vjvaczwj
Advertisement
PARTNER SERWISU
xjtxezuj
el_ah

el_ah

Ostatnie 10 wpisów
Tu nie chodzi o to kto jaką ma charyzmę tylko o to kto i co będzie podpisywał. Jeśli chodzi o Trzaskowskiego to kwestii raczej nie ulega, że on będzie w stanie podpisać likwidację państwa w ramach germanizacji. Pardon. Europeizacji. Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że to jest taka powtórka 1792 roku i za jakieś półtora miesiąca okaże się czy zatrzymaliśmy zegar zagłady czy idziemy na 1793...

NeVeS napisał(a):
Jutro będzie ostry zwrot na południe, bo słowo zawieszenie oznacza tylko obniżkę ceł ogłoszonych w kwietniu do 10% na 90 dni, ale ciągle będą one obowiązywać, tak samo jak 125% na Chiny, jak i 25% na samochody i stal/aluminium z UE.


Niekoniecznie. Te 90 dni to może być raczej zagrywka na zasadzie "przylatujcie do mnie moje drogie dziatki dogadywać się indywidualnie; jak zdążycie zanim okienko się zamknie to każde grzeczne dziecko dostanie jakiegoś cukierka; a na brzydkich Chińczyków się nie oglądajcie". Na razie wygląda to na strategię "dziel i rządź" i nieważne czy tak miało być od razu czy ktoś się w Waszyngtonie przestraszył możliwej wspólnej reakcji - gdyby cła miały pozostać/wrócić za te 90 dni to mogłoby się okazać, że różni gracze w sposób zorganizowany i złośliwy np wyprzedają jankeskie obligacje.
Pytanie natomiast brzmi jaki jest teraz sens inwestowania w dłuższym terminie skoro tego typu zagrywki wręcz sprawiają wrażenie zaproszenia do jakiegoś insider trading na najwyższym szczeblu. Anxious
Krótkoterminowo pewnie to i owo sobie ugrają, ale w dłuższym terminie zaufanie będzie bardzo trudne do odbudowania.

Trifolium napisał(a):
Chyba dość istotna informacja z USA:
https://stooq.pl/mol/?id=3040

Mnie najbardziej zastanawia, dlaczego przy poprzednich cyklach podwyżek stóp nic podobnego nie miało miejsca. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że młode pokolenie amerykanów nie potrafi sobie niczego odmówić i wolą jechać na pożyczkach. I to też by tłumaczyło, czemu inflacja nadal nie chce zejść do celu FED.


To raczej kwestia tego, że coraz więcej ludzi żyje tam na zasadzie od wypłaty do wypłaty i mówimy tutaj o wydatkach stałych. Gdy zepsuje Ci się samochód albo musisz iść do dentysty to jest to już poziom przekraczający możliwości finansowe przeciętnego Jankesa i pozostaje jedynie zadłużenie.
Z tego co sobie słucham na YT to rynek pracy im się sypie - nowe miejsca pracy to budżetówka i najlepiej na pół etatu. I chyba co miesiąc rewidują wyniki w dół. Wobec tego average Joe zadłuża się coraz bardziej próbując utrzymać przysłowiowy nos nad poziomem wody. Także nie chodzi tu raczej o rozbestwioną młodzież tylko o postępujące zubożenie jak Ameryka długa i szeroka.

Patrzyłbym tutaj nieco inaczej.
Tak jak Moskwa chcąc obrócić opinię publiczną tzw. "południa" przeciw Ukrainie (a przy okazji dojechać Kijów finansowo) postanowiła zablokować eksport zboża (na zasadzie, że brak owego zboża miał zmusić dotychczasowych odbiorców do wywarcia nacisków na Kijów o to żeby ten się poddał prędzej niż później) tak Chiny mogą chcieć uciąć eksport np substancji czynnej do Europy po to żeby ta zaczęła naciskać na Stany o wycofanie się z obrony Tajwanu. Na zasadzie, że formalny sojusznik Waszyngtonu (mniejsza o faktyczną sytuację) zacznie lewarować pozycję Pekinu cierpiąc np. na brak antybiotyków.
To po pierwsze.
Po drugie co do tego korzystania Europy na głodzie półprzewodników - nie bardzo widzę taką możliwość. Gdyby Europejczycy mieli kompetencje do ich wytwarzania to byłyby produkowane więcej niż w jednym miejscu na całym kontynencie. Odnoszę takie wrażenie, że ludzie myślą, że wystarczy wyłożyć kapitał, zmienić łańcuchy dostaw i Europa wróci do produkcji. A co z kompetencjami w tym zakresie? Co z przeszkolonym personelem?
No i na koniec przyznam, że nie rozumiem jak miałyby na tym korzystać takie sektory jak energetyczny czy co za tym idzie np. spożywczy. Europa właśnie dokonuje samozaorania własnej energetyki (bo zielone mrzonki skończą się ubóstwem energetycznym) a tymczasem Jankesi mogą podejmować różne decyzje w kwestii eksportu do Europy jeżeli ta będzie się wahać w udzielaniu pomocy (trzymana w garści przez szantaż chiński).
Obawiam się, że w przypadku takiego konfliktu możemy znaleźć się między dwoma kamieniami młyńskimi i w zw. ze wzrostem cen energii możemy co najwyżej zbiednieć.

Ostatnio pojawiają się teksty o bliższej niż dalszej próbie siłowego przejęcia "zbuntowanej wyspy" przez Pekin.
Tajwan to żywotne interesy USA i w tym momencie dochodzi do konfliktu na linii P-W.
Waszyngton może chcieć animować sojuszników o wsparcie różnego rodzaju, bo gorąca wojna.
A Chiny? No właśnie.
Do głowy przychodzą mi trzy kwestie:
1. 90% chipów produkowanych na Tajwanie
2. Być może 90% produkcji substancji czynnych (głównie antybiotyki) w Chinach
3. Metale ziem rzadkich.

W przypadku prób nacisku Jankesów na Europejczyków do stolic Starego Kontynentu mogą napłynąć depesze o jednobrzmiącej treści w stylu: Dzień dobry. Stop. Tu Pekin. Stop. Leki. Stop. Metale. Stop.
Pomijałbym mniej czy bardziej krótkotrwały szok rynkowy spowodowany wybuchem wojny. Ile sektorów europejskiej gospodarki są w stanie zastopować Chińczycy? Albo inaczej: czy będzie taki, który im się oprze?

P.S. Tak. Z grubsza mam świadomość uwarunkować geopolitycznych ChRL. Ich uzależnienia od surowców, wąskich gardeł transportowych, znaczenia wybrzeża itp., toteż nie chodzi mi o potencjalną dyskusję na zasadzie: "Wojna? Niemożliwe". Chodzi mi o konsekwencje takiego konfliktu dla rynków i gospodarek.

Raczej znajomość procesu produkcji gier komputerowych.
Pierwszy zwiastun wyszedł w 2013 r. Dla mnie to jest znak, że coś się przy danej grze dłubie.

aircanada15 napisał(a):
zxr napisał(a):
Produkcja Wiedźmin 4 rusza w II kwartał


Nie w drugim kwartale, a w drugim półroczu.


CP2077 produkowali 7-8 lat?
Pytanie kiedy ukaże się W4, bo z jednej strony (ostatnio nie jestem na bieżąco z sytuacją wokół spółki) większy zespół, ale z drugiej inny silnik i pytanie brzmi jak bardzo są już do niego przyzwyczajeni.

Kogo dobrano jako świadka przeszukania u Ziobry?
I dlaczego (zaczerpnięte z sieci) na samym początku zaklejano kamery zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzną?

szarlej81 napisał(a):
Być może masz rację, że wśród zwolenników obecnej władzy są tacy którzy przymkną oko na największe nawet łajdactwa, ale nie jest też problemem dostrzeżenie zwolenników władzy poprzedniej, którzy zachowują się dokładnie tak samo. I przez poprzednie 8 lat żadnego z popełnionych łajdactw nawet nie dostrzegli. A część z nich nawet jeżeli zostaną przedstawione twarde dowody na przekręty ich wybrańców i tak w nie nie uwierzy znajdując sobie na to wszystko jakieś wytłumaczenie.


Widzę, że pewne rzeczy nie docierają: PiSaki w czasie swoich rządów były cały czas na cenzurowanym i w efekcie nie mogli pozwolić sobie choćby na 10% tego co wyprawia się dzisiaj (i do pewnego stopnia dobrze - nigdy nie powinno być zgody na łamanie prawa), bo gdyby tylko spróbowali jakiegokolwiek chamskiego numeru to zaraz Bruksela na wniosek opozycji wstrzymałaby fundusze strukturalne, pozbawiłaby prawa głosu, ekskomunikowałaby i wytarzała w smole i pierzu. To jest ta różnica. Obecnie Bruksela ma gdzieś to co się wyprawia w Polsce, bo rządzą ich koledzy. Także porównywanie tego co robił PiS (przy wszelkich możliwych przekrętach wynikających z faktu, że partie to organizacje "masowe" i zawsze jakieś przekręty będą) do tego demolowania instytucji które uskutecznia Platforma to po prostu kabaret.
PiS drobił jak na polu minowym z jednym okiem na Brukselę. Platforma idzie na przestrzał z pełną aprobatą tej kamaryli.
I wreszcie: gdyby PiS zrobił wjazd do domu ówczesnego marszałka senatu to KE zabiłaby ich prawnie/politycznie choćby na każdą czynność było po 10 podkładek i choćby w czasie przeszukania funkcjonariusze kłanialiby mu się w pas.
Dostrzegasz tę różnicę? Czego PiS by nie zrobił to KE chciałaby ich powiesić. Czego PO nie zrobi to KE albo to akceptuje albo udaje, że nie widzi (jak Jourova będąca w Warszawie gdy Sienkiewicz robił włam do telewizji przy pomocy prywatnych mięśniaków). PiSaki swego czasu próbowały prawo obchodzić, naginać, falandyzować. PO zwyczajnie idzie z maczetą jak przez pole trzciny cukrowej i wyrąbuje sobie ścieżkę. I co? I nic. Bo dzisiaj to się nazywa "przywracanie praworządności".

szarlej81 napisał(a):
Problem w tym, że nie wiemy czym dysponowała prokuratura PIS, że Grodzkiemu na chatę nie wjechała, oraz czym dysponuje obecna prokuratura, że wjechała na chatę Mateckiemu i Ziobrze.


