
Star Wars: The Force Awakens. Źródło: Walt Disney Pictures
Na dwa dni przed oficjalną premierą nowej części Star Wars zatytułowanej The Force Awakens, tryby machiny rozrywkowej Disney Enterprises rozgrzane są do czerwoności. Pierwsze entuzjastyczne oceny, wśród których warto wymienić średnią ponad 9 na 10 punktów w Internet Movie Database czy 97 proc. w Rotten Tomatoes przyciągną do kin nawet sceptyków. Bilety na pierwsze tygodnie są dawno wyprzedane i jak pisze magazyn Variety, wpływy z przedsprzedaży przekroczyły 100 mln dolarów. Szacunki przychodów w tygodniu otwarcia mówią ostrożnie o przekroczeniu 200 mln dolarów i ustanowieniu nowego rekordu wszech czasów.
Już te setki milionów dolarów robią wrażenie, ale to dopiero początek kolejnego cyklu wieloletnich żniw Disneya. Globalny koncern rozrywkowy, który za 4 mld dolarów kupił wytwórnię Lucasfilm zaledwie trzy lata temu, pokryje swoją inwestycję z nawiązką. Jak szacują analitycy Goldman Sachs, siódma część Gwiezdnych Wojen ma wygenerować niemal 2 mld dolarów z dystrybucji kinowej, wyrównując poziom rekordowych produkcji takich jak Titanic czy Avatar, plus zawrotne 6 mld dol. ze sprzedaży detalicznej produktów takich jak figurki, klocki Lego, gry video, breloczki, ładowarki czy stroje, aż po tak nietypowe gadżety jak sztućce, zatyczki do uszu czy… lodówki.
Wyzwanie jest duże, tym bardziej, że nie wszystkie poprzednie części Star Wars odniosły sukces. W zestawieniu przychodów z biletów najsłabiej prezentuje się Clone Wars z 2008 roku, o rząd wielkości gorzej od pozostałych tytułów. Aktualna premiera Przebudzenia Mocy jest więc kluczowa dla ożywienia marki, z której Disney chce czerpać profity przez co najmniej pięć kolejnych lat, bo na tyle rozpisane są premiery kolejnych produkcji kinowych.
Kurs akcji Disneya po dobrym 2014 roku na razie zachowuje się powściągliwie, ale trzeba pamiętać, że Gwiezdne Wojny to tylko część koncernu o rocznych przychodach rzędu 50 mld dolarów i zysku netto średnio 7 mld USD w ciągu ostatnich trzech lat. Oprócz inwestycji w Lucasfilm, Disney w ostatnich latach wyłożył kolejne 4 mld dolarów na przejęcie Marvela, kultowego wydawcy komiksów oraz producenta gadżetów i filmów. A w jego aktywach są też kanały telewizyjne m.in. ABC i ESPN, własne studia produkcyjne oraz sieć parków rozrywki Disneyland. Wiele z nich wymaga przebudowy modelu biznesowego i dalszych inwestycji. >> Więcej o sytuacji firmy i oczekiwaniach rynkowych znajdziesz tutaj
Znaczącym ryzykiem dla Disneya jest też szybkie przesuwanie się widowni z kin i płatnej telewizji do serwisów streamingowych, w które firma już zaczyna inwestować – na razie m.in. w Chinach. Mało kto potrafi jednak na razie zarabiać na VOD, zważywszy na znaczne piractwo, szczególnie dotyczące najgorętszych premier. Jest zaledwie kwestią godzin od premiery zanim Star Wars VII The Force Awakens pojawi się w sieci torrent za darmo, a stamtąd błyskawicznie trafi do serwisów komercyjnych lub półkomercyjnych, nie uiszczających opłat licencyjnych, za to posiadających miliony użytkowników – jak chociażby rodzime Chomikuj.pl czy CDA.pl.
Najważniejsze jednak, aby z sukcesem rewitalizować serię, która adresowana jest już do trzeciego pokolenia fanów. Jest nadzieja, że od piątku na nowe Gwiezdne Wojny będą chodzić trójkami: dziadek, ojciec i syn, a Disney celuje w to, żeby z biegiem czasu dołączały do nich także wnuki. Będzie to już jednak zadanie dla kolejnego prezesa, bowiem kontrakt Boba Igera wygasa już za dwa lata. Tymczasem inwestorzy oprócz kupienia biletów na siódmą część Star Wars, mają na głowie znaczące zadłużenie, które po ostatniej emisji urosło do 40 mld dolarów oraz nieduże zasoby gotówki, które stopniały po o 2,4 mld dol. po agresywnym skupie akcji podczas wrześniowych spadków – mimo wysokich wskaźników fundamentalnych tj. C/WK około 4 i C/Z ponad 15. Moc naprawdę powinna być z nimi.