Fala optymizmu przetaczająca się przez rynek po zapowiedziach ECB w sprawie wprowadzenia programu skupu obligacji doprowadziła do technicznej gorączki na indeksie szerokiego rynku. WIG dotarł do bardzo ważnego oporu mieszczącego się na nieco powyżej 42 500 pkt. Jednak widać pierwsze słabości. Ostatni ruch zrobiony jest przy pomocy zaledwie kilku największych spółek. Dodatkowo ekspert z DM BOŚ ostrzega przed negatywnymi dywergencjami na wskaźnikach. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki czwartkowej zwyżce i kontynuacji jej w piątek WIG wysforował się powyżej 42 500 pkt.
– Indeks szerokiego rynku dzięki ogromnej popularności największych spółek z warszawskiego parkietu próbuje po raz kolejny wybijać się z rocznego trendu bocznego. Taki ruch w większości zawdzięczmy zaledwie czterem spółkom – największym bankom, KGHM i PKN Orlen. Tak wąska zwyżka nie mówi dobrze o kondycji parkietu jako całości, jednak z trendem się nie dyskutuje i choć można mieć co do niego poważne wątpliwości, to należy z pokorą przyjmować wskazanie samych cen. Jeżeli do wybicia rzeczywiście by doszło, to indeks powinien się ustabilizować ponad pokonaną górną linią ograniczającą dotychczasowe pasmo wahań. Szybki ponowny spadek w obręb konsolidacji zaneguje wybicie i może sprowokować podaż do chęci gry na podwójny szczyt. Techniczne wskaźniki pokazują negatywne dywergencje, czyli należy do rynku podchodzić bardzo ostrożnie. – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Kliknij aby powiększyć
Na piątkowej sesji błyszczały jednak nie tylko tuzy parkietu. Dokazywać zaczęła także grupka mniejszych spółek, wśród nich jest m. in. GPW. Ostatnie miesiące przyniosły kolejną przecenę akcji tej spółki, lecz w piątek miało miejsce ponad 3,5-proc. wybicie przy sporych obrotach. Technika nie wyklucza rozpoczęcia korekty wzrostowej.
– Spółka od momentu swojego debiutu na parkiecie nie jest preferowana przez inwestorów. Początkowo kursowi akcji szkodziła wysoka wycena, po jakiej walory debiutowały. Aktualnie jednak poważną kulą u nogi jest niska aktywność na warszawskim parkiecie, co w prosty sposób przekłada się na obniżoną zyskowność spółki. Wydaje się jednak, że jesień powinna skutkować powrotem inwestorów z wakacyjnych wojaży i zwiększonym handlem na parkiecie. Istnieje więc szansa na przynajmniej korektę wzrostową kursu, szczególnie że na wskaźnikach technicznych ukazały się pozytywne dywergencje. O zakończeniu trendu spadkowego jeszcze nie może być mowy, ale zwyżki w kierunku opadającej linii trendu są możliwe do wyobrażenia. Aby ten pozytywny scenariusz miał szanse się wykreślić kurs akcji nie może spaść poniżej wsparcia w okolice 33 zł. – analizuje Łukasz Bugaj.
Kliknij aby powiększyć
Niespożyte siły natomiast drzemią w kursie Zetkamy. Tylko w tym roku kurs producenta armatury przemysłowej zyskał ponad 60 proc. W piątek razem z rynkiem próbował atakować kolejne szczyty.
– Zetkama jest przykładem, że dobrym spółkom nawet dekoniunktura szerokiego rynku nie jest straszna. Co prawda płynność walorów pozostawia wiele do życzenia, ale trudno się nie zgodzić z oczywistą hossą na walorach spółki, których ceny biją kolejne rekordy. Inwestorzy, którzy czerpią zyski grając zgodnie z obowiązującym trendem powinni wyszukiwać właśnie takie perełki i w czasie korekty podłączać się pod pędzący pociąg. Spółki budowlane udowodniły, że łapanie spadających noży może być bolesne, warto więc swoje zainteresowanie skierować w stronę spółek, które zaskakują pozytywnie. Technicznie rzecz biorąc, kurs zawędrował w okolice górnego organicznie kanału trendu wzrostowego, niewykluczona jest więc korekta w kierunku 40 zł za walor, którego poziomu popyt powinien bronić. – podkreśla Łukasz Bugaj.
Kliknij aby powiększyć