A ta wątpliwość wydaje się być akurat prosta do rozwiania.
Chodzi o określoną konstelację w kołchozie.
Jeżeli jesteś z gangu... pardon - układu to ty możesz ze swoimi wrogami politycznymi zrobić wszystko i nikt słowem się nie odezwie. Ale jeżeli ktoś spoza gangu... pardon - układu spróbuje zakrzywić palec na gangstera... pardon - członka układu to reszta gan... układu zabije takiego odważnego głupka jazgotem politycznym na najwyższym brukselskim szczeblu i wrzaskiem zblatowanych mediów. No i obłoży cię większymi sankcjami niż Rosję Putina.
Dlatego prokuratura wjazdu Grodzkiemu za PiS nie zrobiła podczas gdy Ziobrze można spokojnie wjechać z buta. Bo teraz rządzi układ któremu wszystko wolno i nikomu nawet brewka nie drgnie na największe nawet łajdactwa. To się teraz nazywa "przywracanie praworządności". Oczywiście nie trzeba tłumaczyć, że jak rządzą członkowie układu to jest "praworządność". Jak rządzą wrogowie to "praworządności" nie ma.

szarlej81 napisał(a):
Sugeruję jedynie czego może szukać w domu Matczaka czy Ziobry ktoś kto ma podejrzenia, lub przesłanki że takie łapówki były.


Ale zgodzimy się, że robienie wjazdu Ziobrze do domu na podstawie podejrzeń w sytuacji gdy we własnych szeregach niczym niepodległości broni się Grodzkiego i trzyma Giertycha wydaje się być co najmniej cyniczne?
W ogóle to przekonamy się czym będzie skutkowało robienie domu publicznego na kółkach w prokuraturze. Bo jak się przenosi ze stanowiska gościa, który na walce z przestępczością gospodarczą zęby zjadł to człowiek zadaje sobie pytania jak bardzo spadną wpływy z podatków płaconych od paliw. W sieci kiedyś usłyszałem, że po wygranej PiSaków w 2015 r. w roku następnym (bodajże) wpływy z tego tytułu wzrosły o jakieś 30%. Także Platforma O. ścigająca "łapówkarzy" śmieszyłaby mnie gdyby nie ten drobny fakt, że mamy do czynienia z celową dewastacją instytucji państwowych co śmieszne już nie jest.

To byłby ruch godny bolszewików i należy domniemywać, że rynki finansowe dałyby im (czyli nam) po łapach za próby tworzenia takich precedensów.

Wałek, nie wałek, ale podaż się włączyła i jakąś połowę dzisiejszego odbicia zbiła.

Przemtrad napisał(a):
Irytacja społeczeństwa działa, ale na zachodzie. A my mówimy o Rosji. Nie rozwijajmy już tego wątku.


Jest 2024 a nie 1941. Około pół miliona Moskali uciekło zaraz na początku wojny zmniejszając podaż siły - często wykwalifikowanej - roboczej. Ale nie rozwijajmy już tego wątku.

Przemtrad napisał(a):
Sprzedajesz bluze za 100 (to 100 idzie w całości z rosyjskiej gospodarki, z rąk Rosjanina)
Opłacasz vat, pensje, lokal - powiedzmy 60
Czyli 40 zabierasz dla siebie, czyli z Rosyjskiej gospodarki. Czyli Rosjanie maja ogółem o 40 (rubli/dolarów/złotych/szelingów) mniej w gospodarce.
Czyli gospodarka kurczy sie o te 40.


Trochę taki XXI-wieczny odpowiednik merkantylizmu.
Wychodzi na to, że najbardziej o swoje gospodarki dbają Hawana i Pjongjang, bo oni wydają niemal wyłącznie u siebie wspierając lokalnych producentów i nie pozwalają na wywóz peso i wonów.

Natomiast w kontekście tego co powyżej napisał Psi1978 to zastanawia mnie dlaczego LPP nie mogło od razu podejść do sprawy w ten sposób - tłumacząc rynkowi i państwu jasno i wielkimi literami jak wygląda sytuacja w świetle zawartych umów tylko upychali zyski w te nieszczęsne "Pozostałe". To wygląda w najlepszym wypadku na błąd komunikacyjny, który mniej czy bardziej krótkoterminowo kosztował akcjonariat grube pieniądze. Chyba, że jest jeszcze coś o czym nie wiemy.

Ale brak ubrań i kiepska miejscowa żywność to bardziej zirytowane społeczeństwo.
Jeżeli chcemy żeby Moskwa wojny nie wygrała to próbujemy osłabiać ją gdzie się da - także uderzając w potrzeby konsumpcyjne Moskwicinów. Inaczej wracamy do tego co Lenin mówił o kapitalistach: że ci sprzedadzą bolszewikom nawet sznurek na którym owa bolszewia ich powiesi.

Nawet jeżeli nie naruszono prawa (tego nie wiem, nie znam się na tym) to jednak oberwie wizerunek firmy. Bo niby wszyscy wiedzą, że jak robiło się interesy z Moskowią tak nadal się robi, ale oficjalnie to jest źle widziane i na opinii się odbija. Czyli w piątek zadziałała zasada samosprawdzającej się przepowiedni (sprzedaję, bo inni będą sprzedawać) a teraz pytanie brzmi jak rynek mając weekend na przetrawienie sytuacji zachowa się w poniedziałek.
W najlepszym wypadku spółkę czeka szarpanina w sądzie o jakieś tam zniesławienia, w najgorszym zacznie się wiwisekcja pod kątem tego czy aby jednak jakieś przepisy nie były łamane (jeżeli nie były to po co było upychać gotówkę w rubrykę "Pozostałe"?). Jak zwykle w takich sytuacjach coś się zawsze przyklei. Pozostaje pytanie czy rynek uzna sytuację za okazję (pecunia non olet) czy korzystając z zamieszania spróbuje spuścić kurs jeszcze niżej.
Sprawa w najlepszym wypadku jest czysto wizerunkowa, ale "najciekawsza" może być reakcja finansujących banków.

Polska wlezie w dokładnie tego typu politykę tylko jeszcze bardziej żeby broń Boże nie mieć tańszej energii i żeby tym samym nie być żadną konkurencją.

Ale jakich znowu "niepowodzeń"? Przecież okres 2008-15 to w zasadzie jeden wielki sukces. Nie nasz co prawda, ale to nie o nasz sukces tutaj chodziło.
Liczyło się/liczy się to żeby III Bananowa była posłuszna i nie podskakiwała starszym i mądrzejszym.
Nie może być przecież tak żeby wagonik nadganiał "lokomotywę", bo gdyby tak się działo to wtedy wyborcy "lokomotywy" mogliby zacząć drapać się po głowach i mogliby zechcieć wymienić motorniczego.

szarlej81 napisał(a):
Moim zdaniem politycy jako grupa najbardziej podatna na demoralizację są na samym końcu listy kandydatów do sprawowania tej kontroli. Zwłaszcza w sposób bezpośredni. Jak przykładowo ma wyglądać kontrola polityków nad TK skoro umieścili sobie w nim swojego kolegę i koleżankę z partii a jeden z jej czołowych polityków chwalił się utrzymywaniem kontaktów towarzyskich z osobą na stanowisku prezesa trybunału? No chyba, że chodzi o kontrolowanie aby TK nie orzekł nic nie po ich myśli.


To kto w takim razie jest na tyle godny żeby dostąpić zaszczytu kontroli sędziów? Bo jak na razie robią to koledzy po fachu, koledzy ze studiów czy wreszcie koledzy z roku. Jeżeli taki mechanizm nie jest demoralizujący to naprawdę nie wiem co jeszcze może powodować demoralizację.

To drugie jest cokolwiek bardziej uczciwe - nie mydli ludziom oczu rzekomym "pluralizmem".
Swoją drogą to ładnie Bodnar Tuska wystawił. Ten w "wywiadzie" zarzekał się, że zmiana w prokuraturze krajowej to robota Bodnara a chyba dzień później tenże Bodnar przyznał wprost, że to inicjatywa Tuska. Ile są warte jego jakiekolwiek wypowiedzi? Przypominają mi się słowa Gyurcsány`ego.

Których dwóch sędziów mieli odrzucić?

yanek z hor napisał(a):
inflacja w USA 3,4 a miała być 3,2
co to oznacza..
FED bedzie bardziej jastrzebi co doprowadzi do recesji w USA


Pytanie czy FED ma miejsce do tego żeby nadal zgrywać jastrzębia. Zapowiedzi obniżek stóp raczej nie wzięły się z powietrza.

No proszę. KE nie komentuje tempa przywracania praworządności w III RP.
Tak to mieli strasznie dużo do powiedzenia nt Polski, ale w tym momencie chyba ich przytkało z zachwytu.
Pozostaje mieć nadzieję, że gdy przyjdzie do układanek po eurowyborach to powiedzą Tuskowi, że sorry, ale w Polsce zachowywałeś się brzydko i dziękujemy za wysiłki, ale nie potrzebujemy takiego eurokraty.

vladinho napisał(a):
i znowu wracam do poprzedniego linka, w którym SN wydał interpretację, a tu masz analizę, a nie "widzimisię":
web.swps.pl/strefa-prawa/artyk...

