
Piotr Zając, główny analityk rynkowy CMC Markets w Polsce.
W mijającym tygodniu na moment na dalszy plan zeszły ryzyka związane z rosyjską inwazją, a bitcoin reagował na pewne doniesienia dotyczące bezpośrednio jego ekosystemu. Mowa o publikacji rozporządzenia wykonawczego prezydenta USA dotyczącego właśnie kryptowalut. Przez przypadek wyciekło ono już we wtorek w nocy i wbrew obawom okazało się dla branży optymistyczne. Nie ma mowy o zakazie, jest wola kompleksowego regulowania i szerokiej współpracy na rzecz zrównoważonego, i zmniejszające ryzyka wspierania finansowych innowacji. Pozytywnie na temat tego rozporządzenia, które w środę zostało już oficjalnie przedstawione, wyrażał się m. in. Cameron Winklevoss, współzałożyciel giełdy kryptowalutowej Gemini. W tym kontekście nie dziwi fakt, że w środę bitcoin rósł nawet o 10 proc. do 42 500 USD i był jednym z najsilniejszych aktywów na globalnej mapie finansowej. Ten solidny ruch wpisuje się w budowany od 24 stycznia kanał wzrostowy. W jego ramach najbliższym oporem dla ceny bitcoina jest strefa 45 – 46 000 USD. Dotychczasowe dwie próby jej pokonania zakończyły się fiaskiem, co sprawia, że na wykresie tworzy się silna bariera. Jej przebicia nie ułatwia oczywiście sytuacja geopolityczna, co widać było bardzo dobrze w czwartek. Gdy po fiasku negocjacji w Turcji na globalne rynki kapitałowe wróciła wojenna narracja (spadek giełdowych indeksów, wzrost cen ropy, umocnienie dolara i złota), bitcoin również odnotował odpływ kapitału. Po południu jego kurs spadał o blisko 7 proc. i oscylował przy 39 000 USD, gdzie przebiega obecnie średnia krocząca z 50 sesji. Dolne ograniczenie wspomnianego kanału znajduje się z kolei w strefie 37,5 – 35 500 USD i to jest potencjalne wsparcie w ujęciu krótkoterminowym.

Wykres BTC/USD
Rynkowy rollercoaster sprawił, że kapitalizacji rynku kryptowalut nie udało się wrócić nad granicę 2 bln USD. W czwartkowe popołudnie wynosiła ona 1,8 bln USD. Udział bitcoina w tej kwocie sięgał 41,3 proc., co oznacza, że wciąż pozostaje on niekwestionowanym liderem kryptowalut. Warto jednak zerkać nieco niżej w rankingu kapitalizacji, bowiem niektóre projekty imponują ostatnio siłą relatywną. Mowa o lunie, która w siedem dni podrożała o 12,3 proc. i po raz kolejny zaatakowała barierę 100 USD, a także o waves, którego wycena poszybowała aż o 50 proc. Niestety są to wyjątki potwierdzające regułę, zgodnie z którą w szerszym ujęciu czasowym rynek cyfrowych aktywów, podobnie jak rynki akcji, pozostaje pod presją podaży.