Jest to efekt doniesień o telelekonferencji z udziałem przywódców Francji, Niemiec oraz Grecji, przeprowadzonej w środowe popołudnie czasu europejskiego.
Szefowie dwóch najbogatszych gospodarek eurostrefy wykazali troskę o stan finansów Grecji, ale tak naprawdę chodzi o działania prewencyjne. Gdyby Grecja upadła, mogłoby to prowadzić nawet do rozpadu ekonomicznego Unii Europejskiej i groziłoby poważnymi konsekwencjami dla jej państw członkowskich.
Rynki dyskontują upadek Grecji, od kilku tygodni spadają indeksy, zaś oprocentowanie dziesięcioletnich greckich obligacji przekroczyło niebotyczny poziom 25 proc. w skali roku. W zeszłym roku Grecja otrzymała pomoc w wysokości 110 miliardów euro, obecnie mówi się, że potrzeba kolejnej, podobnej kwoty.
Na pół godziny przed końcem sesji główne amerykańskie indeksy sięgnęły prawie 2 proc. wzrostu i skorygowały się do ok. 1,5 proc.