Cytat:
Biorąc pod uwagę powyższe wnioski, stwierdzić trzeba, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów prezydenckie prawo łaski nie może przejawiać się w formie abolicji indywidualnej, zaś nad przestrzeganiem prawa w tym zakresie czuwają sądy, w tym zwłaszcza Sąd Najwyższy.


No ale przecież każdy Polak wie lepiej, nie będzie mu jakiś "wykształciuch" tłumaczył jak działa konstytucja...


Interpretacja jak każda inna. Szczególnie "wesoła" w kontekście odwołań do monarchów i "republikanizmu". Równie dobrze można napisać, że prezydenckie prawo łaski jest reminiscencją Konstytucji kwietniowej w ramach której Prezydent (jak to się mówiło) był odpowiedzialny jedynie przed "Bogiem i historią".
Z sądami obecnie niestety trzeba uważać - lubią wydawać wyroki w zależności od swoich sympatii politycznych.

Przepis Konstytucji mówi "Prezydent stosuje prawo łaski". Nie mówi wobec kogo.

Ale tak z innej beczki:
www.bankier.pl/wiadomosc/Niepe...

To jak będzie? Audyt potrwa do następnych wyborów czy uwiną się "szybko" i uznają, że jednak lokalizacja nie jest optymalna? I od nowa. W koło Macieju, bo przecież nie może być tak żeby na wschód od Odry była tańsza energia niż na zachód od niej.

Tak tylko podrzucę:

www.prezydent.pl/kancelaria/ak...


Adagio napisał(a):
Nie wiem skad Ty bierzesz informacje, ale do komunistow i ideologii marksistowskiej nazisci podchodzili z wrogoscia...


Oczywiście, że podchodzili z wrogością. Komuniści to internacjonały podczas gdy naziści byli socjalistami narodowymi.
To taki ostry spór w rodzinie. Na zasadzie luźnej analogii - jak między żyrondystami i jakobinami.

P.S. Naturalnie, że PiS jest partią lewicową. Tylko to jest tzw. lewica pobożna w odróżnieniu od lewicy bezbożnej.
P.S. 2 Prawicowe dyktatury to folklor. Ostatnią prawdziwą prawicową "dyktaturą" był carat. No i nie kojarzę prawicowego totalitaryzmu. Podczas gdy lewicowe i owszem.

szarlej81 napisał(a):
Bardzo mnie ręka świerzbi aby napisać co sądzę o Pietrzaku w związku z tą wypowiedzią ale ponieważ moderacja musiałaby wyciąć każde pojedyncze słowo napiszę tylko tyle, że podejrzewam, że od niektórych z tych osób, gdyby wciąż żyły i miały możliwość pan Pietrzak dostałby po prostu w pysk.


A co chodzi z tą wypowiedzą Pietrzaka?
Bo zastanawiam się czy:
A) Nie zrozumiałeś sarkazmu (w sumie bym się nie dziwił)
B) Masz świadomość, że podobny argument przedstawiali podobno i nasi politycy (z tych których nie lubisz) w rozmowach kuluarowych z Niemcami nt nielegałów.
Tzn., że żeby ich zatrzymać w Polsce (po przewiezieniu z Grecji/Włoch) to chyba musielibyśmy z powrotem otworzyć ich obozy, bo inaczej wszyscy zaraz zwieją do Reichu. I ten argument przez jakiś czas podobno zamykał Niemiaszkom gęby.
Pietrzak stwierdził coś oczywistego: praktycznie nikt z tych cwaniaków nie chce być w Polsce w zw. z czym trzeba byłoby ich trzymać siłowo. I dorzucił, że infrastruktura jest, bo Niemcy ją zostawili. Dla mnie jest to oczywisty przytyk do idiotyzmu europejskiej "polityki migracyjnej" i zaszłości niemieckich a nie jakieś niemieckie (czy nazistowskie - jak zwał tak zwał) podejście do ludzi.
Ale ponieważ to stwierdzenie padło od Pietrzaka i w TV Republika to zaraz cały przemysł ruszył.

szarlej81 napisał(a):
Widzisz, dla mnie Twoje wytłumaczenia brzmią naiwnie. Podobna politykę jak Polska prowadził w ostatnich latach Orban i jemu jednak to i owo udało się to i owo od Unii wyszarpać. Można więc tłumaczyć sobie że cała EU pod naciskiem Niemiec uwzięła się akurat na nas.


Odróżniasz sytuację Węgier od naszej? Węgry nie stanowią żadnej konkurencji dla Niemiec. Węgry nie muszą przeciwstawiać się polityce Niemiec, bo ich interesy nie są tak często sprzeczne z tymi Berlina jak nasze. "UE uwzięła się na nas", bo Berlin próbuje uwalić konkurencję. Ostatnio podobno Gdańsk radzi sobie lepiej od Hamburga. W Bundes kancelarii takich rzeczy nie da się po prostu akceptować. Oni nie uznają retoryki typu "mamy lotnisko w W-wie" więc po co rozbudowa tego w Berlinie.

szarlej81 napisał(a):
Można też zastanowić się czy my tu nie popełniliśmy błędów. Polska w ostatnich latach niczego nie podważyła bo jej polityka nie miała najważniejszej rzeczy jaka liczy się w polityce czyli skuteczności.


PiS popełniał głównie błędy, bo oni najwyraźniej nie rozumieją czym jest i jak działa UE. Im można kłamać w żywe oczy a i tak będą wierzyć, że to jest klub gentlemanów. Ich polityka unijna to była głupota na głupocie. Ale nie była motywowana cudzymi interesami.

szarlej81 napisał(a):
Początkowo poprzedni rząd wyszedł z założenia że ten ma rację kto głośniej krzyczy


I teoretycznie to jest słuszna teza, bo ci którzy siedzą cicho nigdy nic nie wywalczą. Problemem było moim zdaniem niezrozumienie istoty UE.

szarlej81 napisał(a):
Stąd np zgoda Kaczyńskiego na to aby Ziobro storpedował wypracowany przez Dudę kompromis w kwestii praworządności.


Bardzo słuszne działanie tylko niestety po czasie. Czyli nieskuteczne. Dzisiejsza tzw. "praworządność" to wczorajszy "antysemityzm". Brzmi dobrze, może oznaczać wszystko i nic i jest bardzo poręczną pałką do okładania przeciwników. Sprawę totalnie PiSaki spaprały w momencie gdy zgodziły się na fundusz covidovy. Gdyby mieli mózgi i nabiał to zawetowaliby ten układ bez próżnego gadania. Później już tylko grzęźli coraz głębiej w tym unijnym bagnie, bo dali się wepchnąć w fabułę rodem z "Proces" Kafki.

szarlej81 napisał(a):
Bo w pewnym momencie zadecydowano, że bardziej niż dogadać się z EU opłaci się tą Unią straszyć.


Czy do Ciebie nigdy nie dotrze, że PiS nie mógł się dogadać z UE, bo UE nie chciała żadnych układów z nimi? Ostatnio powiedziano to wprost - był tylko jeden kamień milowy pt. "zmiana rządu". Dokładnie tak samo jak swego czasu we Włoszech.


szarlej81 napisał(a):
Zastanawiałeś się czemu inne kraje naszego regionu, które mają podobną sytuację geopolityczną i podobne problemy nie podzielają optyki poprzedniego rządu?


Poza Bałtami, którzy niewiele znaczą i mogą żaden inny kraj naszego regionu nie ma podobnej sytuacji geopolitycznej. To my leżymy na "autostradzie" i to my jesteśmy barierą między niemieckim i rosyjskim dolce vita. Nikt inny nie stanowi takiego problemu geopolitycznego jak my. I dlatego tylko my jesteśmy (no niestety, byliśmy) europejskim enfant terrible. Na wschód od Odry tylko my stanowimy problem dla Niemiec. I dlatego "Unia się na nas uwzięła".
Zresztą. Gdzie jest ta Twoja UE z jej praworządnością w kontekście afery z TVP? Tam już idą zawiadomienia do prokuratury o poświadczeniu nieprawdy a w Brukseli cisza. Sprawa jest prosta: jeżeli jesteś "swój" to możesz co chcesz. W Bułgarii korupcja taka, że chyba Ukraina jest bardziej "czysta", ale Sofia nie ma żadnych problemów z Brukselą, bo słucha się Berlina we wszystkim. W W-wie robi się wjazd siłowy do TVP i cisza. Bo PO jest "swoja" a kamień milowy był tylko jeden.
Obudź się. UE to układ coraz bardziej gangsterski tylko kastet jest przybrany w białą rękawiczkę. Największą zaś głupotą PiSu było to, że nie byli w stanie tego zauważyć/przyjąć do wiadomości.

szarlej81 napisał(a):
Znam tą argumentację, rozumiem ale nie do końca się z nią zgadzam. Wynika ona moim zdaniem po części z przeszacowania możliwości Niemiec i Francji, po części z demonizowania intencji samych Niemiec a po części z kompleksów i braku wiary w pozycję samej Polski w obrębie EU. To, że przez ostatnie 8 lat nie mieliśmy nic do gadania nie wynika z jakiegoś antypolskiego spisku w samej EU a z tego, że po pierwsze frakcje rządzące w EU miały nie po drodze politycznie z rządzącymi w Polsce a po drugie, że przez 8 ostatnich lat prowadziliśmy skrajnie nieudolną politykę zagraniczną w obrębie samej EU. (moim zdaniem celowo - ale to rzecz na inny temat)
To na prawdę nie jest tak, że Niemcy rozstawiają wszystkich po kątach (chociaż owszem czasem próbują) a reszta albo patrzy na nich z zachwytem albo się boi. Owszem Niemcy mają mocną pozycję w obrębie EU i zapewne chciałyby ją wzmocnić lub chociażby zabezpieczyć ale nie kupuję, że są jakimś wszechpotężnym demiurgiem pociągającym za wszystkie sznurki.


