
Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. (Fot. SEG)
Kernel Holding poinformował, że postępowanie ws. delistingu zostało przedłużone. Spółka dodała, że „oczekuje, iż zostanie ono zakończone w październiku 2023 roku”. Ukraiński chce za wszelką cenę opuścić warszawski rynek. Spółka niedawno przeprowadziła mega emisję akcji, z której pozyskała 59,98 mln USD. Dodruk znacząco rozwodnił dotychczasowych inwestorów, którzy sprzeciwiają się wykupowi spółki po rażąco niskiej cenie. Po tej emisji ich udział w Kernelu spadł z ok. 26 proc. do zaledwie 7 proc. Niewiele brakuje więc do przekroczenia progu pozwalającego głównemu akcjonariuszowi na squeeze-out.
W marcu br. kontrolowany przez Andrija Werewskiego Namsen Limited ogłosił wezwanie oferując 18,50 zł za akcję. Oferta wzbudziła sporo kontrowersji. Główny akcjonariusz nie zamierzał negocjować i z miejsca zapowiedział, że przeprowadzi delisting bez względu na wynik wezwania. W ten sposób liczył, że część akcjonariuszy wystraszy się, że zostanie z akcjami nienotowanymi na giełdzie, i w konsekwencji odpowie na wezwanie. Szantaż poskutkował. Ostatecznie Namsen dokupił w wezwaniu 30,24 mln akcji Kernel Holdingu, z planowanych 52 mln akcji. Obecnie posiada 62.222.460 akcji Kernela, czyli 74,05 proc. kapitału zakładowego.
W połowie kwietnia Kernel podał, że rada dyrektorów spółki zdecydowała o wycofaniu jej akcji z obrotu na GPW. Decyzja została podjęta przez siedmiu z ośmiu dyrektorów. Przewodniczący rady dyrektorów wstrzymał się od głosu z powodu konfliktu interesów. Jednocześnie akcjonariusze Kernela, posiadający 21,5 proc. udziału w jej kapitale, zażądali głosowania nad delistingiem na walnym zgromadzeniu, jednak Namsen nie wyraził na to zgody. W maju wniosek o delisting Kernela trafił do KNF.
Kernel Holding to producent spożywczy działający na Ukrainie. Jest notowany na warszawskiej giełdzie od 2007 r. W poniedziałek w południe notowania holdingu spadają o blisko 17 proc. do 9,15 zł. To najniższy kurs w historii spółki.