Co ciekawe, sygnały o znacznie większym spowolnieniu gospodarczym w Polsce w stosunku do oczekiwań, nie przełożyły się na wyprzedaż na giełdzie na Książęcej. Co prawda, traci indeks mWIG40 prawie 0,3 proc., to jednak zarówno cały indeks jak i same blue chipy są na plusie, co jest efektem ogólnie lepszych nastrojów w Europie. Jeśli chodzi o same PKB, to wstępny odczyt za I kwartał wskazał na wzrost na poziomie 3 proc. r/r, podczas gdy konsensus zakładał wynik na poziomie +3,5 proc. Szczególnie słabo wypadły dane w ujęciu kwartalnym, które pokazały skurczenie gospodarki o 0,1 proc. W prawdzie dokonano rewizji w górę za poprzednie odczyty, ale wciąż główny przekaz jest niepokojący. W komentarzu do danych, szefowa GUSu – Halina Dmochowska – powiedziała, że wzrost w IV kwartale poprzedniego roku był motywowany wystąpieniem nadzwyczajnych czynników i tempo wzrostu inwestycji, zarówno prywatnych jak i publicznych było nie do utrzymania w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Ponadto wciąż nie poznaliśmy decyzji agencji Moody’s w sprawie ratingu dla Polski. Rynek oczekuje jeśli nie samej obniżki ratingu, to chociaż obniżenia perspektywy ze względu na niepokojące wydarzenia na scenie politycznej, w tym dotyczące konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Prawdopodobnie decyzję poznamy już po zamknięciu rynku kasowego więc czekać nas będzie bardzo ciekawe otwarcie w poniedziałek.
Wspomniane już lepsze nastroje na Starym kontynencie są efektem dobrych danych z niemieckiej gospodarki. Wstępne odczyty wskazują, iż gospodarka naszych zachodnich sąsiadów rozwijała się w tempie 0,7 proc. k/k oraz 1,6 proc. r/r – w obu przypadkach bijąc rynkowy konsensus o 0,1 punktu procentowego. W rezultacie niemiecki DAX zyskał dziś 0,65 proc., chociaż i tak jest poniżej szczytów z wczorajszej sesji.
W Stanach Zjednoczonych również dane o sprzedaży detalicznej odrzucają tezę mówiącą o spowalniającej konsumpcji. Sprzedaż w minionym miesiącu wzrosła o 1,3 proc., a miesiąc temu spadła o -0,3 proc. Mediana Bloomberga zakładała wzrost o 0,8 proc. Spadające w poprzednich okresach ceny benzyny w końcu wpłynęły na zwiększone wydatki. Wzrosło 11 z 13 kategorii ujętych w danych, więc jest to szeroki trend. Popyt na auta u dealerów wzrósł najmocniej od roku. Jednakże Wall Street po wzrostach w pierwszych kwadransach przeszło do spadków, głównie przez taniejącą ropę naftową, która ciąży wycenom spółek energetycznych. S&P 500 obecnie znajduje się 0,25 proc. na minusie. >> Zobacz także: Sesja w cieniu ratingu i wyników kwartalnych, w grze JSW i Alumetal
Komentarz przygotował: Michał Dąbrowski, analityk XTB