Przyznam szczerze, że mam zagwozdkę, bo nie wierzę, że dorosły człowiek może być tak naiwny politycznie. Nawet jeżeli jakoś nie bardzo się interesuje.
"Przez ostatnie 8 lat nie mieliśmy nic do gadania" - po okresie leżenia plackiem w ramach proskynesis przed Brukselą (czyt. Berlinem) kiedy to od czasu do czasu jakiś ochłap z pańskiego stołu był nam łaskawie rzucany w nagrodę za bycie grzecznym od 2015 zaczęliśmy się rozpychać przy stole. A to mogło zaburzyć układ władzy i przepływy finansowe. Innymi słowy: trzeba byłoby przesunąć się i zrobić miejsce przy stole W-wie. I dlatego Berlin (na spółkę z Paryżem) ruszył na wojnę z nami - bo zaczęliśmy podważać niepodważalny (w sensie faktycznym a nie formalnym) prymat "starszych i mądrzejszych", którzy w sposób "naturalny" mają decydować, zarabiać i doić prowincje. Czy robione to było sprytnie czy nieudolnie? Raczej nieudolnie, ale z czasem tak jakby nieco mniej. Natomiast mimo wszystkich głupot poprzedniej ekipy nie ulega dla mnie kwestii, że to teraz wrócił czas korzenia się przed metropolią i wyciągania cudzych kasztanów z ognia naszymi rękoma i że to teraz nie będziemy mieć nic do gadania, bo obecny namiestnik jest tak zadłużony politycznie na zachodzie, że na każdy telefon będzie jedynie strzelał obcasami i podpisywał podkładane papiery bez czytania. Teraz dopiero dowiesz się co to znaczy nie mieć nic do powiedzenia. Problem niestety polega na tym, że cenę tego będziemy płacili wszyscy.
W UE niestety nie obowiązują już żadne zasady poza siłą i płynącą z niej administracyjną przemocą.

szarlej81 napisał(a):
@el_ah Tak z ciekawości, potrafisz w jakikolwiek sposób swoją hipotezę uprawdopodobnić, czy tez opierasz ją głównie na swoim własnym głębokim przekonaniu, że tak właśnie będzie?


Cóż ja mogę Ci napisać?
Historią interesuję się od ponad 30 lat. Polityką mniej więcej od ćwierćwiecza. UE i jej ewolucję obserwuję sobie od tych blisko 25 lat i jeśli złożyć do kupy historię z polityką i pewną podstawową "niemiecką psychologią" to wychodzi to co wychodzi.
Ja Cię do niczego nie przekonam, bo widzę, że żyjesz w świecie "litery traktatów". Ja widzę, że nie liczy się to co w przepisach tylko to czego chcą najsilniejsi gracze. UE ewoluuje od wspólnoty równych państw w kierunku tajnej rady gabinetowej Niemiec, Francji i ew. Beneluxu. A docelowo w kierunku wymarzonej przez Berlin "Europy Ottonów". Kto chce się przyglądać ten widzi. Kto nie chce widzieć ten zasłania się traktatami. Think
Możesz spokojnie pisać o moim własnym głębokim przekonaniu. Spoko. Tylko później nie pisz, że "nikt nie mógł tego przewidzieć" i że "to wszystko wydawało się być niemożliwe". ;)

szarlej81 napisał(a):
Straszy sie na przykład, że Niemcy w ten sposób będą eksportować swoich uchodźćów do Polski. Jest to bzdura. Relokacja uchodźców może nastąpić wyłącznie w przypadku ogłoszenia sytuacji kryzysowej i dotyczy wyłącznie uchodźców pojawiających się na zewnętrznych granicach EU. Czyli taką kryzysową sytuację będzie mogła ogłosić np Polska jeżeli Putin zacznie nam pchać znowu uchodźców masowo przez Białoruś, albo Włochy czy Grecja. Ale jeżeli Brytyjczycy masowo nie zaczną szturmować brzegów Niemiec na pontonach przez Morze Północne to Niemcy nie będą w stanie nikogo nam wysłać, bo po prostu nie ma tam możliwości relokowania uchodźców, którzy przybyli do państwa X z terenu innego państwa należącego do EU lub tych którzy już obecnie tam są.


Ale tutaj nie chodzi o Niemców. Był już taki moment (bodaj w 2015 r.), że mieliśmy brać tych, którzy docierali do Włoch i Włosi chcieli nam "sprzedać" towarzystwo w żaden sposób nie zweryfikowane. To nie będzie tak, że "Niemcy będą eksportować" tylko na granicy zewnętrznej będzie rozdzielnia: jak ktoś będzie rokował że nadaje się do czegokolwiek to będzie wysyłany do Niemiec. Jak się okaże, że to analfabetą z niepewną przeszłością i więziennymi dziarami to wtedy "na wschód".
Nie bój nic. W Unii to działa tak, że jak ma działać to działa a jak ma nie działać to nie działa. Czyli Polska może sobie ogłaszać sytuację kryzysową i Bruksela nie będzie jej uznawać a jak sytuację ogłoszą Włosi to zaraz się okaże, że tylko wschodnie prowincje "są w stanie" przyjmować.
Jakiekolwiek rozmowy i uzgodnienia z Brukselą przypominają siadanie do kart z Wielkim Szu. Od razu wiadomo kto zostanie oskubany.

Węgry ostatnio są zdaje się (nieformalnie) w coraz lepszych stosunkach z Niemcami. Nie zdziwiłbym się gdyby pojawił się deal, że Budapeszt plan popiera, ale sam przyjmować nie musi, bo jest "pod naporem uchodźców z Ukrainy". Oczywiście Ukraińcy przyjęci w Polsce nie będą się liczyć i tym samym UE przydzieli nam odpowiedni kontyngent nielegałów, bo nie może być tak żeby chaos był tylko na zachodzie i północy.

szarlej81 napisał(a):
W ostatnich 8 latach też był chaos prawny, notoryczne osłabianie wszelkich możliwych instytucji państwowych i jakoś nikt Brukseli na białym koniu nie wezwał.


Raczysz żartować.
8 lat wzywania pomocy ze strony Brukseli, wszystkie dyskusje, uchwały, blokowanie środków, itp, itd.
Wszystko to na żądanie ówczesnej tzw. opozycji.
"Jak jeszcze możemy wam pomóc"? Bardziej symptomatycznie już chyba nie można.
Po prostu teraz "ktoś" w pewnym momencie może zażądać wprowadzenia działań o charakterze ustrojowym. I je uzna.

szarlej81 napisał(a):
A nie taki sposób działania obiecywała rządząca koalicja przed wyborami.


No popatrz. A jednak sporo ludzi wiedziało, że to tak właśnie będzie wyglądało. Przecież słowa o silnych ludziach (tylko w kontekście innej instytucji) padły w sposób całkowicie jawny.
Podejrzewam, że tutaj nawet nie chodzi o telewizję. Zapewne mamy do czynienia z konsekwentnym osłabianiem wszelkich możliwych instytucji państwowych na zasadzie, że po roku-dwóch chaosu ktoś wezwie Brukselę żeby ta na białym koniu przybyła i zrobiła porządek. Tym samym landyzacja zostanie przeprowadzona i ktoś dostanie ciepłą posadkę w Brukseli za wzorowe wykonanie zadania.

yanek z hor napisał(a):
Normalność zostaje zamieniona w obłed. zastanawiam się co w tym wszystkim robi PSL ???


Jak to co? To co zawsze - wyciąga łapki po słoiki z konfiturami.
To nie jest PSL Witosa i Mikołajczyka. To są dzieci ZSL.

Chiny mogą inwestować w OZE i w 100%. Tylko co z tego?
Tam pod niektórymi względami panuje iście unijna głupota i jeżeli partia przegłosuje idiotyczny plan to ten jest realizowany a później powstają miasta widma w których nikt nie mieszka, ale które się buduje, bo to podnosi statystyki i przysłowiowa pięciolatka się dopina.
Chińczycy w którymś momencie mogą się obudzić z konstatacją, że taka energia z wiatru to była ślepa uliczka. Może nawet groźniejsza dla środowiska niż węgiel. I będą na potęgę wyrzucać wiatraki tak jak wyrzucają niesprzedane samochody elektryczne.
Kto to ma obecnie problem z utylizacją łopat starych wiatraków? Hiszpanie? Niemcy chcą las wycinać pod nowe pola wiatrakowe. Chronią klimat pełną gębą.

szarlej81 napisał(a):
Kaktus na ręce mi wyrośnie jeżeli to przejdzie w tej formie. Zobacz jak wielu głosowało przeciw i pomyśl jak to przełoży się na poparcie w momencie zatwierdzania przez państwa członkowskie, które przecież muszą to zrobić jednomyślnie.


Ale przecież tu nie chodzi o przejście "w tej formie". Tutaj chodzi o jedno "drobne" zlikwidowanie weta.

Ja jedynie stwierdzam, że to co jest w dokumentach a to co się dzieje na serio to są dwie zupełnie różne rzeczywistości.

szarlej81 napisał(a):
O mój borze zielony. Weź już Ty takich cudów nie wymyślaj. Skoro jest tam zapis, że proponuje ustanowienie kompetencji dzielonych w tych obszarach to z definicji tych kompetencji jasno wynika, że nie ma tutaj mowy o przekazaniu wszystkich kompetencji. Wiesz w ogóle co to są kompetencje dzielone?


