Ostatnie sesje potrafiły naprawdę pobudzić apetyty. Jeśli KGHM jednego dnia rośnie o 7 proc., to może oznaczać tylko powrót na rynek dużego kapitału. Jak się jednak okazuje, styczniowe wzrosty były złudne. Jeszcze w piątek rano było widać, że przed indeksem WIG20 jest kilka ważnych poziomów oporu. Do pierwszego z nich indeks zbliżył się w trakcie sesji. Teraz, po fatalnych wiadomościach ze świata, praktycznie można uznać go za niebyły.
– Bardzo istotne punkty zwrotne na WIG20 to: 2207, 2273, 2305, 2433 oraz 2452 pkt. Z tymi barierami nie tylko mocno związana jest podaż, ale i również ukryte punkty pivot, będące przyszłymi oporami dla indeksu. Dopiero trwałe przełamanie tych poziomów wygeneruje tylko „sygnał wstępujący” do mini-hossy. Trzeba pamiętać, iż do wejścia w trwalszy i pewniejszy rynek byka potrzebne będzie wówczas zbudowanie wyższego dołka od minimów 2090-2018 pkt. oraz osiągnięcie przez indeks WIG20 ponownie wyższej wartości od 2452 pkt. Nie można jednak oczekiwać połamania wskazanych punktów zwrotnych, gdyż na GPW panuje trend spadkowy, mierzony na przykład w układzie dziennym. – podkreśla Michał Pietrzyca, analityk DM BOŚ.
Zaskakujące wnioski płyną z porównania styczniowych wzrostów do ostatniego silniejszego i trwalszego wybicia, które miało miejsce w październiku zeszłego roku. WIG20 zyskał wówczas ponad 8 proc. W styczniu indeks jest co prawda na plusie, ale ten wzrost ledwie przekracza 1 proc.
– Jesienią ubiegłego roku pojawił trend wzrostowy na kluczowym indeksie z GPW w ramach interwału godzinowego. Był to zalążek, ale nie do mini-hossy tylko do wejścia w silną korektę wzrostową w wyższym czasowo układzie. Został on zanegowany po sesji 21 listopada 2011 roku, kiedy to wystąpił silny sygnał sprzedaży na średnich kroczących Guppy’ego. Zobaczmy jednak, jak powstał nieco wcześniej ten zalążek tj. sygnał kupna w układzie godzinowym. Kiedy szybkie średnie kroczące z okresów 2-100 trwale przecięły do góry średnie wolniejsze i długofalowe średnie z okresów 100-200, powstał sygnał kupna. W tak silnych zmianach nie został jednak wykształcony rynek byka. – zaznacza ekspert DM BOŚ.
Nasz ekspert nie ma wątpliwości, że aktualne zmiany na WIG20 są słabsze od tych październikowych i również nie sygnalizują zmian w układzie technicznym pozwalających mówić o mini-hossie. Do jej pojawienia się potrzeba pokonania oporów 2433-2452 pkt.
– Przełamania byłyby konsekwencją ataku popytowego, prowadzącego WIG20 na nowe, prawie półroczne maksima. W takich realiach średnie kroczące Guppy’ego ułożyłyby się zapewne trendowo i wzrostowo w układzie dziennym jak w październiku 2011 r., w układzie godzinowym. Wiemy zatem, że do wystąpienia mini-hossy potrzeba silnych wzrostów WIG20 o przeszło 14 proc. czy 300 punktów. Natomiast zmiany o 2 proc. czy 90 punktów mieszczą się w ramach płaskiej, słabej korekty tzw. pull back rynku niedźwiedzia. Dlatego oczekiwanie na nowe minima mniejsze od 2090 pkt. jest w takim układzie technicznym bardziej racjonalnym i prawdopodobny posunięciem niż wróżenie mini-hossy tylko z korekt wzrostowych. – podsumowuje Michał Pietrzyca.