
(Fot. stockwatch.pl)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
Zamieszanie polityczne związane z sytuacją na Krymie wykreowało ciekawy obraz techniczny indeksu WIG20. Strach przed eskalacją konfliktu doprowadził do przełamania linii średnioterminowego trendu wzrostowego, ale poniedziałkowa euforia zanegowała to wybicie.
– Kiedy w końcówce ubiegłego tygodnia akcje na warszawskiej giełdzie mocno potaniały, a kontrakt na indeks WIG20 przełamał 9-miesięczną linię trendu wzrostowego, otwierając jednocześnie lukę bessy, mogło się wydawać, że styczniowe minima (2.284,5 pkt.) będą tylko przystankiem w dalszej drodze na południe, a docelowym poziomem dla podaży będzie bądź psychologiczny poziom 2.200 pkt., bądź minimum z września 2013 roku (2.145,5 pkt.). Sytuacja na wykresie kontraktu na WIG20 odwróciła się jednak o 180 stopni w ostatni poniedziałek. Mocny wzrost do 2.382,5 pkt. na koniec dnia doprowadził nie tylko do powrotu powyżej przełamanej kilka dni wcześniej 9-miesięcznej linii trendu wzrostowego, co już samo w sobie jest popytowym sygnałem, ale też zaowocował otwarciem luki hossy (2.326,5-2.352,5 pkt.) oraz świecowej formacji gwiazdy porannej na wykresie dziennym, która zapowiada odwrócenie tendencji ze spadkowej na wzrostową. W tej sytuacji, jakkolwiek jeszcze nie można być pewnym dalszych wzrostów, to z dużym przekonaniem można prognozować, że nie będziemy świadkami mocnych spadków. Ruch do dołu będzie ograniczać wspomniana luka hossy z poniedziałku. – analizuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij aby powiększyć
Zarysowany w ubiegłotygodniowym raporcie scenariusz spadkowy dla amerykańskiej ropy WTI sprawdził się. Aktualnie widoczne są oznaki wyhamowania przeceny, co daje szansę na korektę wzrostową. W dłuższej perspektywie czasowej bardziej prawdopodobna jest jednak kontynuacja ruchu na południe.
>> Zapoznaj się z poprzednią analizą >> Raport CFD: Analiza złota, ropy WTI, miedzi i WIG20.
– Kurs przełamał wsparcie wyznaczone na strefie między geometriami 38,2 proc. a 41,4 proc. (niebieska strefa), stanowiącymi zniesienie ruchu wzrostowego trwającego od 9 stycznia do 3 marca. Przełamanie tego wsparcia zgodnie ze scenariuszem skierowało kurs w stronę kolejnej geometrii 50 proc. Ten poziom również długo nie powstrzymywał niedźwiedzi, którzy chcieli podążać dalej na południe obierając za cel kolejne wsparcie geometryczne 61,8 proc. Ten ruch nie udał się, gdyż powstrzymany został na długoterminowym wsparciu geometrycznym 41,4 proc. (zielona geometria), które stanowi zniesienie ruchu wzrostowego trwającego od czerwca 2012 do sierpnia 2013. W długim terminie jest ono kluczowe. Obecny wykres wskazuje na możliwe chwilowe wyhamowanie na tym surowcu. Obrona wspomnianego wsparcia dała potencjał do skorygowania ostatniego spadku.Obecnie ważnym oporem jest strefa niebieska, która poprzednio działała jako wsparcie. Dodatkowo ten poziom jest bliski 100 USD/bbl, więc do jego przełamania potrzeba będzie czegoś więcej niż tylko chęci. Z czynników fundamentalnych najważniejszy będzie dziś odczyt danych o zapasach paliw, który o godzinie 15:30 opublikuje EIA oraz Rynek oczekuje wzrostu zapasów ropy o 2,4 mln bbl. Patrząc na marcowe odczyty danych, możemy spekulować, że odczyt okaże się wyższy od oczekiwań i przełoży się na obronę obecnego oporu i powrót do spadków. Warto pamiętać również o dzisiejszym najważniejszym wydarzeniu na skalę globalną, które w pośredni sposób będzie mieć wpływ również na sytuację na surowcach. Mowa o posiedzeniu amerykańskiego Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Jego wyniki poznamy o godzinie 19:00. Nie tylko dowiemy się o ile została ograniczona wartość programu QE3, ale również poznamy najnowsze projekcje makroekonomiczne i stóp procentowych. – ocenia Marcin Kiepas, analityk Admiral Markets.
Kliknij aby powiększyć
Warto zwrócić uwagę również na wykres kukurydzy, który znajduje się w krótkoterminowym trendzie wzrostowym. Jest on jednak jedynie korektą w dominującej tendencji spadkowej. W ostatnim czasie na wykresie pojawiła się pozytywna formacja chorągiewki, ale kurs ma problem z realizacją wynikającego z niej zasięgu wzrostowego. Może to oznaczać wyczerpywanie się impulsu korekcyjnego i powrót do nadrzędnego trendu spadkowego.
– Trend, jaki obserwujemy od początku roku jest silnie wzrostowy. Patrząc długoterminowo na wykres kontynuacyjny, mimo ruchu, jaki obserwujemy od początku roku, można pokusić się o stwierdzenie, że długoterminowy trend spadkowy jest nadal dominujący. Obraz wykresu 4-godzinowego pokazuje, że kurs zamknął się w ostatnich dniach w formacji chorągiewki, która wskazuje na ruch korygujący. Pierwsze naruszenie górnego ograniczenia tej formacji nastąpiło we wtorek, jednak dopiero w godzinach nocnych kurs wybił się ponad wspomniane ograniczenie stanowiące opór. Ruch wzrostowy nie był spektakularny i kurs ponownie powrócił w rejony wspomnianego ograniczenia formacji. Można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli nie chce rosnąć to będzie spadać. Zanegowanie wyjścia górą z formacji może przełożyć się na ruch spadkowy, który po przełamaniu dolnego ograniczenie tej chorągiewki mógłby przybrać na sile kierując się w stronę geometrycznej strefy wsparcia 38,2-41,4 proc., która stanowi zniesienie ruchu wzrostowego trwającego od 10 stycznia do 7 marca. Fundamentalnie, obecny ruch korygujący mieście się w ramach normalnego odreagowania po silnych wzrostach, jakie obserwujemy od początku roku, nie tylko na kukurydzy, ale również na innych zbożach. – komentuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij aby powiększyć