Ale Kolega tak z naiwności pisze?
Zapisy traktatowe a ich wykonywanie w praktyce to dwie zupełnie różne rzeczywistości. Rozmowy z Brukselą to jak poker z Wielkim Szu, tylko ten ostatni nie używał przemocy. Jeżeli dojdą nowe "kompetencje dzielone" to będzie to wyglądało tak, że w ramach tego podziału Komisja Berlińska będzie decydowała a państwa będą słuchały. Bo jeżeli nie będą chciały słuchać to demokratycznie i większościowo wstrzyma im się wszelkie fundusze na tak długo aż zaczną słuchać. Uprzejmie przypominam, że KPO miały dostać wszystkie państwa a tymczasem podpisano (z głupoty i naiwności) takie kruczki i zastrzeżenia, że niewygodnym wstrzymuje się je ad calendas Graecas.
W Brukseli panuje już obecnie duch Moskwy. Na papierze państwa mogą mieć zagwarantowane nie wiadomo jakie prawa, ale w praktyce brukselsko/berliński kij będzie wisiał nad każdym kto będzie próbował iść nie po linii. Bo co może zrobić jakieś wierzgające państwo? Pójść do TSUE? To TSUE w trybie jednoosobowym każe zamknąć mu przysłowiowy Turów. W ramach zabezpieczenia.
Należy przyjąć do wiadomości, że tzw. "Unia Europejska" jest taką samą "Unią" jaką "Republika Rzymska" była w I w. n.e. Tzn. nazywała się "Republiką", posiadała na stanie marionetkowych konsulów i trybunów, odbywały się nawet jakieś wybory ale o wszystkim decydował jeden gość (który skądinąd posiadał kompetencje dzielone zarówno z trybunami jak i konsulami) ze swoją pałacową kamarylą.
I na dokładnie tej samej zasadzie Unii Europejskiej do której wstępowaliśmy w 2004 r. już nie ma.

Ciekawe w jaki sposób będą chcieli przepychać tę obowiązkowość bez większości konstytucyjnej (bo przecież oni tak bardzo konstytucję szanują).

kzfr166 napisał(a):
Jak zapatrujecie się na zmianę traktatów w UE? Jest szansa, że to przejdzie - wystarczy większość głosów czy jednomyślność?


Ale chodzi Ci o głosowanie w europarlamencie czy w narodowych parlamentach?
Z tego co kojarzę, to parlament kołchoźniczy może to pchnąć zwykłą większością, ale wyłącznie jako "opinię", bo decydują poszczególne państwa i w sytuacji w której wszystkie parlamenty krajowe podpisywały traktaty to wypada żeby wszystkie musiały zgodzić się na ich zmianę. Czyli wydaje mi się, że wystarczy jeden ostatni sprawiedliwy, który to odrzuci i hydrze łeb ukręci. Inna sprawa, że teraz dzieją się takie rzeczy, że jeżeli jakieś TSUE uzna, że można i "zwykłą większością parlamentów" to przepchnąć, bo tego wymaga praworządność i ratowanie planety to przepchną większością. Bundesrepublik idzie tutaj na ostro, bo im się chyba czas powoli kończy.

1ketjoW napisał(a):
Prezydent A.Duda nie ma nic do stracenia. Trzeci raz nie zostanie wybrany. Myślę, że powierzy tworzenie rządu M.Morawieckiemu. PiS podomyka najważniejsze sprawy z ich punktu widzenia.


Przecież żeby powstał rząd to potrzebna jest większość w parlamencie. PiS jej nie uzyska. Tym samym niczego nie podomyka.
To był bój na śmierć i życie przeciw procesowi "landyzacji" Europy przez Niemcy. Polska właśnie go przegrała - na rok przed wyborami do europarlamentu gdy coś mogło się jeszcze zmienić.
Teraz do najbliższych eurowyborów Berlin/Bruksela mogą robić z nami wszystko na co im przyjdzie ochota, bo nie widzę papieru, który nie zostanie przez Tuska podpisany. A jeżeli w 2024 układ się nie zmieni to w ciągu najbliższych czterech lat możemy i pożegnać się z ideą państwowości jaką znamy.

Pytanie ile rzeczy jest w stanie powstrzymać TK, ale tutaj również pojawia się kwestia czy ktokolwiek w Brukseli czy innym Luksemburgu będzie się nim cokolwiek przejmował.

Pytam, bo jestem ciekaw opinii nt tego jaka to nieszkodliwa polityka będzie od teraz prowadzona. Moja opinia jest pozbawiona niuansów: za rok albo dwa możemy nie mieć samodzielnej polityki zagranicznej gdyż ta może przejść na rzecz kompetencji tzw. "Brukseli" i z większościami decyzyjnymi tak ustawionymi, że wspólne decyzje Berlina i Paryża (+ ich pomniejszych pomagierów) będą nie do odrzucenia przez "prowincję".

mihumor napisał(a):
Po prostu przestaniemy prowadzić szkodliwą politykę zagraniczną pod potrzeby polityki wewnętrznej tkwiącej w chorych stereotypach.


A z ciekawości: jaka polityka zagraniczna w naszej sytuacji będzie nieszkodliwa? Ta polegająca na podpisywaniu bez pytania wszystkich kwitów wyciąganych przez Berlin/Brukselę? Bo jeżeli tak to mówimy o procesie samolikwidacji decyzyjności państwa w kontekście tendencji "większościowych" w ramach "reformy" kołchozu.

mihumor napisał(a):
Teza, ze teraz będziemy chodzić na pasku Niemiec i olejemy Stany jest tak śmieszna, że poza dyskusją.


Odpowiedzi na to stwierdzenie zaczną pojawiać się już niedługo. Pierwszy "test" w kolejności to relokacje. Głosowanie w Brukseli już niedługo.
Polacy w większości (odnoszę takie wrażenie) nie bardzo mają świadomość tego w jakim kierunku zmierza nieboszczka UE. A jeżeli mają i to akceptują to chyba możemy gasić światło.

szarlej81 napisał(a):
@el_ah Daj spokój. Straszenie że opozycja wstrzyma rozwój energii atomowej to takie same strachy na Lachy jak to, że PIS wyprowadzi wojsko na ulicę.


Uważam, że Berlin nie po to likwidował własne elektrownie przez co teraz buja się z drogą energią żeby jednocześnie pozwolił W-wie na produkcję taniej. Od jakiegoś czasu "strategia" niemiecka nie polega na rozwiązywaniu własnych problemów tylko na obdzielaniu nimi reszty Unii żeby ich własny elektorat nie połapał się, że można inaczej.

mihumor napisał(a):
W gospodarce i strategii zmiany będą żadne. Atom będziemy robić, ruskich olewać i zbroić się choć może na mniejszy kredyt.


Co do tego braku zmian to podejrzewam, że w pierwszej kolejności pod nóż pójdą: atom, CPK, terminal/port kontenerowy w Świnoujściu, jakiekolwiek próby regulowania Odry. Przewidywałbym również problemy "środowiskowe" w kontekście Via Carpatia. W zamian dostaniemy czterodniowy tydzień pracy. W końcu nie po to lokomotywa rzuciła wszystkie środki do walki żeby wagonik nadal próbował rozpędzać się i wyprzedzać.

szarlej81 napisał(a):
Jak myślisz skąd obecnie zwłaszcza wśród starszego pokolenia tak silna nostalgia za czasami komuny?


Bo każdy tęskni do czasów kiedy był młody, miał wszystkie włosy na głowie, mógł sporo wypić, miał siłę panienki wyobracać i generalnie czuł się królem życia. Nawet jeżeli to było za komuny. Lepiej jest mieć lat 20 niż 70.
Ludzie z czasem idealizują przeszłość nawet jeżeli ta była do niczego. Też bardzo dobrze wspominam lata 90te mimo, że pod względem gospodarczym były słabe i człowiek tak naprawdę niewiele miał. Ale było się wtedy nastolatkiem, na pewne rzeczy nie zwracało się uwagi a życie w tym wieku jest zdecydowanie prostsze.
Sytuacja powyborcza chyba najgorsza z możliwych. Chyba, że coś się zmieni w ramach ogłoszenia wyników formalnych. W najlepszym razie będzie słaba, trzeszcząca koalicja PIS-PSL. W każdej chwili do utrącenia. Wracają koszmarki lat 90tych. W najgorszym dostaniemy taką koalicję, która położy się na plecach przed Berlinem i Brukselą. A to oznacza zapewne koniec mrzonek o energii atomowej i jakiejkolwiek niezależności od brukselskiego mainstreamu. Przy obecnych tendencjach unijnych nasuwają się jak najgorsze skojarzenia historyczne.

LuckyTony napisał(a):
Nie wiem. Nie mam tak rozbudowanej wyobraźni, bo Lotos w dawnym kształcie jest już nie do odzyskania.


Ale po co mieliby odzyskiwać cokolwiek? Żeby sprzedać ponownie, tylko tym razem za czapkę gruszek albo inną równowartość gotówki w kasie spółki?

Zaraz miną 3 tygodnie od ostatniej analizy technicznej i w tym momencie kurs tak jakby ostatkiem sił broni się przy 145 zł. Czy to coś zmienia w kontekście założeń z 19.06 czy nadal wszystko mieści się w przewidywaniach?

A padła kiedykolwiek obietnica, że w tym roku wypłacą dywidendę?

Nie wiem gdzie to wrzucić toteż pozwolę sobie zapytać tutaj:
Na jakiej zasadzie to działa?
Jeżeli wejść na Stockwatch bez logowania to w przypadku najnowszej analizy technicznej PKP Cargo zamieszczonej w wątku spółki pojawia się komunikat, że analiza będzie dostępna publicznie od 30 czerwca.
Tymczasem w zasadzie ta sama treść dostępna jest na sieci bez jakichkolwiek obostrzeń:

www.stockwatch.pl/wiadomosci/c...

