Japonia zawiodła. W drugim kwartale bieżącego roku jej PKB w ujęciu zaanualizowanym skurczył się o 2,1 procent, jak okazało się z ostatecznych danych na temat tempa wzrostu gospodarczego. Rynkowy konsensus przewidywał spadek PKB o 2 procent. Warto wspomnieć, że wstępne odczyty w sierpniu wskazywały na spadek tylko o 1,3 procent. Tym samym jest to trzeci kolejny kwartał, kiedy japońska gospodarka się kurczy.
Pozytywne natomiast były dane z Chin, gdzie inflacja konsumencka spadła do poziomu 6,2 procent licząc rok do roku wobec odczytu miesiąc wcześniej 6,5 procent r/r. Wówczas był to najwyższy poziom od czerwca 2008 roku. Widać, że działania Ludowego Banku Chin przynoszą skutki. Jeszcze kilka miesięcy temu inflacja w Chinach była głównym tematem na rynkach. Jej szybki wzrost zmuszał do zacieśniania polityki pieniężnej przez bank centralny co według wielu ekonomistów miało przełożyć się na schłodzenie chińskiej gospodarki. Stąd już prosta droga do spadków cen surowców, co z kolei skutkowałoby przeceną wielu spółek na giełdach. Dzisiejszy odczyt jest jednak pozytywny i być może nie dojdzie do zrealizowania takiego scenariusza.
Indeksom w Azji nie pomogły rozczarowujące przemówienie Bena Bernanke i dopiero wstępny plan Prezydenta Obamy. Japoński Nikkei stracił 0,6 procent, w Chinach Shanghai Composite Index oraz Hang Seng traciły około 0,1 proc na godzinę przed zamknięciem. Mimo wszystko nastroje z Azji przełożyły się na słabe otwarcie w Europie.