Trwa fatalna passa złotego. W piątek kurs USD/PLN wzrósł do 3,4037 zł, wyznaczając nowe 17-miesięczne maksimum tej pary. Z kolei notowania EUR/PLN pokonały poziom 4,50 zł, rosnąc do 4,5170 zł. Euro jest obecnie najdroższe od 23 września, kiedy mieliśmy pierwszą z całej serii interwencji Narodowego Banku Polskiego. Nasza waluta od tygodni traci na wartości. Źródłem jej słabości są pogłębiające się obawy, czy europejscy politycy są w stanie podjąć odważne decyzje, zmierzające do zakończenia kryzysu zadłużenia w strefie euro.
– Nastroje ogólne są tak złe, że słabość złotego nie dziwi. Dochodzimy do punktu, w którym rynek musi zdecydować co dalej i w którą stronę pójść. Jeśli dostanie jakiś „prezent”, przykładowo EBC niespodziewanie obniżyłaby stopy procentowe, to w końcówce roku może być odreagowanie. Jeżeli nie, to rynek może wpaść w panikę podobną do tej z sierpnia. Na razie z dnia na dzień jest coraz gorzej. Widać to chociażby po euroobligacjach – ocenia Przemysław Kwiecień, główny analityk DM XTB.
Złoty ignoruje dobre doniesienia z polskiej gospodarki. Dziś okazało się, że sprzedaż detaliczna była o 11,2 proc. wyższa niż przed rokiem, po tym jak we wrześniu wzrost ten sięgnął 11,4 proc. r/r. Dane o sprzedaży pozytywnie zaskoczyły. Konsensus kształtował się na poziomie 10,4 proc. Natomiast październikowa stopa bezrobocia w Polsce utrzymała się na poziomie 11,8 proc., co jest wynikiem zgodnym z prognozami.
W najbliższych tygodniach złoty w stosunku do euro powinien poruszać się w przedziale 4,40-4,60 zł.
– Teraz zbliża się do tej górnej granicy. Jeśli nastroje na rynku się poprawią to w końcówce roku złoty może się umocnić i zejść w okolice 4,40 zł – prognozuje Przemysław Kwiecień.
Jednak na razie pogarszające się nastroje na rynkach globalnych – doskonale ilustruje to dziesiąty kolejny dzień spadku niemieckiego DAX-a – biją nie tylko złotego, ale większość walut krajów uważanych za rynki wschodzące. Dlatego też polska waluta zachowuje tak dużą korelację np. z peso. Złoty zachowuje się podobnie jak meksykańska waluta, ale już wyraźnie lepiej niż węgierski forint. Dziś agencja ratingowa Moody’s obniżyła długoterminowy rating Węgier do poziomu śmieciowego Ba1, z perspektywą negatywną. Powodem są kłopoty fiskalne i wysokie zadłużenie.
– Notowania forinta w stosunku do euro są na poziomie ze szczytu kryzysu 2009 r. Gdyby złoty był w podobnej sytuacji, to płacono by za niego 4,90 zł za euro – podkreśla ekspert z DM XTB.