Inwestorzy najwyraźniej spodziewali się czegoś więcej, bo niemrawo zareagowali na ogłoszenie trzeciej rundy Quantitative Easing. FED podjął decyzję o skupowaniu hipotecznych papierów dłużnych, co spowoduje wpompowanie w rynek kwoty 40 mld USD miesięcznie, co razem z Operacją Twist oznacza pojawianie się na rynku co miesiąc do 85 mld dolarów świeżego pieniądza. Jest to o wiele więcej niż było zapowiadane, a jednak reakcja rynku jest niemrawa. Teoretycznie nie ma górnej granicy programu interwencyjnego, a ma on trwać tak długo, aż zacznie się poprawiać sytuacja na rynku pracy.
Po pięciu godzinach handlu na Wall Street, indeks S&P 500 zyskuje niewiele ponad 1 proc., podobnie podskoczył technologiczny Nasdaq. Z wysiłkiem poziom +1 proc. wzrostu przekroczył Dow Jones. Europejskie giełdy zamknęły natomiast dzień w okolicach zera, słabnąc w ciągu dnia po poprzednich niezłych zwyżkach. Londyn skończył czwartek o 0,65 proc. na plusie, Frankfurt spadł o 0,45 proc, a Paryż aż o 1,18 proc.
FED zadeklarował także, że pozostawi stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie do połowy 2015 roku. Trzecia runda luzowania ilościowego spowoduje, że łącznie pomoc antykryzysowa przekroczy kwotę 3 bilionów dolarów od jej rozpoczęcia w 2008 r. Jest poważna obawa, że z powodu ostatnich wzrostów na amerykańskiej giełdzie, efekt aktualnie uruchomionej rundy pomocowej jest już w cenach akcji. Indeks S&P 500 jest najwyżej od 2008 roku, ale dzięki przebiciu długoterminowego oporu jest nadzieja jeśli nie na dalsze wzrosty, to przynajmniej na wyrysowanie twardego wsparcia do kolejnego ruchu w górę – jeżeli działania stymulacyjne wreszcie zaczną odnosić skutek.