
(Fot. Daniel Paćkowski)
W maju inwestorzy walczą z pokusą przynajmniej częściowej realizacji kwietniowych zysków. W czwartek indeks WIG śladem zachodnioeuropejskich odpowiedników tracił blisko 1 proc., ale ostatecznie wybronił się pod koniec sesji. Nastroje popsuła środowa wypowiedź szefowej FED Janet Yellen, że wyceny akcji w USA są już dosyć wysokie, co może potencjalnie stanowić zagrożenie dla stabilności na rynkach. Apetyt na ryzyko osłabia też pat w rozmowach o greckim zadłużeniu. Na rynku spekuluje się, że podczas spotkania Eurogrupy zaplanowanego na 11 maja, nie dojdzie do zawarcia porozumienia. >> Przegląd najważniejszych informacji z rynków zagranicznych znajdziesz na trading.stockwatch.pl
Obawy inwestorów o tąpnięcie w maju nie są przypadkowe. W myśl znanego porzekadła Sell in May and go away, bieżący miesiąc jest uważany za dobry moment na wyjście z rynku przed wakacyjną flautą. Statystyki z ostatnich pięciu lat nie potwierdzają jednak tego dogmatu – trzy razy WIG kończył miesiąc na plusie, a dwa razy na minusie. Zdaniem Wojciecha Białka z CDM Pekao, tegoroczny maj ma szanse wypaść dodatnio.
– W moim scenariuszu zniżka, która obserwowana jest na giełdach europejskich, powinna się skończyć jeszcze w maju i rozpocznie się piąta fala wzrostowa według teorii Elliotta. Obecnie silne wsparcie dla indeksu WIG wyznacza szczyt z września 2014 r. na 55.636 pkt. Natomiast piąta fala wzrostowa może wynieść indeks szerokiego rynku w okolice 60 tys. pkt. Zwyżka może potrwać do lipca. Później rynki zaczną bardziej przejmować się planowaną podwyżką stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Sądzę, że rynki będą spadać przed i po podwyżce, ale później wróci hossa. Skala spodziewanej korekty w kontekście podwyżek stóp w USA będzie zależała od zachowania kursów ropy naftowej i dolara amerykańskiego. Mocny dolar oznaczałby przecenę ropy i duże prawdopodobieństwo, że Fed nie będzie musiał bardzo podnosić stóp procentowych, co teoretycznie oznaczałoby łagodniejszą korektę. Natomiast w innym scenariuszu nie można wykluczyć kontynuacji odbicia na ropie naftowej i spadku dolara. Drogie euro negatywnie podziałałoby na niemiecki DAX. W tym drugim scenariuszu nie wykluczałbym tąpnięcia na indeksach. – ocenia Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao SA.

Wykres indeksu WIG za ostatnie 5 lat.
Zdaniem Sebestiana Buczka z Quercus TFI, zdrowa korekta jest jak najbardziej wskazana. W jego ocenie spadki powinny objąć przede wszystkim notowania największych spółek. Głównym powodem mogłoby być schłodzenie koniunktury na innych rynkach, czego widać już pierwsze objawy. Ekspert zaznacza, że ostatnie gorsze dane makro dotyczące stanu amerykańskiej gospodarki były przyczynkiem do mocnego osłabienia dolara. To z kolei pociągnęło w dół notowania akcji w Europie. Mocno skorygowały się też niemieckie obligacje skarbowe.
– Nie pomógł nawet skup aktywów przez ECB. To spora niespodzianka dla tych wszystkich, którzy uważają, że dające prawie zerowe oprocentowanie eurowe papiery skarbowe są ciekawym sposobem na inwestowanie. Nie są, choć pewnie dzięki ECB rentowności za jakiś czas znowu spadną. Ewentualna korekta może być również spowodowana wydarzeniami na wschodzie Ukrainy. W naszej ocenie nie można wykluczyć, że po 9 maja wojska separatystyczno-rosyjskie uaktywnią się i rozpoczną jakąś kolejną ofensywę. Inwestorzy zapomnieli o ryzyku geopolitycznym, a to niestety, jest najważniejszy czynnik, ważniejszy od ewentualnego schłodzenia koniunktury na giełdach we Frankfurcie czy Nowym Jorku. Jeśli doszłoby do korekty, to w naszej ocenie byłaby ona dobrą okazją do akumulacji akcji. Zakładamy bowiem, że prędzej lub później WIG zaatakuje poziom 60.000 pkt., a następnie – w pozytywnym scenariuszu – może nawet dojść do szczytu z 2007 r. Kwietniowe wybicie z 15-miesięcznej konsolidacji potwierdza te oczekiwania. – ocenia Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Nie należy zapominać, że dodatkowym stymulatorem zachowania się inwestorów jest trwający sezon wyników. Do prawdziwego testu dojdzie w przyszły piątek, kiedy na rynek trafi grubo ponad 200 raportów za I kwartał 2015 roku. Póki co sezon można uznać za udany – w przewadze są pozytywy. Potwierdzeniem jest czwartkowa dawka raportów. ING BŚK podtrzymał dobrą tendencję w sektorze bankowym i wykazał zysk netto 10 proc. powyżej rynkowego konsensusu. Wcześniej podobne zjawisko obserwowaliśmy w Millennium, BZ WBK oraz mBank. Wysokim zyskiem błysnęła też Polska Grupa Energetyczna. Na czysto spółka zarobiła 1,095 mld zł, poprawiając się r/r o 39 proc. Pozytywnie zaskoczył CCC. Obuwniczy gigant w słabym sezonowo I kwartale pokazał zamiast spodziewanej straty kilka milionów zysku netto. Pozytywnych przykładów jest znacznie więcej – wcześniej z dobrej strony pokazali się chociażby Orlen i Lotos, a z mniejszych spółek Kęty, Wawel, Benefit System czy Bytom.
Z drugiej strony niektórym spółkom powinęła się noga. Po wynikach kwartalnych wyrwę na kursie zanotował Asbis. W wynikach dystrybutora produktów IT razi spadek przychodów i strata netto. Negatywnie na wynikach odbił się niższy popyt rynkowy w wielu regionach oraz konkurencja w obszarze marek własnych, a także zdarzenia jednorazowe. Blado wypadły także prezentowane w czwartek wyniki zakładów Otmuchów. Zysk netto cukierniczej spółki spadł w ujęciu r/r o 65 proc. i był o 58 proc. poniżej konsensusu rynkowego. W czwartek kurs akcji Otmuchowa zanurkował o ponad 9 proc.
>> Szukasz kompleksowego obrazu fundamentalnego Twojej spółki? W serwisie znajdziesz analizy ostatnich raportów kwartalnych >> Wszystkie analizy i omówienia analityków StockWatch.pl znajdziesz tutaj