
(Fot. Daniel Paćkowski)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
W ostatnim czasie rynki akcji w krajach rozwiniętych radzą sobie całkiem dobrze. Niemiecki DAX, czy amerykański S&P500 konsekwentnie ustanawiają nowe historyczne maksima cenowe. Dobrze wygląda również japoński Nikkei. Nieco lepsze od oczekiwań dane makro z Chin dają nadzieję na skuteczność działań tamtejszego banku centralnego i mniejsze od oczekiwanego spowolnienie gospodarcze. Wsparciem dla zwyżki było również osłabienie jena, którego kurs jest kluczowy dla eksporterów z Kraju Kwitnącej Wiśni.
– Trzecie dekada maja i początek czerwca to silny rajd w górę giełdy w Tokio. Kontrakt na japoński indeks Nikkei225 (instrument JP225 na platformie Admiral Markets) wzrósł w tym czasie z 13.983 pkt. do 15.092 pkt. Ruch ten korelował ze zwrotem kursu USD/JPY z 3,5-miesięcznego dołka na 100,82 jenów i wzrostem do prawie 103 jenów. I właśnie osłabienie japońskiej waluty, co daje wsparcie dla firm eksportujących z Japonii, obok nieco lepszych wieści z chińskiej gospodarki (potężny partner handlowy Japonii) i perspektywy poluzowania polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny na czerwcowym posiedzeniu, stanowiło podstawowy bodziec do kupna akcji. Od strony technicznej ruch do góry indeksu Nikkei również znajduje pełne uzasadnienie. Początkowo za takim scenariuszem przemawiał tylko zwrot powyżej kwietniowego dołka i poprawa sytuacji na podstawowych wskaźnikach. Później doszło jeszcze m.in. utworzenie lokalnej formacji podwójnego dna i przełamanie linii łączącej szczyty z ostatnich pięciu miesięcy. Aktualnie strona popytowa dysponuje sporą przewagą na wykresie dziennym Nikkei. Nie gwarantuje to jednak kontynuacji wzrostów w kolejnych tygodniach. W tym ruchu w kierunku grudniowego szczytu. Tak się stanie dopiero wówczas, gdy rynek przebije się przez strefę oporów 15.170-15.427 pkt., jaką tworzy górne ograniczenie szerokiego 4-miesięcznego trendu bocznego, a także lokalne maksima z kwietnia i maja br. Ich przełamanie nie będzie jednak takie proste i będzie wymagać pojawienia się nowych silnych impulsów popytowych. Dlatego w tej chwili prawdopodobieństwo zaistnienia takiego scenariusza należy oceniać na mniej niż 50 proc. – ocenia Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Z drugiej strony na rynku widoczny jest odpływ kapitału z tzw. bezpiecznych przystani, za jakie uznawane są metale szlachetne. W ostatnich tygodniach na wartości tracą złoto, srebro oraz platyna. Od strony technicznej najsłabiej prezentuje się platyna, gdzie lada chwila może dojść do kolejnej silnej wyprzedaży.
– W połowie maja, na wykresie platyny doszło do wzrostowego wybicia z formacji trójkąta symetrycznego (czarne linie), która to zamykała ostatnie ruchy w trendzie bocznym zlokalizowanym blisko średnioterminowych topów. Wyjście to było później przez kilka dni wiążącym sygnałem kupna, jednak radość byków nie trwała długo i maj żegnaliśmy już mocnymi spadkami, które na początku czerwca przybrały jeszcze na sile. Rozwinięcie przeceny związane jest od strony technicznej powrotem do trójkąta symetrycznego, co technicznie neguje nam wzrostowy sygnał utworzony wcześniej, a więc zmusza kupujących do zamykania swoich pozycji, co de facto powoduje otwieranie nowych pozycji krótkich. Obecnie cena zbliża się do ważnego wsparcia, jakim jest dolne ograniczenie trójkąta. Dojście tam może być dobrym zaczątkiem wzrostowej korekty, a ewentualne przełamanie może być początkiem kolejnej mocnej fali przeceny platyny. – komentuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Warto zwrócić również uwagę na notowania kukurydzy, której cena spada wbrew pozytywnym czynnikom fundamentalnym. Najbliższy silny poziom wsparcia to 450 USD/100 buszli, gdzie wypada zniesienie 61,8 proc. ostatniej fali wzrostowej. Zgodnie z teorią, to ostatni poziom, do którego dotrzeć może standardowa korekta. Zejście dalej może oznaczać zapowiedź zniesienia całego ruchu poprzedzającego, czyli w tym wypadku zejście w okolice 405 USD/100 buszli.
– Na kukurydzę trzeba w ostatnich dniach spojrzeć raczej pod kątem technicznym, gdyż zauważyliśmy w ostatnim czasie negowanie fundamentów na rynku tego surowca. Obraz wykresu mówi sam za siebie. Spadki po pokonaniu geometrycznego wsparcia wyznaczonego w strefie między geometrią 38,2 proc. a 41,4 proc. nabrały tempa. Kurs bez problemowo poradził sobie z kolejnym poziomem geometrycznym 50 proc., stanowiącym zniesienie fali wzrostowej trwającej od 10 stycznia do 9 maja. Obecnie kolejnym celem niedźwiedzi jest poziom wsparcia jest poziom 450 USD/100 buszli, który idealnie wypada na geometrii 61,8 proc. Obecnie nie widać presji na odwrócenie ruchu spadkowego. Najbliższym wsparciem jest poziom 450 USD/100 buszli, natomiast opór stanowi poziom 475 USD/100 buszli. Poziom ten znajduje się w opisywanej strefie 38,2-41,4 proc. (i wcześniej był respektowany jako wsparcie). – analizuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets
Kliknij, aby powiększyć