Energa raczkuje na warszawskim parkiecie od sześciu miesięcy i rozwija się wyśmienicie. W połowie maja niemowlę zaskoczyło inwestorów, odrywając pupę od podłogi i próbując stanąć na nogi. Wszyscy wstrzymali oddech, czekając na zdawałoby się nieuniknione klapnięcie.
Półroczny trend wzrostowy jest jednak niezagrożony. 15 maja na wykresie pojawiła się luka hossy, której powstaniu towarzyszył spory wolumen. W ten sposób kurs opuścił strefę dwumiesięcznej konsolidacji, generując przy okazji zalecenie kupna. Kolejne sesje przebiegały pod dyktando popytu, kreślącego białe korpusy z coraz wyżej uplasowanym zamknięciem.
W krótszej perspektywie należy jednak uważać na berbecia, gdyż do ukształtowania formacji szkieletu Sakata brakuje tylko jednej białej świecy z zamknięciem powyżej 18,87 zł. Ta formacja zazwyczaj składa się z 8 do 10 świec i zwiastuje korektę. Gracze mają tego świadomość, co widać na wykresie w interwale 60-minutowym.
W tej perspektywie widać, że kolejne poziomy cenowe zdobywane są przy jednoczesnym wytracaniu impetu. Negatywna dywergencja na RSI na wykresie 1H, jak i rekordowy odczyt tego wskaźnika na wykresie dziennym też zalecają ostrożność, ostrzegając przed możliwą korektą. Najbliższe wsparcie znajduje się w obrębie luki hossy. Opór gracze mogą napotkać na poziomie 19,70 zł – jest to przedłużenie 261,8 proc. fali wzrostowej z marca i kwietnia.