Donald Trump ewidentnie jest na fali. Od ubiegłotygodniowej akcji FBI ogromna większość publikowanych sondaży zmienia się na jego korzyść i choć na ten moment nie prowadzi on jeszcze w wyścigu prezydenckim, w wielu stanach jest już tak blisko, że wszystko może się bardzo szybko zmienić. Do tej pory Trump walczył o stany, których nie może przegrać, takie jak Ohio czy Floryda. Po tym jak objął tam prowadzenie, okazało się, że niebezpiecznie zbliżył się do Clinton w stanach, których z kolei ona nie może przegrać. Najpierw pojawił się remis (w pojedynczym sondażu, ale zawsze) w Kolorado, który Clinton musiała traktować jako pewnik. Później pojawiły się sondaże zmniejszające przewagę byłej pierwszej damy w Pensylwanii. Mało tego, wczoraj pojawiły się trzy sensacyjne sondaże z New Hampshire – do niedawna bastionu Clinton. Jeden pokazuje tam remis, drugi jednopunktową przewagę Trumpa, iiny zaś sondaż aż 5-pkt. przewagę kandydata Republikanów. Taka sytuacja wpływa negatywnie na giełdy oraz dolara, zaś pozytywnie na złoto, czy jena.
Oprócz tego dane z rynku pracy w USA powodują, że inwestorzy mogą oczekiwać większego prawdopodobieństwa podwyżki stóp procentowych. Zmiana zatrudnienia rozczarowała inwestorów, ale dwa poprzednie odczyty zostały zrewidowane mocno w górę. Ważniejszym jednak faktem jest znaczący przyrost płac w USA. W ujęciu miesięcznym był to wzrost o 0,4 proc. m/m, natomiast w rocznym aż 2,8 proc. r/r. Dane takie z pewnością wpłyną na presję inflacyjną i mogą być sygnałem dla bankierów FOMC, że inflacja faktycznie będzie odbijać. W ostatni dzień tygodnia na godzinę 16:00 indeksy z Wall Street odbijają głównie za sprawą odbicia cen ropy. S&P 500 zyskuje 0,27 proc., DJIA wzrasta o 0,09 proc., natomiast Nasdaq rośnie o 0,22 proc.
Europejskie indeksy nieznacznie odrobiły, bo wzrostach cen ropy po komentarzach Sekretarza Generalnego OPEC, że Arabia Saudyjska nie chce zwiększać produkcji w przypadku braku osiągnięcia porozumienia. Mimo wszystko ważą słabe dane z europejskiej gospodarki. Indeksy PMI dla usług wypadały mieszanie, a indeks dla całej strefy euro wypadł niżej na poziomie 52,8 pkt., w porównaniu do konsensus na poziomie 53,5 pkt. Na 1,5 godziny przed zakończeniem sesji DAX traci 0,57 proc., FTSE 100 zniżkuje o 1,48 proc., francuski CAC 40 zniżkuje o 0,89 proc. >> Zobacz także: Ropa odrabia straty, payrolle bez większego wpływu na USDW wypadku polskiego parkietu zmienny jest dzisiaj sektor energetyczny. Początkowo wszystkie spółki mocno traciły ze względu na publikację artykułu w prasie o stracie Polskiej Grupy Górniczej w tym roku na poziomie 1 mld zł. Plotki te zostały później zdementowane przez samą Grupę. Spółka wskazuje, że strata nie będzie tak duża. Co więcej CEO spółki w wywiadzie dla jednego z portali energetycznych wskazywał, że spółka w dalszym ciągu planuje zredukować straty do zera w 2017 roku. Spółki energetyczne zainwestowały w państwową PGG w kwietniu bieżącego roku, dlatego narażone są na wyniki finansowe tej spółki. Pomimo wzrostów w połowie sesji takich spółek jak PGE, Energa, czy PGNiG, w tym momencie widzimy cofnięcie pierwszych dwóch z nich. Na godzinę przed końcem sesji WIG20 traci 0,42 proc. >> Zobacz także: Podaż demoluje europejskie giełdy, w dół m.in. CCC, JSW i Bytom
Komentarz przygotował: Michał Stajniak, analityk rynków finansowych