To jest zamierzone?

Ok, jasne. Dzięki.
Ichimoku rzadko zdarza mi się używać i w zw. z tym nie pomyślałem teraz o tym wskaźniku a patrząc na same świeczki nie widziałem na tym poziomie niczego konkretnego.

krewa napisał(a):
Zamknięcie tygodnia przynajmniej kilka % >140,30 zł dałoby notowaniom porządnego kopa i całkiem przyjemne perspektywy w jak minimum średnim terminie


A czy amator z dziurawą i kulawą wiedzą w zakresie AT może zapytać w ramach próby dokształcenia co jest akurat na poziomie 140,30 i jaka jest paralela z poprzednim wybiciem (jak rozumiem z okolic września/października)?

szarlej81 napisał(a):
[...]największym dramatem jest to, że politykom udało się wmówić części społeczeństwa, że druga strona to unijni sprzedawczycy w przypadku opcji prozachodniej lub pachołki Putina w przypadku "euro-sceptyków"[...]


Obserwując politykę i interesując się polityką (zagraniczną i krajową) uważam, że największym dramatem jest krótka pamięć wyborców.
Jak wszyscy chcielibyśmy i życzylibyśmy sobie żeby Wiejską okupowała horda patriotów, knująca wyłącznie w tym celu w jaki sposób Polsce nieba przychylić i co zrobić żeby Polakom żyło się bezpiecznie, dostatnio i ogólnie w miarę sensownie tak po ponad ćwierćwieczu obserwacji zwyczajnie w to nie wierzę i kwestii dla mnie nie ulega, że obca agentura ma w miejscowej polityce swoich ludzi od zarania III RP i kilku z nich nawet było premierami. Także z tym wmawianiem społeczeństwu to miałbym zdanie odrębne. To być może zostało sprowadzone do karykatury, ale istota sprawy jako takiej dla mnie jest faktem bezspornym.

szarlej81 napisał(a):
Oczywiście na pierwszym miejscu zawsze i w każdej partii jest indywidualny interes polityków ale aby go realizować polityk musi oprzeć się na jakimś mniej lub bardziej spójnej wizji tego jak ten kraj ma wyglądać.


Problem w tym, że niektóre z tych wizji są szkodliwe albo wręcz niebezpieczne a tymczasem zamiast skupiać się na ich rozpoznawaniu, analizowaniu i eliminacji z dyskursu publicznego większość skupia się na konflikcie Tutsi vs Hutu i w efekcie wyborcy zamiast eliminować polityków głoszących wizje groźne wspierają ich bez względu na pomysły, byle tylko wygrać plemienne derby.

szarlej81 napisał(a):
Ale przecież to nie różni się absolutnie niczym od tego co mamy u nas na co dzień. Weź dowolną sprawę, która szkodzi partii X i popatrz jak przedstawiają ją media jej przychylne a jak wrogie. To co w TVP będzie czarne w TVN będzie białe i na odwrót.


Otóż to - ale podałeś przykład tej kampanii na zasadzie, że u nich to Wersal a u nas zagroda. Tymczasem uważam, że to jest akurat kwestia drugorzędna. Liczy się to co pod dywanem a nie to czy oni nawzajem się do siebie uśmiechają i sobie słodzą.

szarlej81 napisał(a):
Zależy. Pamiętam ileś lat temu, bodajże chyba podczas wyborów Obama - McCain jak kandydaci zwracali się do siebie w czasie debaty w stylu "Mój przeciwnik to z pewnością wielki amerykański patriota i chce dla kraju jak najlepiej, ale uważam, że całkowicie myli się w powziętych założeniach i to moja wizja jest słuszna".


W polskiej polityce patriotyzm bywa mocno deficytowym towarem. W USA w przeciwieństwie do nas nie ma myślenia postkolonialnego z instynktownym szukaniem protektora poza granicami kraju. Gdyby chcieć poszukać analogii historycznej do dnia dzisiejszego można byłoby napisać, że żyjemy w nowych czasach stanisławowskich.
A poza tym skoro przykład odnosi się do tej konkretnej elekcji to ja z kolei pamiętam jak właśnie wtedy za wszelką cenę próbowano wyciszyć motywy rasistowskie w przypadku morderstwa dokonanego przez trzech czarnych marines na koledze z oddziału polskiego pochodzenia i jego czarnej żonie. Akurat tak się złożyło, że do tej zbrodni doszło mniej więcej w czasie kampanii i zaangażowane po stronie Demokratów media starały się za wszelką cenę podkreślać "rabunkowy charakter" zbrodni mając świadomość, że to morderstwo może solidnie Obamie zaszkodzić. W zw. z tą sytuacją doszło zresztą do poruszenia w Polsce. Także dusery prawione na mównicy a polityczna kuchnia to dwie różne sprawy. Także w Stanach. Wolę już chyba autentyczność polskiego piekiełka niż fałszywe uśmiechy rodem z Kapitolu, bo poza sceną wszędzie topi się rywali w takiej samej łyżce wody.

Ktoś kto lepiej orientuje się w tych rozgrywkach niech mnie poprawi, ale czy zmniejszanie shorta nie oznacza aby wychodzenie z akcji? W sensie, że pozycja krótka na kontraktach jest w jakimś tam zakresie zabezpieczeniem długiej na akcjach?

Ja tam jestem amator i na sprawozdaniach się nie znam, ale jeżeli nie widzę monumentalnej straty z szansą na powtarzalność w kolejnych kwartałach to na bazie niemal dekady doświadczeń z akcjami Redów wyniki uważam (swoim skromnym zdaniem rzecz jasna) za równie dobre co średnio istotne.
Wyniki kwartalne to szum informacyjny istotny przez jedną-dwie sesje.
Pytanie fundamentalne jest takie czy rynek wierzy w wysoki poziom (a zatem i wysoką sprzedaż) nowych produktów czy w niego nie wierzy.
Na razie od momentu odbicia od ostatnich dołków wydaje się, że kac po premierze CP powoli odchodzi w zapomnienie i nie interesuje mnie za bardzo czy kurs będzie rósł na bazie uzasadnionych przekonań czy nieuzasadnionej wiary marzycieli. Liczy się - brzydko rzecz spłycając - schemat działania.

Tylko rynek nie mówi o tym co tu i teraz a o tym co za kilka m-cy, kwartałów albo i lat.
JSW będzie się mierzył w najbliższych miesiącach z nadchodzącą recesją (niektórzy twierdzą, że ona już tu jest) a CDR będzie robił kolejne podejście pod zyski rzędu być może 1 mld $ z gry, której poprzednik zrobił światową furorę.
CDProjekt oczywiście może się na niej wywrócić, ale JSW może się tak samo wywrócić na dziwacznym (z punktu widzenia drobnych inwestorów) zarządzaniu.
Nie widzę sensu w zestawianiu jabłek z pomarańczami.

Tylko CD Projekt wycenia się na podstawie innych założeń.
Sam fakt, że pomiędzy premierami spółka ma kwartalne zyski to jest już spora przewaga w stos. do konkurencji.
A kurs będzie "pompowany" nie pod te "marne kwartalne zyski" tylko pod zyski z W4. Tak jak to było w przypadku CP.
Sorry za OT, ale zestawienie zupełnie z kosmosu.

Wpis z gatunku próby racjonalizacji:
Z tego co wyczytałem na konkurencyjnym portalu na literę "B" spada przemysłowy PMI dla euro strefy. Spada poziom produkcji przemysłowej u nas. Niemcy są na granicy recesji. JSW nie sprzedaje swojej produkcji sektorowi usługowemu. Może jednak nieefektywny rynek patrzy na te kilka m-cy do przodu i gdy kurs zaczął się obsuwać "nie wiadomo dlaczego" z okolic 60 PLN to wtedy właśnie rynek zaczął reagować w oczekiwaniu na to co dzisiaj może przeczytać na powszechnie dostępnych portalach taki leszcz jak ja.

sikory napisał(a):
Zdaje się, że w ostatnim czasie kraje Unii zmniejszały zadłużenie w relacji do PKB.Coś tam się pogorszyło?


Wujek Google podpowiada, że rok temu Francja miała zadłużenie rzędu 112,9% PKB. A teraz EBC podnosi stopy procentowe.
Kto zadłużał się ponad rozsądek w erze "darmowego kredytu" może teraz mieć problemy.

krewa napisał(a):
2. To, co nazywasz "niekoniecznie użytecznymi celami", jest planem sporządzonym przez polski rząd i zaakceptowanym przez KE.


Powyższe jak dla mnie nie muszą jeszcze oznaczać, że cel jest użyteczny.
A biorąc pod uwagę, że KPO ma służyć "odbudowie gospodarki po pandemii" to wydaje mi się, że jesteśmy po pandemii i gospodarka działa. W zw. z powyższym zgoda na kredyt zaciągany wspólnie przez UE jako całość to błąd. I to gruby.
Wydaje mi się, że w tym momencie chodzi już wyłącznie o wizerunek polityczny w kontekście czasu i wysiłku zainwestowanych w uzyskanie tych środków.

szarlej81 napisał(a):
Ale wiesz, że i tak pożyczamy w euro tylko przy gorszym oprocentowaniu niż oferuje KPO?


