Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego.
– Pomimo zmniejszenia się liczby niewypłacalności w produkcji o 5 proc. (124, wobec 130 w analogicznym okresie roku ubiegłego), sektor ten przyniósł największą liczbę firm w ogólnej liczbie niewypłacalności. Kolejne pod względem skali niewypłacalności były sektor usług (119 firm, wobec 148) oraz handel hurtowy (100, wobec 82) – czytamy w komunikacie.
W pierwszym półroczu największą, procentową zmianę liczby niewypłacalności odnotowano w transporcie (29 firm w I półroczu 2019 wobec 19 w I półroczu 2018, co oznacza wzrost o 53 proc.
– Główna przyczyna, charakterystyczna dla wszystkich branż to wzrost kosztów pracy oraz obciążeń podatkowych. A dla przemysłu i transportu dodatkowo wzrost cen nośników energii i paliwa – czytamy dalej.
W sektorze budowlanym pogłębiło się zjawisko zrywania kontraktów przez zleceniodawców, a nawet rzeczywistego porzucania budów przez samych wykonawców.
– Skala wzrostu kosztów pracy oraz materiałów budowlanych, jak i popyt na prace budowlane na rynku uzasadniają w ocenie wykonawców porzucanie nierentownych obecnie inwestycji – powiedział członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus.
– Analiza przypadków niewypłacalności skłania do wniosków, iż odpowiedzialnym za spadek rentowności jest wzrost kosztów prowadzenia biznesu – podatki oraz koszty pracy. Wskazuje na to dynamiczny wzrost popytu konsumenckiego i rosnąca wielkość sprzedaży, które niestety nie przełożyły się na wzrost zysków wśród przedsiębiorców – powiedział Starus.
Największą liczbę niewypłacalności odnotowano w województwach mazowieckim, śląskim oraz dolnośląskim, odpowiednio: 105, 64 i 64 firmy. Najniższy wskaźnik wystąpił w województwach świętokrzyskim i opolskim: 7 i 8 niewypłacalności w I półroczu 2019 roku.