Od weekendowego komentarza kanclerz Angeli Merkel, iż niemiecki gigant bankowy nie może liczyć na pomoc państwa trwa wyprzedaż jego walorów. We wtorek jedna akcja Deutsche Banku była w pewnym momencie wyceniana poniżej 10,20 euro, podczas gdy jeszcze rok temu było to ponad 26 euro. Przypomnijmy, że bank mierzy się z licznymi problemami – spadkiem dochodowości podstawowego biznesu, dużą ekspozycją na rynek instrumentów pochodnych, a wreszcie z licznymi procesami z regulatorami. To właśnie informacja z amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości o karze sięgającej 14 mld dolarów sprawiła, że akcje i tak przecenionego banku ponownie ruszyły na południe, rozbudzając obawy o kondycję sektora bankowego w Europie jako całości i dając pretekst do przeceny na wielu rynkach, gdzie indeksy pozostawały na wysokich poziomach. W tym kontekście mamy dziś jednak dobrą wiadomość – przedstawiciel DS powiedział dziś, że banki będą mogły zmniejszyć rozmiar odszkodowań. Brzmi to dość enigmatycznie, ale to jednak pierwsza dobra od wielu dni wiadomość dla akcjonariuszy banku. Co więcej, z USA napłynęły bardzo dobre dane – indeks nastrojów konsumentów odnotował wzrost do poziomu 104,1 pkt., zaskakując pozytywnie drugi miesiąc z rzędu. To wartość najwyższa od kryzysu finansowego z 2008 roku, a że indeks jest dość dobrze skorelowany z zachowaniem rynku akcji w USA, to pomógł poprawić nastroje.

Wykres roczny akcji Deutsche Banku Źródło: boerse-frankfurt.de
Na tę chwilę w USA mamy niewielkie wzrosty, to zasługa głównie reakcji na debatę prezydencką, którą według sondażu CNN wygrała Hillary Clinton. W Europie jednak nie jest już tak różowo – kluczowe europejskie parkiety tracą po 0,5-0,7 proc. Podobną skalę spadków obserwujemy w Warszawie. Po raz kolejny giełda nie jest wolna od czynnika politycznego. Inwestorzy alergicznie reagują na hasło repolonizacji, które teraz dotknęło firm paliwowych. Według doniesień miałyby one odegrać rolę w repolonizacji… handlu, dokładnie poprzez przejęcie Żabki. Obydwie spółki dziś tracą, w tym Lotos znacznie, bo przeszło 2 proc. Spore straty notuje też PZU, zaś po zielonej stronie rynku są Orange oraz mBank.
Pomimo prób odbicia w USA rynki globalne wyglądają tak, jakby szykowały się do większej korekty, a to oznacza, że warszawski WIG20 może nawet znaleźć się na najniższym w tym roku poziomie. Do styczniowego dołka zostało bowiem już niewiele ponad 50 pkt.
Komentarz przygotował: dr Przemysław Kwiecień CFA, główny ekonomista XTB