
Marcin Kiepas, niezależny analityk finansowy.
Nastroje na GPW są złe. W środowe południe tracą wszystkie warszawskie indeksy. Najmocniej WIG20, który spada o 1,3 proc. do 2.219 pkt. Najgorsza sytuacja jest natomiast na mWIG40, który wprawdzie traci nieco mniej, bo 1 proc. i ma wartość 4.475 pkt., ale jednocześnie jest na najniższych poziomach od stycznia 2017 roku. W tym samym czasie WIG spadał o 1,1 proc., a sWIG80 o nieco ponad 1 proc. do 13.823 pkt.
Gorsze nastroje w Warszawie to zasługa sytuacji na rynkach globalnych, w tym spadków na światowych parkietach. Ten proces rozpoczął się jeszcze w końcówce wtorkowych notowań na Wall Street, gdy po słowach prezydenta Trumpa wróciły obawy o losy negocjacji handlowych pomiędzy USA a Chinami. Gorsze nastroje następnie przeniosły się do Azji, a później zawitały do Europy. Indeksy w Europie w dół ciągną przede wszystkim spółki paliwowe. Dodatkowo humory inwestorom psują opublikowane dziś, wstępne odczyty, majowych indeksów PMI dla strefy euro, Niemczech i Francji. Potwierdzają one zdecydowane wyhamowanie ożywienia w tych gospodarkach. To też niepokojąca informacja z punktu widzenia krajowych inwestorów, bo ostatecznie odbije się to czkawką na wynikach polskiej gospodarki i na przyszłych zyskach eksporterów.
Giełdy, Trump i rozczarowujące dane to nie wszystkie czynniki, które dziś skłaniają do sprzedaży akcji. Cieniem na nastrojach kładzie się też coraz mocniejszy dolar, co m.in. przekłada się na spadek cen surowców. Problemy Turcji i gwałtowna wyprzedaż tureckiej liry budzą zaś obawy przed ucieczką kapitałów z rynków wschodzących, do których wciąż zaliczana jest Polska. Zresztą, ten proces być może już trwa. Tak przynajmniej sugeruje zachowanie złotego, który od miesiąca mocno traci na wartości, testując dziś poziomy nieoglądane od dawna.
Na domiar złego w to wszystko jeszcze wpisały się rozczarowujące dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej w Polsce. Nieoczekiwanie jej roczna dynamika wyhamowała do 4,6 proc. z 9,2 proc. miesiąc wcześniej, podczas gdy prognozowano odczyt na poziomie 8,1 proc. Aczkolwiek w tym przypadku warto się powstrzymać z wyciąganiem ostatecznych wniosków, gdyż nie wiadomo, na ile to tąpnięcie jest efektem poświątecznym, a na ile wynika np. z ograniczenia handlu w niedzielę.
Nastroje w środowe przedpołudnie są złe i nic nie wskazuje na to, żeby w drugiej połowie mogły się one istotnie poprawić. Szczególnie, że rynki czekają na wieczorną publikację minutek z posiedzenia Fed, co raczej te negatywne emocje wzmocni niż osłabi.
O tym, że na rynkach globalnych inwestorzy czują się coraz bardziej zaniepokojeni świadczyć też może zachowanie szwajcarskiego franka. Kurs EUR/CHF, który jeszcze przed miesiącem zapukał w barierę 1,20, której kilka lat wcześniej Bank Szwajcarii długo bronił, obecnie, po 1,5 tygodnia silnych spadków, znajduje się w okolicy poziomu 1,16.
Na rynkowy zwrot w kolejnych godzinach nie wskazuje też bliższe przyjrzenie się sytuacji w poszczególnych indeksach, czy zachowaniu akcji poszczególnych spółek. Za spadek WIG20 w największym stopniu odpowiada PKO BP (-1,85 proc.), PZU (-2,6 proc.) i KGHM (-2,9 proc.), wspierane przez LPP (-2,3 proc.) oraz PGE (-3,3 proc.). O ile kurs PKO BP znajduje się blisko strefy wsparcia i raczej nie powinien już spadać, to akcje PZU znajdują się w silnym trendzie spadkowym i są najtańsze od roku. Notowania KGHM w dół ciągną spadające ceny miedzi na świecie. Dodatkowo w przypadku tej spółki ważnym czynnikiem podażowym może być brak dywidendy. Co prawda ta informacja znana była już wczoraj i nie wywołała większych emocji, ale to nie oznacza, że została zdyskontowana.
Wśród blue chipów najmocniej tracą natomiast akcje JSW. Spadają one o 5,2 proc. do 82,66 zł. Przecenę tę można tłumaczyć spadkiem cen węgla na świecie. Jako, że notowania JSW w ubiegłym tygodniu zawróciły z poziomu kwietniowego szczytu, to teraz rośnie prawdopodobieństwo zejścia najpierw do 80 zł, a następnie do strefy wsparcia w okolicach 78 zł.
Podobnie do WIG20 prezentuje się sytuacja w indeksie mWIG40, który w dół ciągną przede wszystkim akcje Banku Millennium (-2,5 proc.), Grupy Azoty (-4,7 proc.), Enei (-3,6 proc.) i korygującego niedawne rekordy Dino Polska (-1,2 proc.). Również w tym przypadku nie zanosi się, żeby sytuacja się odwróciła w kolejnych godzinach.
Na smutnym dziś rynku akcji rozbłysły dwie nowe gwiazdy. Kurs Graviton Capital wzrósł o 145,45 proc. do 1,35 proc. po informacji, że spółka zostanie przejęta przez fundusz Reino Capital, który w ten sposób wejdzie tylnymi drzwiami na GPW.
Drugą spółką o której się mówi jest Polenergia. Jej akcje drożeją o 3,3 proc. do 17,30 zł w reakcji na wezwanie na 100 proc. jej akcji ogłoszone przez PGE. Cena w wezwaniu to 16,29 zł. Kurs o ponad 1 zł wyższy od tego w wezwaniu pokazuje, że inwestorzy chcą więcej i nie zamierzają teraz sprzedawać posiadanych przez siebie papierów.