Ale to nie jest czasem tak, że jak pożyczamy na rynku to wydajemy na to co chcemy podczas gdy pożyczając w ramach KPO jesteśmy zobligowani (jeżeli w ogóle kiedykolwiek zobaczymy te pieniądze co samo w sobie jest przekrętem) do wydania tych środków na ściśle określone i z naszego punktu widzenia niekoniecznie użyteczne cele?

veve napisał(a):
Jednak polityka ma niemałe znaczenie dla WIG20 i na ten moment wydaje mi się że rynek zareagowałby ulgą na zmianę władzy. Inna sprawa że ta ulga mogłaby być przejściowa, ponieważ nie wiadomo co druga strona podczas swojej kadencji nawywija.


No jak na razie z tego co pamiętam zapowiedzi są takie, że 20% podwyżki dla całej budżetówki i czterodniowy dzień pracy. Nie wiem gdzie tutaj rynek miałby dopatrywać się ulgi, bo to są propozycje dla bogatych gospodarek rozwiniętych, którym już się nie bardzo chce. Chyba, że tutaj cały czas o tym mitycznym KPO, ale mam wątpliwości czy po ew. zmianie władzy Bruksela byłaby skłonna pozbyć się tej jakże poręcznej pałki do okładania W-wy. Raczej przyszłaby jakaś pierwsza symboliczna transza (do odtrąbienia sukcesu w mediach) po czym ilość wymagań by się drastycznie zwiększyła.

Tyle napisał(a):
Generalnie obecna ekipa rządząca to kpina... mam nadzieję, że po zmianie władzy odpowiedzą za swoje przekręty, manipulacje rynkowe itd....


Po ewentualnej zmianie władzy to jeszcze możesz z rozrzewnieniem wspominać te przekręty i manipulacje jako nic nie znaczące epizody obawiam się.
Odnoszę takie wrażenie, że tutaj niektórzy naprawdę nie mogą doczekać się wigilii.
PiS idzie na rympał, bo potrzebuje kasy, to i SSP chce doić, ale jeżeli ktoś tutaj naprawdę oczekuje po potencjalnych innych rządzących jakichkolwiek standardów to okres 2007-2015 chyba przespał.
Skala szkód, które mogą powstać dla gospodarki w wypadku wygranej dzisiejszej opozycji wydaje się tak jakby nie do policzenia.
A na dzisiaj wydaje mi się, że problemem nie jest nawet sam podatek/danina/haracz, co kto woli (bo w takich okolicznościach przyrody jakie mamy od lutego zeszłego roku można się było spodziewać najróżniejszych "nietypowych" zagrywek) co całkowite amatorstwo w kontekście komunikacji z rynkiem. Stwierdzenie "wprowadzamy taką to a taką daninę i cześć" rynek może policzyć i przetrawić, bo ma do czynienia z liczbami. Natomiast ten walczyk grany na emocjach na zasadzie krok do przodu i pół kroku w tył i tak co po chwila sprawia, że dzieje się to co się dzieje.

Miałbym pewne obawy. Biorąc pod uwagę jak nasze orły i sokoły "radzą sobie" w rozgrywkach dot. KPO to wcale bym się nie zdziwił gdyby klepnęli ten metan w zamian za ustną obietnicę odblokowania owego nieszczęsnego "funduszu". Oni już tyle razy uwierzyli w puste zapewnienia, że mogą to zrobić ponownie.

krewa napisał(a):
Jakoś tak mocno wybiórczo się "ewakuują"


WIG20 też wyszedł na plus...

Jeżeli rynek wycenia przyszłość to ciekaw jestem ile kwartałów naprzód ją widzi w kontekście JSW i czy w jego polu widzenia są już spadki cen surowca... Bo przy cenach dzisiejszych też nie jestem w stanie zrozumieć tych spadków, ale przy spadkach cen za to przy utrzymanych, wyszarpanych przez związki podwyżkach/dodatkach już bardziej.
Chyba, że to po prostu już jest tak zabagniona przez związki i bieżącą politykę spółka, że nikt poważny nie chce jej kijem trącić i co najwyżej młodzi gniewni na dorobku i z przysłowiowymi 20 mln $ w kieszeni chcąc się wykazać przed szefami łowią w tej mętnej wodzie wywijając kolejne kółka na waciki dla bossów.





Niemniej zarabiający najwięcej JSW leci najbardziej.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to ewentualna ewakuacja zagranicznego kapitału spekulacyjnego. Może boją się o nadchodzącą ruską ofensywę. Może ewakuują się z rynków wschodzących przed jakąś większą ruchawką za oceanem. Dopiero co na innym portalu czytałem, że Jankesom drgnęła stopa oszczędności, bo są już zakredytowani na maksa, nie są w stanie nadal finansować konsumpcji z długu i to może się odbić na ich poziomie wydatków. Czyli wynikach spółek.

Marcin Ratajczak napisał(a):
Sam PIS przewiduje że potrwa to nie dłużej niż do 2049 i nastąpi likwidacja górnictwa węgla kamiennego. Fakt że niby nie dotyczy to węgla koksującego ale pytanie czy będą jeszcze jakieś huty w UE na koks do 2049


Prognozy w zakresie ćwierćwiecza naprzód to zwykła futurologia przy użyciu szklanej kuli.
Nie uwierzę, że cena akcji 13.02. spada pod kątem tego co będzie (albo i nie będzie) A.D. 2049.



Marcin Ratajczak napisał(a):
Nawet komisja EU zrobi wszytsko aby nie przyznać KPO za kadencji PIS.


I właśnie dlatego PiS wygra wybory.
Natomiast jakim sposobem za naszego życia ma zniknąć wydobycie koksującego? Jak będzie się produkować stal bez węgla? Drukarkami 3D?

yanek z hor napisał(a):
...ale prezes nie jest wlaścicielem JSW i takie decyzje zapadaja w ministerstwie.


No i pewnie raz, że ministerstwo nie chce dywidendy, bo tą trzeba się dzielić z jakimiś tam akcjonariuszami, a dwa, prezes pewnie nie powie niczego co nie zostałoby uzgodnione z ministerstwem toteż słuchając prezesa jakobyś ministra słuchał. Albo i samego premiera.

Ale ta plotka zaowocowała -11,6% przy 116 mln obrotu.
Ciekawe co powie FED.

Przy czym dzisiejsze spadki sponsoruje polityka a nie technika.
Może jeszcze się okazać, że zarabiająca miliardy JSW poleci dzisiaj bardziej niż ogłaszający straty Mercator.

ryhol2 napisał(a):
Znowu powielasz jakieś kalki. Górnicy mają swoje przywileje, kolejarze swoje (znaczne zniżki na przejazdy dla siebie i rodzin , nauczyciele swoje (darmowe roczne urlopy) i tak można by wymieniać kolejne grupy zawodowe.


Przy czym to Ty twierdzisz, że to smutna sytuacja w której na forum giełdowe trafia ktoś, kto nie rozumie gospodarki po czym na mój zarzut, że górnictwo nie ma nic wspólnego ze zdrowymi zasadami ekonomicznymi piszesz, że inni też mają przywileje i że nie jest łatwo przestać być górnikiem.
Któryś z nas zatrzymał się chyba na modelu z lat 90-tych.

Sorry Panowie (i Panie jeżeli jakieś tu są) za OT, ale jak ta spółka i kurs jej akcji ma przynosić korzyści akcjonariuszom jeżeli związki są nie do ruszenia, przywileje są nie do ruszenia, zyskami należy się dzielić z pracownikami a nie z akcjonariuszami a na dodatek takie zasady próbuje się racjonalizować na forum giełdowym...

Ale w takim razie wyjaśnij człowiekowi nie znającemu się na gospodarce dlaczego w systemowo nierentownej branży jej pracownicy cieszą się takimi a nie innymi przywilejami finansowymi, których w normalnej gospodarce uświadczyć nie sposób?
Czy istnieje obawa, że zaczną masowo odchodzić z pracy i nikt ich nie zastąpi? Czy może kolejne rządy boją się demonstracji górniczych z paleniem opon i wieszaniem kukieł kolejnych premierów?
Co sytuacja w polskim górnictwie ma wspólnego z gospodarką rynkową?

szarlej81 napisał(a):
z drugiej strony pracownicy firmy powinni w jakiś sposób uczestniczyć w podziale zysków, chociażby dlatego że firmie w dłuższej perspektywie to się po prostu opłaca.


Jak pracownicy firmy oddadzą społeczeństwu wszystko to co społeczeństwo dokładało do ich niezasłużonych przywilejów gdy ci przez lata z każdą toną generowali stratę to możemy zacząć rozmawiać o podziale zysków. Ale skoro przez lata górnicy żyli z podatków pielęgniarek, nauczycieli, robotników budowlanych i taksówkarzy a sami robili manko za mankiem, bo nie liczyły się wyniki finansowe tylko zdobycze związków zawodowych to niech teraz w czasie prosperity oddają kasę z której doili nas wszystkich, bo jeżeli wydaje im się, że straty są społeczne a zyski są ich to mają rację. Wydaje im się.


Być może rynek nie jest aż tak efektywny jak się wydaje i może potrzebował kilku lat do tego żeby zrozumieć o co chodzi z JSW i jakie tam są ograniczenia. I dzisiaj nie liczy na dywidendy, redukcje kosztów pracowniczych i tym podobne udogodnienia, nie wierzy w zmianę i zanik niekorzystnych zjawisk. W zw. z czym omija spółkę niczym tkniętą trądem, ew. traktuje ją jako przedmiot spekulacyjnych zagrywek i nic poza tym.
W każdym razie tak to sobie próbuję racjonalizować.

