
Piotr Zając, główny analityk rynkowy CMC Markets w Polsce.
W czwartek S&P500 spadł o 3,6 proc., a Nasdaq Composite o 5 proc. W ślad za nimi ruszył bitcoin, który stracił 8,3 proc. i dotarł do 35.567 USD. To najniższy poziom od 24 lutego. Notowania wyraźnie naruszyły dolną granicą budowanego od stycznia kanału wzrostowego. Nastroje na rynkach są zdecydowanie niedźwiedzie. Niewiele pomogła nawet środowa decyzja Fedu dotycząca stóp procentowych. Podniesiono je zgodnie z oczekiwaniami o 50 punktów bazowych, ale Jerome Powell powiedział podczas konferencji prasowej, że podwyżki o 75 pb nie są brane pod uwagę, a skala rozpoczynającej się w czerwcu redukcji sumy bilansowej będzie przez pierwsze trzy miesiące mniejsza niż zakładano (47,5 mld USD). To wystarczyło, by S&P500 zyskał w środę 3 proc., a Nasdaq Composite 3,2 proc. Skorelowany z nimi bitcoin również ruszył w górę, kończąc dzień zwyżką o ponad 5 proc. do 39.740 USD. Tak dobrego dnia kryptowaluta nie miała od 9 marca. Okazało się jednak, że jest to tylko chwilowy (fałszywy?) impuls, a prawdziwa reakcja przyszła dzień później.

Wykres BTC/USD
Słabość Wall Street mimo relatywnie gołębiego wydźwięku środowej konferencji Fedu sugeruje, że w cenach nie ma jeszcze wszystkich ryzyk i ich konsekwencji. Mowa tu przede wszystkim o wojnie, inflacji, zacieśnianiu monetarnego pasa i powrotu pandemii w Chinach, których wypadkową jest widmo stagflacji lub być może recesji. Zarówno S&P500 jak i Nasdaq Composite pogłębiły w tym tygodniu tegoroczne dołki, dając tym samym klasyczny sygnał do kontynuacji spadkowych trendów. W takim otoczeniu trudno sobie wyobrazić, by bitcoin i cały rynek kryptowalut szedł pod prąd. Zwłaszcza, że dodatnia korelacja między tymi rynkami wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Bitcoin naruszył w czwartek wspomnianą granicę kanału i teraz najbliższym wsparciem jest minimum z 24 lutego, czyli 34.350 USD. Niżej barierą jest tegoroczny dołek przy 33.000 USD.
Na koniec warto odnotować, że rynek wchodzi w fazę krótkoterminowego wyprzedania. Osctlator MACD jest bowiem najniżej od lutego, a RSI jest 6 pkt nad granicą wyprzedania. Jeśli dodamy do tego naruszenie granicy kanału, to tworzą się dogodne warunki do cyklicznego odbicia. Wówczas realnym byłby ruch do oporów na 40.000 USD lub nawet 42.000 USD. Jest to jednak czysto techniczny scenariusz. Na razie brakuje do jego realizacji fundamentalnego podłoża.