(Fot. Daniel Paćkowski)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
Utrzymujące się napięcie geopolityczne za naszą wschodnią granicą w połączeniu ze słabymi danymi makro z Niemiec skutkuje presją na wyceny spółek wchodzących w skład indeksu DAX. Co prawda ostatnie dni przynoszą wzrosty, ale zdaniem eksperta jest to aktualnie jedynie korekta wzrostowa.
– Po bardzo słabym lipcu i początku sierpnia na niemieckiej giełdzie od ponad dwóch tygodni obserwujemy na tym rynku wzrostowe odbicie. Miało to źródło w obawach związanych z sytuacją na wschodzie Ukrainy, ze strachem przed konsekwencjami nałożonych przez Zachód sankcji na Rosję i odwetowych sankcji rosyjskich, a także nieco gorszymi danymi makroekonomicznymi płynącymi z Niemiec. Kontrakt terminowy na indeks DAX, który jeszcze 8 sierpnia testował 10-miesięczne minimum na 8.902,5 pkt., odbił do 9.352 pkt. Na gruncie analizy technicznej, po tym jak najpierw niemiecki DAX nie zdołał pokonać psychologicznej bariery 10.000 pkt., żeby następnie mocno runąć w dół, przełamując 2-letnią linii hossy i po drodze generując inne sygnały sprzedaży, ostatnie wzrosty są tylko korektą. Jej maksymalny zasięg wyznacza wspomniana przełamana linia trendu wzrostowego, która aktualnie tworzy opór w okolicy 9.550 pkt. Stąd też w średnim terminie należy liczyć się z dalszymi spadkami. Oczekiwanie kolejnej fali przeceny na giełdzie we Frankfurcie jest zasadne również na gruncie czynników fundamentalnych. Sytuacja wokół Ukrainy i Rosji w dalszym ciągu jest niewyjaśniona. Po drugie, coraz więcej jest sygnałów, że niemiecka gospodarka dostała zadyszki, co musi przełożyć się na niższe wyceny akcji. – komentuje Krzystof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
>> Zobacz także komentarz do sytuacji na rynku akcji >> Rynek robi sobie przerwę od wzrostów, w grze Robyg, Kruk i Orange
Lepiej wygląda sytuacja brytyjskiego indeksu FTSE, który wybronił się przed wybiciem dołem z rocznego kanału wzrostowego. Zachowanie wsparcia zaowocowała znaczącym odbiciem kursu. Poza sytuacją techniczną argumentem za wzrostami jest dobra kondycja tamtejszej gospodarki.
– Indeks największych brytyjskich spółek stara się naśladować swoich anglojęzycznych braci zza oceanu i zachowuje się nieco lepiej niż rodzima waluta, która wobec dolara w ostatnim czasie znacznie traci. Spowodowane jest to odsunięciem perspektywy podwyżki stóp procentowych w czasie, co nie zmienia faktu, że dane z brytyjskiej gospodarki są niezłe. Wpływa to na lepszą wycenę tamtejszych blue chipów. Technicznie od roku mamy do czynienia z kanałem wzrostowym. Ostatnio wiele osób zastanawiało się czy ta tendencja zostanie załamana, głównie ze względu na mocny atak na dolne ograniczenie tego kanału i horyzontalne wsparcie na 6.520 pkt. Obszar ten został wybroniony a widmo korekty zażegnane, co poskutkowało sporymi wzrostami. Dodatkowo widzimy, że cena kształtuje pro wzrostowe formacje korekcyjne w postacie flagi lub nieco szerzej – klina. Obie i tak zwiastują wyłamanie górą i kontynuację ruchu zgodnego z rocznym kanałem wzrostowym. Takie spojrzenie zostanie zanegowane w momencie, kiedy cena spadnie poniżej 6.520 pkt., czyli poziomu kluczowego dla średnioterminowej sytuacji na tej parze. – ocenia Krzystof Koza.
Kliknij, aby powiększyć
Ciekawa sytuacja ma miejsce w ostatnim czasie na wykresie ropy WTI. Pomimo konfliktów na Ukrainie i w Iraku, które powinny windować ceny tego surowca, obserwujemy konsekwentne osuwanie się na południe. Wygląda na to, że fundamenty ustępują tutaj miejsca sygnałom analizy technicznej.
– Dwa tygodnie temu wspominaliśmy, że zielony poziom wsparcia może chwilowo powstrzymać sprzedających Crude Oil. Faktycznie, kurs krążył kilka dni wokół tego wsparcia, jednak nie byliśmy świadkami skorygowania ruchu spadkowego. Tak jak wspominaliśmy wtedy, technika zaczyna brać górę nad fundamentami w ostatnim czasie na tym instrumencie. Przełamanie wspominanego wsparcia zakończyło się standardowym ruchem spadkowym, który jest nadal kontynuowany w kierunku kolejnego wsparcia – mianowicie 91,50 USD/bbl. Poziom ten wyznaczają minima z 2014 roku. W środę inwestorzy poznają dane odnośnie tygodniowej zmiany zapasów paliw. Rynek prognozuje, że zapasy ropy w poprzednim tygodniu spadły o 1,3 mln bbl. Obecnie brakuje przesłanek, do tego żeby szybko skorygować ruch spadkowy, ale jak dobrze wiemy, rynek potrafi zaskakiwać. – mówi analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
