
Wzrost napięć geopolitycznych nie sprzyja giełdom. W środę po czerwonej stronie są niemal wszystkie główne indeksy w Europie.
Kapitał kontynuuje ucieczkę z Rosji. W środę inwestorzy pozbywają się akcji, a indeks RTS grupujący 50 największych spółek z moskiewskiej giełdy traci po południu 2,5 proc. Listę najmocniej przecenionych spółek otwiera NMTP (-4,4 proc.), czyli państwowy operator największych portów morskich w Rosji. W tym wypadku przecena to pokłosie działań komitetu antymonopolowego i aresztowania głównego akcjonariusza. Na drugim miejscu jest Rusal (-3,5 proc.), jeden z największych na świecie producentów aluminium. O spółce zrobiło się głośno za sprawą potężnej przeceny – notowania akcji w Hong Kongu tylko jednego dnia spadły o 50 proc., a w Moskwie o ponad 25 proc. Rusal to spółka kontrolowana przez rosyjskiego miliardera Olega Deripaskę, który w ubiegłym tygodniu trafił na listę osób objętych sankcjami przez USA. Dla samego Rusalu oznacza to bolesny koniec handlu ze Stanami. Ponad 2-proc. spadki zaliczają też Rostelecom, OVK ao oraz AFK Sistema.

W trzy dni rosyjski indeks RTS stracił 14 proc.
Silną wyprzedaż widać także na rynku walutowym, gdzie rubel kolejny dzień traci po ponad 3 proc. do głównych walut. W środę po południu za euro płacono ponad 80 rubli, czyli najwięcej od lutego 2016 r. Z kolei za dolara trzeba dziś zapłacić blisko 65 rubli, czyli najwięcej od końcówki 2016 r.
Ucieczka od rosyjskich aktywów to efekt wzrostu napięcia na linii Waszyngton-Moskwa. Jeszcze przed weekendem USA nałożyły sankcje na wybrane rosyjskie spółki powiązane z oligarchami z otoczenia Władimira Putina. Jako oficjalny powód podano okupację ukraińskiego Krymu i przemoc w Donbasie. Sytuację mocno zaostrzyły wydarzenia w Syrii. W sobotę reżim Baszara al-Asada użył we wschodniej Ghucie broni chemicznej. Prezydent USA w ostrych słowach wypowiedział się na temat wsparcia Rosji dla działań militarnych Asada. W środę po południu Trump stwierdził, że relacje z Moskwą są gorsze niż kiedykolwiek, łącznie z okresem zimnej wojny, i zapowiedział odpowiedź militarną.
Russia vows to shoot down any and all missiles fired at Syria. Get ready Russia, because they will be coming, nice and new and “smart!” You shouldn’t be partners with a Gas Killing Animal who kills his people and enjoys it!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 11 kwietnia 2018
Ryzyko eskalacji konfliktu jest wysokie. Europejska agencja kontrolująca ruch lotniczy Eurocontrol ostrzegła dzisiaj przed lotami we wschodniej części Morza Śródziemnego, ze względu na ryzyko ostrzału rakietowego Syrii w ciągu najbliższych trzech dni.
– Amerykańska odpowiedź jest niemal pewna, po informacjach z Białego Domu – pytanie tylko, czy tym razem pójdzie to równie „gładko”, jak rok temu, kiedy również reżim Assada naruszył międzynarodowe regulacje nt. wykorzystania broni chemicznej. Wydaje się, że nie do końca – Syria to obecnie bliskowschodni tygiel, gdzie miesza się nazbyt wiele interesów – można wymienić tu Turcję i Kurdów, Rosjan i Iran, a także Izrael, który jest odpowiedzialny za atak na bazę Hims w ostatnich dniach. Wydaje się, zatem naturalną rzeczą, że zobaczymy większy popyt na jena i franka (bezpieczne przystanie) w najbliższych dniach. Zresztą JPY jest dzisiaj najmocniejszą walutą w zestawieniu G-10. – komentuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Wojenna retoryka działa na wszystkie rynki. Inwestorzy pozbywają się ryzykownych akcji na rzecz tzw. bezpiecznych przystani. Dziś w cenie jest m.in. złoto czy jen japoński. Już na starcie sesji na giełdach większość indeksów Starego Kontynentu notowała straty. Po południu niemiecki DAX zniżkuje o 1 proc., a francuski CAC 40 o 0,7 proc. W pierwszej części dnia przecenie opierała się giełda w Warszawie, jednak ten stan nie trwał długo. W południe WIG20 spuścił z tonu i około 15:00 traci 0,5 proc.