piątek. Teraz inwestorzy uważnie obserwują, jak faktycznie będzie radził sobie kurs debiutanta.
Globalni koordynatorzy i współprowadzący księgę popytu/Współprowadzący księgę popytu i współoferujący | Rekomendacja | Cena docelowa |
J.P. Morgan | – | – |
BofA Merrill Lynch | – | – |
UBS Investment Bank | Kupuj | 38 zł |
DM BZ WBK | Kupuj | 43,40 zł |
DM PKO BP | Kupuj | 40,50 zł |
Bierna postawa inwestorów względem entuzjastycznych rekomendacji DM BZ WBK, DM PKO BP i UBS ma jeszcze jedno uzasadnienie. Mianowicie, cała trójka była zaangażowana w IPO spółki. J.P. Morgan, BofA Merrill Lynch oraz UBS Investment Bank działali jako globalni koordynatorzy i współprowadzący księgę popytu. Z kolei BZ WBK oraz DM PKO BP wystąpili w roli współprowadzących księgę popytu i współoferujących. Niewykluczone, że inwestorzy z uwagi na rolę pośrednika w sprzedaży akcji podchodzą do ich raportów z większym dystansem niż zazwyczaj.