
(Fot. Daniel Paćkowski)
Rosnące wymagania klientów i ciągły rozwój rynków finansowych skutkują pojawieniem się nowych instrumentów finansowych oraz zwiększeniem ich dostępności. W ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na różnicę CFD (Contract For Difference). Mogą one być alternatywą dla klasycznych kontraktów terminowych. Ich zaletami są niższe koszty transakcyjne, brak opcji rozliczenia „w naturze”, czy możliwość zastosowania wyższej dźwigni finansowej, która przekłada się na znacznie niższe depozyty zabezpieczające. Specjalnie dla StockWatch.pl eksperci z Admiral Markets w cotygodniowych raportach będą analizować najciekawsze instrumenty, w które można inwestować przy pomocy kontraktów CFD.
Pomimo długiego trendu wzrostowego atrakcyjnie wygląda amerykański indeks S&P500. Od wielu miesięcy mówi się o możliwej silniejszej korekcie, zbyt wysokich wycenach spółek technologicznych, czy ogólnym braku podstaw do wzrostów cen akcji w USA, ale zgodnie z teorią wszyscy inwestorzy są pewni wzrostów dopiero na szczycie hossy. Tymczasem wątpliwości nadal występują, a indeks ma jeszcze margines do zwyżki.
– Po krótkiej przerwie reprezentujący szeroki rynek amerykański indeks S&P500 ponownie wyznacza nowe historyczne rekordy. Wtorkową sesję zamknął on na poziomie 1.911,91 pkt., rosnąc o 0,6 proc. To nie koniec wzrostów. Kolejne rekordy są jedynie kwestią czasu. Od początku roku S&P500 zyskał 3,4 proc. Wydaje się, że w sytuacji gdy gospodarka amerykańska będzie notować poprawę w kolejnych kwartałach, a stopy procentowe jeszcze przez rok pozostaną rekordowo niskie, cel na ten rok zakładający 10 proc. zwyżkę indeksu S&P500 jest bardzo realny. To oznaczałoby, że jeszcze w tym roku zostanie przełamana psychologiczna bariera 2.000 pkt. i S&P500 wzrośnie do 2.033 pkt. Oczywiście ruch do wskazanego poziomu docelowego nie będzie jednostajny. Charakterystyka rynku nie powinna się istotnie zmienić w następnych miesiącach. Dlatego wyznaczeniu kolejnych nowych historycznych rekordów będą towarzyszyć nieco głębsze realizacje zysków. Analizując sytuację na wykresie dziennym kontraktu terminowego na indeks S&P500 można wskazać okolice 1.935 pkt., gdzie opór tworzy linia łącząca ekstrema z ostatnich pięciu miesięcy, jako potencjalny punkt zwrotny do utworzenia następnego średnioterminowego szczytu. Zanim jednak rynek ruszy do 1.935 pkt. wcześniej, trzeba się liczyć z cofnięciem do 1.900 pkt., korygującym ostatnie zwyżki indeksu S&P500. – ocenia Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Notowania miedzi są ważne dla naszego rynku ze względu na duży udział w warszawskich indeksach akcji KGHM, ale nie tylko. Wzrost cen tego surowca oznacza również, że inwestorzy lepiej postrzegają sytuację gospodarczą w Chinach. Wskaźniki makroekonomiczne dla tego kraju przestały spadać, a spowolnienie może nie być aż tak duże, jak się wcześniej obawiano.
– Od połowy marca miedź mocno nam odbija i konsekwentnie odbudowuje swoją pozycję na rynku. Początkowo była to tylko mocna korekta, którą teraz możemy już raczej nazwać początkiem nowego trendu. Nowy trend zamknięty jest w kanale wzrostowym, który jeszcze do niedawna można było nazywać flagą, jednak jej rozciągnięcie predysponuje ją już do formacji byczej, a nie korekcyjnej w trendzie spadkowym. Ponadto byki przełamały opór horyzontalny w okolicach 316 ¢/lb i nieco wcześniej spadkową linię trendu (czerwona). Do pokonania została jedynie 61,8 proc. Fibo, znajdująca się nieco poniżej psychologicznego poziomu 320 ¢/lb. Po przebiciu tego oporu byki będą mogły już z większym przekonanie odtrąbić zwycięstwo. Od strony fundamentalnej popyt na miedź generowany jest w głębszej mierze z Chin, gdzie wskaźniki makro może nie rosną, ale przestały spadać, co przez inwestorów uznawane jest za dobry prognostyk. – komentuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć
Warto zwrócić również uwagę na notowania ropy WTI, która znajduje się w trendzie wzrostowym, ale aktualnie dotarła w okolice oporu, który dwukrotnie powstrzymał ruch na północ. W tym tygodniu poznamy ważne dane makro, które będą oddziaływać na cenę tego surowca.
– W bieżącym tygodniu najważniejsze dni dla amerykańskiej ropy Crude to środa oraz czwartek. Są to dni publikacji danych o zapasach paliw. W środę o 22:30 dane przedstawi American Petroleum Institute. Natomiast w czwartek o 17:00 tygodniową zmianę zapasów opublikuje U.S. Energy Information Administration. Rynek oczekuje, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy spadły o 0,1 mln bbl. To co obecnie widzimy na wykresie ropy WTI jest wypadową oczekiwania na dane. Kurs zbliża się do silnych oporów, które wyznaczają szczyty z marca i kwietnia. Byki mają nie lada opór do pokonania, jednak wybicie 105 USD/bbl, mogłoby dodać siły popytowi i wyprowadzić kurs na poziomy, których nie oglądaliśmy od września 2013 r. Z technicznego punktu widzenia, opory są dwa: linia łącząca wspomniane szczyty oraz horyzontalna strefa (niebieska). Gdyby jednak opór wytrzymał, to ruch może być skierowany na wsparcie wyznaczone z połączenia marcowych i majowych dołków. – analizuje Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
Kliknij, aby powiększyć