Środa przynosi zdecydowane pogorszenie nastrojów na światowych giełdach. Inwestorzy realizują zyski w obawie przed eskalacją wojen handlowych w miejsce oczekiwanego jeszcze przed chwilą szybkiego podpisania przez USA i Chiny wstępnego porozumienia handlowego. Ta zmiana nastrojów nastąpiła po tym, jak prezydent Donald Trump zagroził nałożeniem nowych taryf celnych na chińskie towary, jeżeli obecne negocjacje zakończą się niepowodzeniem.
To może być spory szok dla rynków, bo wcześniej amerykańska administracja sugerowała, że prawie wszystkie kwestie są już uzgodnione. Aczkolwiek w tym samym czasie płynęły z Chin głosy powątpiewania, czy uda się szybko podpisać porozumienie. Tu kluczową datą może okazać się 15 grudnia. Już wcześniej amerykański sekretarz skarbu Steven Mnuchin zapowiedział, że jeżeli do tego czasu nie zostanie zawarte porozumienie, to USA nałożą nowe cła na Chiny. A po takiej decyzji, o porozumienie byłoby jeszcze trudniej niż teraz.
Oliwy do ognia dolał jeszcze amerykański Kongres, podejmując działania mające zapewnić przestrzeganie praw człowieka w Hong Kongu, gdzie od wielu tygodni trwają protesty antyrządowe. Chiny odebrały to jako ingerencję w sprawy wewnętrzne.
O godzinie 11:23 indeks WIG20 tracił 1,35 proc., cofając się do 2.176,46 pkt. To już 7 z ostatnich 8 spadkowa sesja. Podobnie jak wczoraj, skala przeceny, plasuje indeks blue chipów wśród najgorszych w Europie. Równie dużo spada jedynie indeks londyńskiej giełdy, podczas gdy niemiecki DAX traci 1 proc., a francuski CAC40 spada o 0,7 proc.
Czerwono jest też na indeksach WIG i mWIG40. Ten pierwszy spada o 1,17 proc. do 57.763 pkt., a drugi o 1,3 proc. do 3.759 pkt. Przed przeceną broni się reprezentujący małe spółki sWIG80, który rósł o 0,39 proc. do 11.655 pkt., jednak przy tej skali pogorszenia nastrojów na rynkach światowych i zagrożeniu mocniejszą korektą na Wall Street, inwestorzy mogą również zacząć realizować zyski również na giełdowych maluchach.
Pogorszenie relacji na linii Waszyngton-Pekin i strach przed eskalacją wojen handlowych to główny, ale nie jedyny czynnik stojący za dzisiejszą przeceną na giełdzie przy ulicy Książęcej. W dalszym ciągu rynek w dół spychają taniejące firmy paliwowe. Szczególnie PKN Orlen. Notowania płockiej spółki spadają o 3,35 proc. do 93,98 zł, po tym jak wczoraj zaliczyły one spadek o 4,24 proc. Podobną ścieżką podąża gdański Lotos, taniejąc dziś o 1,6 proc. do 87,20 zł, co jest już jego 11 (!) kolejną spadkową sesją.
Spadek cen akcji Orlenu i Lotosu, to oprócz realizacji zysków z jesieni i kwestii wynikających z wykresu (przełamane wsparcia), przede wszystkim reakcja na obserwowany w Europie spadek marż rafineryjnych do ujemnych wartości (-0,5 dolara/baryłka), przez co znalazły się one na najniższych poziomach od października 2013 roku. Związane jest to ze wzrostem mocy przerobowych rafinerii po okresie przestojów.
Warszawskie indeksy mocno w dół ściąga również KGHM. Akcje miedziowej spółki tanieją o 3,3 proc. do 91,40 zł, wybijając się dołem z 1,5-tygodniowej konsolidacji wokół poziomu 95 zł, jaka miała miejsce po miesięcznym rajdzie w górę. Spadki można wiązać z informacją medialną, że od kilku dni woda zalewa oddział kopalni Polkowice-Sierszowice, ale również trzeba je łączyć z obawami, że dalsze pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych, w konsekwencji doprowadzi do spadków cen miedzi na świecie (póki co miedź dziś drożeje), co w konsekwencji odbije się na wynikach.
Dziś po sesji KGHM opublikuje raport finansowy za III kwartał br. Oczekuje się, że zysk netto wzrósł o 12 proc. w relacji rocznej do 408 mln zł, a przychody ukształtowały się na poziomie 5,5 mld zł wobec 5,36 mld zł przed rokiem.