
Czy kurs korony norweskiej będzie rósł? Analityk wyjaśnia, dlaczego są na to szanse
Sierpień był ósmym miesiącem z rzędu, gdy norweski bank centralny utrzymał stopy procentowe bez zmian. Decyzje Norges Banku to kluczowy czynnik decydujący o wartości korony, a więc i o tym, o ile więcej w porównaniu z krajem mogą zarobić pracujący w Norwegii Polacy. Ci ostatnio patrzą na kurs korony z coraz większym niepokojem.
Problem z koroną norweską. Polacy zastanawiają się, kiedy ją sprzedać, bank Norwegii zaniepokojony
Ledwie dwa lata wystarczyły, by norweska waluta straciła względem złotego jedną czwartą wartości, a jej tegoroczne osłabienie sięga już 6 proc. Jeśli to się nie zmieni, to wielu pracującym w Norwegii po prostu przestanie się opłacać tam jeździć. Jak zauważa Michał Jóźwiak z fintechu Ebury, koronie w tym roku nie służy między innymi zdejmujące presję z Norges Banku ujarzmianie inflacji.
– Inwestorzy spodziewali się, że inflacja nie będzie chciała dać za wygraną, być może zmuszając bank w Oslo nawet do jeszcze jednej podwyżki, jednak tak się nie stało – zauważa analityk walutowy.
Jak dodaje specjalista, obecnie bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest wręcz cięcie stóp jeszcze w tym roku. Z drugiej strony jego zdaniem bank Norwegii i tak będzie łagodzić politykę wolniej od banku sąsiedniej Szwecji, gdzie warunki lokalne dają jeszcze mniej pola do utrzymywania wysokich stóp.
Norges Bank wyraził zaniepokojenie przeceną krajowej waluty – właśnie w ten sposób tłumaczył swoją ubiegłotygodniową decyzję o pozostawieniu bez zmian stóp procentowych. Jak na czwartkowej konferencji przyznawała gubernatorka instytucji Ida Wolden Bache, skala osłabienia korony zaskoczyła decydentów i grozi podbiciem inflacji.
Korona jest w tym roku najsłabszą z dziesięciu głównych walut świata, jednak Norges Bank powoli wyrasta na najbardziej jastrzębio nastawiony spośród wszystkich banków w krajach rozwiniętych. To powinno zachęcić inwestorów do powrotu do zakupów skandynawskiej waluty. Z tym, że słabość korony spędza sen z powiek decydentom w Oslo, zgadza się strateżka banku SEB na Norwegię Amanda Sundstrom.
– Jeśli jesienią pozostałe główne banki centralne rozpoczną lub będą kontynuować obniżki stóp – czego rynki oczekują – to Norwegowie będą mogli odetchnąć – komentuje specjalistka w rozmowie z agencją Bloomberg.
Kurs korony norweskiej wreszcie w górę. Analityk: Prognozy są niepewne
Przedstawiciele norweskich władz monetarnych zapowiedzieli w czwartek utrzymanie wysokich stóp „jeszcze przez jakiś czas”, jednak związane z tym wsparcie dla korony nie okazało się zbyt trwałe. Korona, której kurs jest silnie uzależniony od cen ropy, próbuje odzyskiwać siły po lipcowej przecenie, wywołanej przez nagłe pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach.
W porównaniu z zanotowanymi na początku sierpnia najniższymi kursami od załamania z początku pandemii na razie norweska waluta odrobiła do euro nieco ponad 3 proc., a do złotego 2,5 proc. Jak przyznaje Jóźwiak z Ebury, korona jest jedną z najbardziej podatnych na nastawienie globalnych inwestorów do ryzyka walut.
– Dlatego zbliżające się w USA wybory prezydenckie i obawy przed spowolnieniem na świecie mogą skutkować na jej rynku nerwowością – komentuje Jóźwiak z Ebury.
Jego zdaniem niepewność na rynkach utrudni prognozowanie zachowania korony w perspektywie najbliższych kilku tygodni i miesięcy. Dopóki wynik wyborów się nie przesądzi, waluty podatne na ryzyko mogą notować podwyższoną zmienność, tym bardziej że gospodarka oraz polityka walutowa może stanowić kluczowy element kampanii wśród obu obozów.
Ekspert o koronie: „niedowartościowana”. Oto dlaczego korona norweska jest tak tania
Tymczasem korzystne dla korony mogą okazać się niepokoje na Bliskim Wschodzie. Nawet jeśli doprowadzą one do niesprzyjających zawirowań na rynkach, to powinny też wesprzeć ceny ropy, na czym korona zyskuje. Bardziej przewidywalne zachowanie norweskiej waluty będzie zdaniem eksperta Ebury w perspektywie pół roku czy 12 miesięcy, kiedy powinna się ona umocnić względem euro.
– Dotychczasowe osłabienie korony było nadmierne i powinno zostać skorygowane, za czym przemawia jej niedowartościowanie względem fundamentów makroekonomicznych – ocenia analityk.
Za pogłębiającą się od miesięcy słabością norweskiej waluty na rynkach światowych z jednej strony stało wygasanie w Europie kryzysu na rynkach surowców energetycznych, z których eksportu utrzymuje się Norwegia. Z drugiej strony stopy w strefie euro dogoniły te w Skandynawii. Przez wiele lat koszt pieniądza w strefie euro był niższy niż w Norwegii, co zachęcało inwestorów do kupowania korony i korzystania z wyższego oprocentowania.
To jednak skończyło się po wybuchu pandemii, kiedy załamanie gospodarcze skłoniło bank w Oslo do obcięcia stóp do zera, a wkrótce wybuch inflacji zmusił do podnoszenia stóp władze monetarne zarówno w strefie euro, jak i w Norwegii. Efekt był taki, że i stopy EBC, i Norges Banku, sięgnęły szczytu na wysokości 4,5 proc., przez co inwestorzy stracili tradycyjną zachętę do trzymania korony.
Czy kurs korony norweskiej będzie rósł? Analityk wyjaśnia, dlaczego są na to szanse
Jeszcze gorzej wypada porównanie stóp norweskich z polskimi. Po tym jak od prawie dekady stopy w Polsce były takie same lub najwyżej o jeden punkt proc. wyższe niż w Norwegii, wybuch inflacji w Polsce zmusił NBP do gwałtownych podwyżek. Różnica w stopach NBP i Norges Banku sięgała w krytycznym momencie nawet 5 punktów proc. i poniżej jednego punktu nie spadła aż do tej pory.
W rezultacie za sprawą utrzymywania wysokich stóp przez NBP presja na osłabienie korony do złotego była jeszcze silniejsza niż do innych walut. Zdaniem Jóźwiaka z Ebury potencjał umocnienia korony względem złotego jest mniejszy niż wobec euro. Polska waluta zachowuje w obecnych zawirowaniach odporność i zdaniem analityka w średnim i dłuższym terminie też może zyskiwać względem innych środków płatniczych.
Obu walutom w znalezieniu punktu równowagi może pomóc ustabilizowanie się różnic w stopach procentowych. Po tym jak różnica ta zmniejszyła się do 1,25 punktu proc., nieco powiększyć mogą ją szybsze cięcia stóp w Norwegii niż w Polsce, na co wskazuje płynąca z RPP jastrzębia retoryka, solidne dane z polskiej gospodarki oraz oznaki odporności inflacji bazowej w kraju.
– Jednak już w 2026 r., kiedy cięcia w Polsce powinny nabrać tempa, różnica w stopach powinna wrócić poniżej 1 punktu proc. – przewiduje ekspert Ebury.