Tarczyński rozpoczął współpracę z Jeronimo Martins Polska (JMP), właścicielem sieci Biedronka. Pierwsze zamówienie będzie realizowane w terminie maksymalnie do 10 dni. Jednocześnie spółka prowadzi negocjacje w zakresie zawarcia ramowej umowy o stałej współpracy. Obejmowałoby ono dostawy do wszystkich centrów logistycznych JMP produktów przygotowanych indywidualnie do dystrybucji przez sieć. W ocenie zarządu, nawiązanie współpracy z siecią Biedronka może otworzyć nowy znaczący kanał dystrybucji produktów Tarczyńskiego, który może w przyszłości generować istotny udział w sprzedaży.
W zeszłym roku największym odbiorcą spółki w była grupa Lidl (27,4 proc. przychodów ze sprzedaży grupy). Poza tym sprzedaż do innych kontrahentów nie przekraczała 10 proc. przychodów. Biedronka odgrywa istotną rolę na mapie dystrybutorów w branży spożywczej. Swoje miejsce na półce mają tam konkurenci Tarczyńskiego – Sokołów czy Kania.
Pierwsze półrocze tego roku pokazało, że Tarczyński ma problem z trzymaniem marż. Mięsna grupa uzyskała w tym okresie 298,3 mln zł przychodów, co przełożyło się na 17,5-proc. wzrost r/r. Jednak na poziomie zysków widoczny był regres. O ile zysk brutto na sprzedaży spadł nieznacznie o 1,8 proc. do 60 mln zł, to EBIT już o 32 proc. do 10,5 mln zł, a netto o 34 proc. do 6,1 mln zł. W pomnażaniu przychodów pomagało systematyczne rozszerzanie współpracy z sieciami handlowymi oraz wprowadzenie nowego asortymentu. Negatywnie na marże oddziaływał m.in. wzrost cen wieprzowiny i osłabienie polskiej waluty. >> Więcej na temat wyników spółki przeczytasz tutaj
Dzisiejszy komunikat podziałał na wyobraźnię inwestorów i akcje Tarczyńskiego zyskują nawet blisko 8 proc. Kurs już od wielu miesięcy porusza się w kanale, którego zakres mieści się w przedziale między 11,50 zł a 13,70 zł.