Akcjonariusze bielskiego producenta mikrosfery nie mają łatwego życia. Nie dość, że od historycznego szczytu kurs akcji stracił przeszło 70 proc., to końca przeceny nie widać. Notowania z łatwością przełamują kolejne wsparcia, a w trakcie sporadycznych korekt mają kłopot z pokonywaniem oporów. Nie pomogło nawet rzucenie koła ratunkowego w postaci raportu o wstępnych przychodach. Kupujących wystarczyło entuzjazmu zaledwie na jedną sesję, a już na kolejnej podaż znów przejęła kontrolę nad wykresem. Po prostu bessa.
Analiza techniczna walorów Eko Export wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Warto zwrócić uwagę, że w ostatnim półroczu znaczne jednosesyjne wzrosty zawsze były gaszone w kolejnym dniu notowań. Podobnie było tym razem: długi biały korpus nie zyskał potwierdzenia, a wolumen kształtujący kolejną, tym razem podażową świecę, nie pozostawiał złudzeń co do krótkoterminowego i mocno spekulacyjnego charakteru wzrostów.
Najbliższa przyszłość notowań jest teraz uzależniona od zachowania kursu akcji względem dwóch poziomów. Pierwszy z nich to opór na 14,60 zł, zaś drugi pełni rolę wsparcia i plasuje się na poziomie tegorocznego minimum. Co ważne, przełamanie oporu wcale nie gwarantuje automatycznego powrotu wzrostów. Nawet odwrócenie kierunku ruchu kursu napotka pierwszą zaporę podażową na poziomie 16 zł, a kolejną w strefie czerwcowej luki bessy. Ta druga z racji dużego wolumenu jest solidna jak ogrodzenie w Astanie.
Wskaźniki na razie odnotowują delikatne wytracanie impetu spadków, lecz to zbyt mało, by powalczyć o odwrócenie trendu. Korekta w trendzie spadkowym to i tak byłby dopust boży w aktualnej sytuacji technicznej.