
W ciągu jednego dnia kurs akcji 11 bit studios spadł o 8,1 proc. Kapitalizacja spółki skurczyła się o 90 mln zł.
Okazuje się, że w jednym z największych na świecie sklepów internetowych w miniony weekend sprzedawano piracką wersję Frostpunka. Najnowszą grę 11 bit studios wystawiono na Amazonie za 3 dolary. Dla porównania warto dodać, że obecnie w ramach Prime day gra jest sprzedawana w cenie promocyjnej 29,83 USD. Z podejrzanie niską ceną wystawiono także grę Surviving Mars.
Z relacji jednego z użytkowników forum ResetERA wynika, że wystawiony w Amazonie Frostpunk był pozbawioną zabezpieczeń (DRM) wersją z GOG-a, tyle że przepakowaną i z dodanym instalatorem od bliżej nieznanej firmy Ace Media Group LLC. Piracka wersja sprawiała też problemy przy próbie odinstalowania. Dzięki szybkiej interwencji fanów i kontakcie 11 bit studios z Amazonem oferta jest już nieaktywna. Według Karola Zajączkowskiego z 11 bit studios, liczba sprzedanych nielegalnie kopii gry na Amazonie jest marginalna i nie ma żadnego przełożenia na sprzedaż gry na innych platformach, która – jak zaznacza – cały czas się utrzymuje na bardzo satysfakcjonującym poziomie. >> Dołącz do dyskusji na forumowym wątku dedykowanym akcjom 11 bit studios
– Od razu po jej wykryciu skontaktowaliśmy się z Amazonem i zablokowaliśmy dalszą sprzedaż. W tej chwili razem pracujemy nad tym, aby znaleźć jakieś rozwiązanie z tej sytuacji, które byłoby satysfakcjonujące dla wszystkich stron, łącznie z graczami, którzy chcieli po prostu kupić grę. – poinformował redakcje StockWatch.pl Karol Zajączkowski, senior marketing manager 11 bit studios.
Pirackie wersje gier, sprzedawane nawet w największych sklepach cyfrowych, to zmora wydawców. Nie jest tajemnicą, że Amazon w ogóle nie weryfikuje osób, które rejestrują się w serwisie i oferują kody do gier. Serwis zasłania się, że zapewnia jedynie miejsce, w którym każdy może wystawić swoją ofertę i to wystawca odpowiada za przedmiot. Tymczasem dla twórców monitorowanie sieci i poprawności wystawianych w serwisach aukcyjnych kopii gier jest zwyczajnie nierealne.
– Ochrona cyfrowych treści prawnoautorskich należy wyłącznie do ich właściciela, ponieważ dziurawe prawo sprzyja nielegalnemu rozpowszechnianiu, również w tak bezczelny i trudny do uwierzenia sposób jak sprzedaż na legalnych platformach handlowych i aukcyjnych. One same nie mają obowiązku monitorowania i filtrowania ofert, toteż nielegalna sprzedaż może iść w olbrzymie ilości zanim ktoś się zorientuje i zadziała. Dotyczy to wszystkich handlujących w internecie, dużych i małych, na całym świecie. Świadomość skali zagrożenia i wiedza jak sobie radzić w piractwem mimo pozornej bezbronności twórców, może stanowić o przewadze konkurencyjnej na globalnym rynku. – mówi Marcin Przasnyski, ekspert Stowarzyszenia Kreatywna Polska.
Warto dodać, że polscy producenci gier korzystają z możliwości ochrony praw autorskich w sieci. Potwierdzają to statystyki Google. Na żądanie organizacji zgłaszającej naruszenia w imieniu CD Projektu, po premierze Wiedźmina 3 usunięto prawie 700 tys. adresów URL zawierających treści objęte prawami autorskimi. Sądząc po domenach wskazywanych w zgłoszeniach, były to głównie serwisy wymiany plików, tzw. torrenty.

Liczba adresów URL zawierających treści objęte prawami autorskimi CD Projektu zgłoszona do usunięcia. Źródło: transparencyreport.google.com
11 bit studios również korzystało z ochrony praw autorskich po premierze TWoM, wówczas usunięto przeszło 27 tys. adresów URL zawierających chronione treści. Ostatnia interwencja miała jednak miejsce w sierpniu 2015 roku.
W środę kurs akcji 11 bit studios rośnie o 3,85 proc. do 459 zł. Do odrobienia wtorkowej przeceny wciąż pozostało jeszcze kilka procent.