Będzie niemerytorycznie, ale już kilkukrotnie przekonałem się, że na giełdzie czasami bardziej liczy się instynkt niż wykresy i wskaźniki: nie uważacie, że JSW jednak przespał koniunkturę i na dzień dzisiejszy ani dywidenda ani jakiś teoretyczny wzrost cen węgla (którego skądinąd raczej nie należy się spodziewać) nie będą w stanie trwale podnieść kursu, bo otoczenie już "nie to"?
W Stanach kolejna sesja na czerwono i tam słowo "recesja" jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Przy czym w obecnej sytuacji to zupełnie nie wygląda jakby tamtejsze media próbowały zrobić drobnicy wodę z mózgu celem odebrania jej tanich akcji. Patrząc na otoczenie wydaje mi się, że będziemy jednak mieli do czynienia z dalszą powolną kapitulacją rynków i z dalszym osuwaniem się S&P wzdłuż kreski trendu


kliknij, aby powiększyć


do momentu aż CNN nie ogłosi wreszcie formalnie, że recesja już tu jest i nie nastąpi jakaś mniejsza czy większa panika.
W chwili obecnej ponowne testowanie przez JSW okolic 60-62 wydaje się być bajką o żelaznym wilku. Jakoś zupełnie nie widzę sentymentu wzrostowego w sytuacji gdy w zasadzie wszyscy oczekują, że ziści się słowo na "r".
Niby można byłoby napisać, że skoro wszyscy czegoś oczekują to pewnie tego czegoś nie będzie, ale tego typu twisty fabularne to chyba jednak nie w tym wypadku. FED nie pozostawia złudzeń co do dalszych działań względem inflacji a oczekiwanie, że zadłużeni jankescy konsumenci przejdą przez podniesione stopy procentowe suchą stopą i podtrzymają wyniki spółek wydaje się być gorzej niż optymistyczne.
Sorry za ten post bez cyferek, procentów i wskaźników, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że A.D. 2023 może się okazać rokiem nie tyle realizacji zysków na JSW, co raczej do robienia zakupów.

A jaki dzień dzisiaj mamy? Giełdowe Halloween. Cuda mogą się dziać.

Nie wiem czy kwestia wypłaty dywidendy nie będzie jakoś powiązana z tym co się dzieje wokół KPO. Jeżeli jakiekolwiek euro srebrniki będą spływać to może i będzie dywidenda, bo po co antagonizować sobie jakikolwiek skrawek elektoratu w roku wyborczym. W innym wypadku - jeżeli rząd będzie pod finansową ścianą - może powstać plan zaksięgowania zysków wyłącznie przez SP.

@Zaprzeczenie
Też słusznie i generalnie zgadzam się z tym tokiem myślenia - przy czym sam pisałem o wierze w produkt a nie o inwestowaniu w akcje. Po prostu inaczej inwestowałem w Redów gdy w nich wierzyłem (kup i zapomnij) a inaczej się w nich inwestuje gdy pojawia się pewna dawka zdrowego sceptycyzmu względem ich kolejnych produkcji.





Bartas_Gda napisał(a):
czy ze mną jest coś nie tak - że nie znam wg aktora?


Szczerze pisząc - tak. Można nie być wielkim fanem seriali, ale nie znać "The Wire" to jak ominąć pierwszą dekadę obecnego stulecia. Elba to bardzo fajny wybór, ale należy pamiętać, że Keanu premiery nie uratował. W zw. z tym choćby zatrudnili jeszcze Beckhama, Margot Robbie czy skaptowali Elona Muska to jeszcze nie będzie świadczyło o jakości produkcji. Tak samo jak i zwiastun.
Jak przez kilka lat byłem spokojny o produkty Redów tak teraz najpierw muszę jakiś zobaczyć żeby w niego uwierzyć.

Ja nie wiem jaki kanał jest przewidziany a tym bardziej przez kogo. Pytanie nie zawierało w sobie charakteru krytykanckiego tylko chęć dowiedzenia się czegoś nowego. Sądziłem/sądzę, że cały czas obowiązywać będzie dolne ograniczenie, które można pociągnąć od marca 2020 i które było kilkukrotnie respektowane aż rynek się poddał. Ale zakładałem/zakładam, że ideą jest powrót właśnie do tego kanału. Stąd moje pytanie.

Pytanie od zupełnego amatora jeżeli chodzi o kreski w ramach AT: skąd wzięło się takie a nie inne dolne ograniczenie kanału?
Innymi słowy: nie należałoby raczej trzymać się nadal tej kreski, która prowadzona na tygodniowym od dołka z marca 2020 przez dołki z października 2020 i grudnia 2021 sprawia, że kurs jest cały czas poza kanałem wzrostowym?

Poniżej transmisja spotkania z Radą Dialogu Społecznego:

www.youtube.com/watch?v=zeykbc...

W mniej więcej 45:30 jest odniesienie do zysków "spółek energetycznych i górniczych".
Pytanie fundamentalne brzmi: spółki SP górnicze wydobywające jaki rodzaj węgla? Wyłącznie energetyczny (pod kątem dalszej sprzedaży do spółek energetycznych SP --> zbicie cen energii) czy także chodzi o wydobycie koksującego.
Jedno zdanie i rynek dostaje głupawki.

Też nie słyszałem, ale czytałem tutaj:

www.bankier.pl/wiadomosc/Caly-...

i jest mowa o wydobywczych.
No i teraz to jest dowcip nielichy: rzecz ma się tyczyć wyników za 2023 czyli rok obecny powinien być bezpieczny i tegoroczne zyski również, ale jaki jest sens inwestować w spółkę pod koniec roku jeżeli w przyszłym ona w sposób administracyjny ma nie osiągnąć zysku...
I pytanie brzmi: w jaki sposób ona tego zysku nie osiągnie.

A czy poza tym ktoś ma pomysł jak miałaby funkcjonować ta idea "zerowego zysku"?
Zmuszą spółkę żeby sprzedawała po kosztach (żeby Mittal się cieszył będą renegocjować kontrakt z ceną w dół?) czy na zysk nałożą podatek rzędu 98%?
Co brak inwestycji w ciągu najbliższych 12 m-cy będzie miał wspólnego z zyskiem JSW w 2023 r.?
Przyznaję się od razu: nie rozumiem jak oni chcą to osiągnąć.

kmsc2 napisał(a):
Najlepszym wyznacznikiem dla mnie koniunktury są ceny miedzi. Od połowy lipca idą w górę. Zobaczymy czy nie zmienią kierunku i nie ruszą dalej w dół.


Na tyle na ile obserwuję to ceny miedzi odbiły po tym jak przez moment były już tuż poniżej 7k/tona w Londynie. Stąd zastanawiam się czy to nie jest jedynie odreagowanie spadków i odbicie po przekroczeniu "psychologicznej" kwoty. Żeby miedź rosła konsekwentnie rynek musiałby czuć nadchodzącą koniunkturę a tej jakoś nie widzę na horyzoncie.
Natomiast JSW patrząc na kanał mogłoby odbić i iść dalej zgodnie z trendem, ale tutaj cały czas mam z tyłu głowy, że ta nieszczęsna koniunktura siada i kurs rósłby tak naprawdę wbrew spadającym cenom surowca i w tym momencie inwestycja wydaje mi się dzisiaj być wyłącznie krótkoterminową pod techniczne odbicie.

xyon napisał(a):
[...]Przecież to spora anomalia aby węgiel energetyczny był 2x droższy od koksującego! Wg mnie na JSW jest niezła okazja, a w brew panującej opinii 3 i 4 kwartał nie będzie tragiczny bo nawet przy niższych cenach węgla mamy bardzo drogiego dolara co wspiera cene sprzedaży w PLN.[...]


A to nie jest czasem tak, że ta anomalia może się brać z sytuacji w której spodziewający się recesji rynek pozbywa się "koksującej" JSW (hamujący przemysł/budownictwo) natomiast w przewidywaniu problemów z ogrzewaniem w zimie (przykręcony kurek z gazem) idzie w spółki wydobywające energetyczny?
Innymi słowy: być może zachodzi możliwość, że ta anomalia potrwa jeszcze jakiś czas.

Pierwszy post - witam wszystkich: drobny ciułacz, amator, na rynku od kilku lat.
Generalnie uważam, że merytorycznie nie dorastam do tutejszych dyskusji w zw. z czym jedynie czytam natomiast chciałem odnieść się do tej jednej sprawy, bo na dzisiaj to gorący temat:

absmak napisał(a):
Z drugiej strony weźmy to USA - co nie zrobi FED, to też będzie ciekawie. Oni tam boją się dużych przecen na rynku akcyjnym, parę lat temu po podwyżkach był spory zjazd i rynek pokazał co o nich sądzi. Ale jak ich nie będzie, to inflacja ich zarżnie. Trochę sytuacja bez dobrego wyjścia.


Czy w zw. z powyższym nie dałoby się zaryzykować tezy, że Jankesom jak najbardziej na rękę będzie wojna na Ukrainie podczas której można będzie robić swoje (czyt. podnosić stopy procentowe) a spadki na NYSE zwalić na ukraiński czynnik zewnętrzny jako zapalnik powodujący przecenę? W ten sposób można byłoby próbować odwrócić uwagę od FED.

Na dzisiaj JSW w portfelu z koncepcją skracania pozycji pod kątem geopolityki.

Moderator:
Witamy na forum i zachęcamy do zapoznania się z regulaminem. Wpisy niedotyczące spółki są usuwane, informacje o własnym zaangażowaniu również nie są mile widziane na wątkach spółek - od tego są Indywidualne Kroniki Giełdowe

Informacje
Stopień: Obeznany
Dołączył: 20 lutego 2022
Ostatnia wizyta: 13 sierpnia 2025 16:23:35
Liczba wpisów: 92
[0,02% wszystkich postów / 0,07 postów dziennie]
Punkty respektu: 31

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 0,972 sek.

vngsxcfl
zlobcyyt
hxemmhqx
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
wadswaqs
xgboxlii
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat