Nie ma wątpliwości, że rynek fuzji i przejęć przeżywa prawdziwy boom. Z raportu M&A Index przygotowanego przez kancelarię Allen & Overy wynika, że rynek polski i rosyjski rosną najszybciej w regionie. W I półroczu w Europie Środkowo-Wschodniej nastąpił wzrost wartości transakcji M&A (ang. Mergers and Acquisitions, po polsku fuzje i przejęcia) o 52 proc. w ujęciu r/r. Najbardziej aktywne sektory to: energetyka, telekomunikacja, spożywka i handel detaliczny. Ruszyły duże i średnie transakcje, a kolejne są w planach.
Mega transakcje z Polakami w rolach głównych
W tym roku mieliśmy już do czynienia z transakcjami na niespotykaną do tej pory skalę.
– Rzeczywiście, ten rok stoi pod znakiem fuzji i przejęć. Jest przełomowy pod względem wielkości przeprowadzanych transakcji. Jeśli spojrzymy na sumy za jakie zostały przejęte BZ WBK, Polkomtel i polskie aktywa Vatenffala, to dochodzimy do wniosku, że tak wysokich transakcji jeszcze nie było. Nadal jest wiele zapytań ze strony funduszy private equity, jak też wyselekcjonowanych inwestorów strategicznych, którzy szukają ciekawych celów inwestycyjnych. Jednak globalny pieniądz jest trochę uśpiony na zakupy w takich krajach jak Polska. Dowodem jest chociażby to, kto ostatnio brał udział w największych przejęciach na naszym rynku. Okazuje się, że dominował polski kapitał – Polkomtela kupił Zygmunt Solorz, a aktywa Vattenfalla dostały się w ręce Tauronu i PGNiG. W sumie na te trzy transakcje wydano około 23 mld zł – podkreśla Jacek Radziwilski, prezes UniCredit CAIB Poland.
Zdaniem szefa UniCredit CA IB, dalej polskie firmy będą jednymi z głównych rozgrywających na rynku fuzji i przejęć, a ich udział może wynieść przynajmniej 50 proc.
Rynek czeka na kolejne kontrwezwanie i spodziewa się następnych wezwań
Aktualnie inwestorów rozgrzewa potyczka zagranicznych inwestorów o przejęcie giełdowego Elstara. Najpierw w sierpniu wezwanie na akcje spółki ogłosił amerykański Archer Daniels, który po podpisaniu umowy z głównym akcjonariuszem, zaoferował 5,5 zł za walor. W zeszłym tygodniu do kontrwezwania ruszył jednak holenderski Koninklijke Bunge, oferując 6,75 zł za każdy walor elbląskiej spółki. W efekcie, w niespełna miesiąc akcje Elstar Oils zdrożały ponad 100 proc. Kto kupował po pierwszym wezwaniu, jest 20 proc. na plusie. To jednak może nie być koniec, bo eksperci mówią, że teraz do kontrofensywy mogą jeszcze przystąpić Amerykanie.
– Nie wykluczam, że kolejną propozycję akcjonariuszom złoży Archer Daniels. To globalny gracz i to czy zapłaci 30 proc., czy 50 proc. premię jest dla niego mniej ważne niż stracenie okazji przejęcia Elstar Oils – wskazuje Grzegorz Pułkotycki, dyrektor do spraw analiz DM BZ WBK.
Dla miłośników wezwań mamy dobre informacje, bo wkrótce już nie tylko Elstar może podobnie elektryzować rynek.
– Wezwania na Elstar mogą być początkiem kolejnej fali. Mamy sporo ciekawych podmiotów do przejęcia. Nie zdziwiłbym się, jakby pojawiło się wezwanie ze strony zagranicznego inwestora na akcje którejś z firm budowlanych. Aż się prosi, aby takie wezwanie ogłoszono na Polimex, gdzie w akcjonariacie jest dużo funduszy. To dobry moment na przejęcie części rynku budowlanego, który w przyszłości może się dobrze zachowywać– mówi Łukasz Rosiński, p.o. dyrektora departamentu corporate finance Amerbrokers.
Obecnie kapitalizacja Polimeksu wynosi około 950 mln zł, a wartość księgowa to blisko 1,5 mld zł. Według średnich z wycen, jakie sporządza StockWatch.pl akcje spółki, podobnie jak wielu innych przedsiębiorstw budowlanych, są niedowartościowane. Sprawdź wycenę w serwisie.
Gorącym tematem może być węgiel
Eksperci nie wykluczają też potencjalnego zainteresowania sektorem górniczym i firmami działającymi wokół niego.
– Może być kolejna próba przejęcia Bogdanki. W moim przekonaniu Famur i Kopex mogłyby zastanowić się nad ewentualnym połączeniem. Tymi spółkami mógłby zainteresować się także zagraniczny inwestor, który chciałby zbudować sobie u nas przyczółek w sektorze reprezentowanym przez Famur oraz Kopex – ocenia Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Na giełdzie kapitalizacja Famuru i Kopeksu jest podobna. To około 1,4 mld zł. Zasadnicza różnica jest w wartości księgowej. W przypadku pierwszej ze to 850 mln zł, a drugiej prawie 2,4 mld zł. Kopex jest jednoznacznie niedowartościowany od dłuższego czasu – sprawdź wycenę w serwisie – lecz jak nieoficjalnie mówią osoby znające spółkę, potrzebuje ona reorganizacji i poprawy jakości zarządzania. Jeszcze rzut oka na to ile warta jest Bogdanka – rynkowa wartość to 3,7 mld zł, a księgowa jest zbliżona do 2 mld zł, zatem rynek przykłada do jej kapitałów własnych znaczną premię – sprawdź wycenę w serwisie.
Inny trop wiedzie do deweloperów, których wyceny wskazują na znaczny potencjał wzrostu, pod warunkiem że utrzymają się ich wyniki i spółki nie wpadną w straty. W przeciwnym razie większości z nich grozi restrukturyzacja, a w skrajnych wypadkach wyprzedaż aktywów, głównie drogo nabytych gruntów oraz niechodliwych projektów, znacznie poniżej kosztów.
– Ciekawie wygląda sektor deweloperów, w którym może dokonywać się konsolidacja. Branża jest rozproszona, a niektórzy właściciele firm deweloperskich mogą dojść do przekonania, że chcą sprzedać swoje przedsiębiorstwa, bo w branży sytuacja nie poprawiła się w takim stopniu jak oczekiwano – uważa Michał Szymański, partner zarządzający Money Makers.
Oni już odkryli karty – spółki czekające na nabywców
Przed nami też duże transakcje spółek oficjalnie wystawionych na sprzedaż. Chodzi o ITI (właściciela giełdowego TVNu), Millennium, Kredyt Bank czy Wartę.
– Tymi firmami powinny być zainteresowane zagraniczne fundusze oraz inwestorzy strategiczni. Transakcji należałoby oczekiwać na przełomie 20011/2012 roku – ocenia Jacek Radziwilski.
W cieniu transakcji Polkomtela znalazła się sprzedaż Dialogu. Rozgrywka o tego operatora powinna rozstrzygnąć się pomiędzy giełdowymi spółkami. Starają się o niego Netia oraz MNI.
Natomiast ostatnio rynek obiegła informacja, że Leszek Czarnecki, kontrolujący Getin Holding i za jego pośrednictwem szereg spółek giełdowych, poszukuje nabywcy na Towarzystwo Ubezpieczeń Europa. Warto dodać, iż jest ona jedną z najwyżej wycenianych spółek ze stajni tego inwestora. Jej kapitalizacja to ponad 1,5 mld zł, a wartość księgowa jest o połowę niższa. Sprawdź wycenę w serwisie.
Polska specyfika ładu korporacyjnego jest przeszkodą dla graczy światowych
Z pewnością przejęć na naszym rynku byłoby jeszcze więcej, gdyby nie specyfika właścicielska wielu firm, zwłaszcza mniejszych. Próżno szukać elementarnej podstawy rynku kapitałowego, którą jest rozdzielenie władzy od własności. Niejednokrotnie większościowy akcjonariusz, będący założycielem firmy, jest nadal prezesem bądź zasiada w zarządzie, a kontroluje go rada nadzorcza złożona z krewnych jego i pozostałych osób zarządzających spółką.
– Problemem w Polsce jest to, że w wielu małych i średnich spółkach, akcjonariusze mający pakiety kontrolne, zwlekają ze sprzedażą gdy wyceny są niskie. Często jest też tak, że ci główni udziałowcy są jednocześnie prezesami. Mają w związku z tym zapewnione stabilne wynagrodzenie i nie chcą zmian właścicielskich. Dopiero gdy są pod ścianą decydują się na wpuszczenie inwestora. Tymczasem w Polsce jest duża grupa małych i średnich spółek, które doszły do jakiegoś pułapu i napotykają teraz na sufit. Ciężko jest im walczyć z dużymi graczami i receptą na dalszy rozwój mogłoby być wejście pod skrzydła jakiegoś dużego koncernu – wskazuje Marcin Materna.
Jest też czynnik, który może studzić zapędy przejmujących i skłaniać ich do wyczekiwania w nadziei na dalsze obniżenie cen.
– Apetyty przejmujących mogą hamować obawy, że wchodzimy w kolejną recesję i sytuacja przejmowanych firm może się pogorszyć i mogą być jeszcze tańsze – przyznaje Michał Szymański.
Nie pytaliśmy właścicieli wymienionych wyżej spółek, czy są gotowi sprzedać swoje firmy. Wiadomo co się w takich wypadkach słyszy. A w rzeczywistości wszystko jest kwestią ceny, osobistych planów poszczególnych osób oraz możliwości wzrostu wartości spółki pod aktualnym panowaniem. Niestety, zdaje się, że w wypadku wielu firm o polskim rodowodzie potencjał wzrostu organicznego został wyczerpany, a przejęcia nic nie dały. Właściciele są zmęczeni pracą, napięciem i czekaniem na lepsze kursy akcji.