Czwartkowa sesja na europejskich parkietach od początku przebiegała pod dyktando strony podażowej. Pogorszenie atmosfery na rynkach globalnych to zasługa opublikowanych w środę wieczorem minutek FED. Zapis z kwietniowego posiedzenia dość znacząco zwiększył prawdopodobieństwo podwyżki stóp przez bank centralny w czerwcu. Rynek terminowy szacuje obecnie to prawdopodobieństwo na 32 proc., podczas gdy jeszcze dzień wcześniej przed publikacją minutek szacowane ono było na 12 proc. W rezultacie dolar zyskał na wartości, a notowania surowców i indeksów giełdowych ruszyły na południe. >> Zobacz także: Dolar indeks kontynuuje wzrosty
Około godziny 17:00 niemiecki DAX traci 1,44 proc. i balansuje na ważnym wsparciu na poziomie 9.800 pkt. O 1,5 proc. spada też brytyjski FTSE 100, a francuski CAC 40 słabnie o 0,8 proc. Na tym tle fatalnie wypadł warszawski parkiet. WIG20 spadł dziś o 2,28 proc. do 1.799,9 pkt. Segmenty małych i średnich spółek straciły dzisiaj po ok. 1 proc. i wróciły do poziomów sprzed zdyskontowania decyzji agencji Moody’s. Słabość warszawskiego parkietu boli tym bardziej, że z krajowej gospodarki napłynęła seria dobrych odczytów makroekonomicznych. Najmocniejszym punktem okazała się produkcja przemysłowa za kwiecień, która wzrosła aż o 6 proc. r/r, wobec prognozy +3,5 proc. r/r. Inflacja PPI za luty okazała się o 0,1 proc. niższa od prognozy i wyniosła -1,2 proc. r/r., a sprzedaż detaliczna w kwietniu urosła o 3,2 proc. r/r, przy prognozie +3,3 proc. r/r.
– Uwagę zwraca dobry wynik produkcji przemysłowej, która odbija po słabym marcu. Wzrost o 6 proc. przy zmianie w przetwórstwie o 8,3 proc. może robić wrażenie. Szczególnie, że sezonowo wyrównane dane również są dobre z poziomem 5,7 proc. Jedynie produkcja budowlano-montażowa wciąż zniżkuje w dwucyfrowym tempie, ale nie jest zaskoczeniem przy inwestycyjnym zastoju. W przypadku danych o sprzedaży detaliczne zaskoczeń jest mniej, ale to też plus, gdyż w minionym miesiącu pojawiło się spore rozczarowanie. Z kolei deflacja cen producentów nieco ustąpiła, choć spadek cen o 1,2 proc. wciąż jest istotny. Generalnie otwarcie drugiego kwartału jest niezłe i podobne do tego w USA. Pozwala to nieco uspokoić negatywne tony po rozczarowującym I kwartale. – komentuje Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Głównym źródłem słabości GPW jest czynnik polityczny. Tym razem punktem zapalnym okazała się wypowiedź ministra energii w sprawie dokapitalizowania JSW. Minister energii przyznał, że potrzeby finansowe giełdowej kopalni są znacznie większe niż dotychczas szacowano. Rozważaną opcją jest nowa emisja akcji z prawem poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy. Dokapitalizowanie mogłoby zostać przeprowadzone na przełomie roku. Krzysztof Tchórzewski dodał, że nie jest to jeszcze przesądzone i nie jest przekonany, czy Skarb Państwa uczestniczyłby w tej emisji. Po tych słowach kurs akcji JSW runął wczoraj o 13 proc. W czwartek notowania momentami pogłębiały dołek nawet o 7 proc. Ostatecznie kurs akcji zamknął się na 1,47-proc. minusie. Napięcie złagodziła rekomendacja DM BZ WBK. Biuro co prawda obniżyło zalecenie do trzymaj z kupuj, ale utrzymało cenę docelową dla akcji JSW na poziomie 15,60 zł.
Rykoszetem oberwała branża energetyczna, ponieważ inwestorzy uznali, że Skarb Państwa znowu może zachęcić władze spółek energetycznych do wyłożenia kolejnych pieniędzy na górnictwo. W czwartek akcje Tauronu spadły o 5,2 proc., Enea o -4,86 proc., PGE o -4,53 proc., a Energi o -4,03 proc. W wypadku gdańskiej spółki warto dodać, że dzisiaj podczas sesji kurs akcji pierwszy raz w historii spadł poniżej 10 zł za walor.
Słabą sesję zaliczyły też banki: BZ WBK (-5,52 proc.), mBank (-3,67 proc.) i PKO BP (-2,91 proc.). Przecenę można wiązać z doniesieniami, że na dniach Kancelaria Prezydenta przedstawi nową propozycję tak zwanej ustawy frankowej.