Po dwóch godzinach czwartkowych notowań indeks WIG20 rósł o 0,78 proc. do 2.098 pkt., WIG miał wartość 56.448 pkt. (+0,58 proc.), mWIG40 testował poziom 3.809 pkt. (0,0 proc.), a sWIG80 11.815 pkt. (+0,12 proc.). Łącznie drożały akcje 34,9 proc. wszystkich notowanych przy ulicy Książęcej spółek, ale taniały walory 37,2 proc. z nich. Idealnie wpisywało się to w nastroje na innych europejskich parkietach, gdzie indeksy balansowały blisko poziomów zbliżonych do tych z wczorajszego zamknięcia.
Opis sytuacji na warszawskiej giełdzie należy rozpocząć od takiej wyliczanki: wczoraj WIG20 spadł o 0,38 proc., zamykając się najniżej od końca sierpnia, tracąc w miesiąc 8,05 proc., spadając 7. kolejną sesję i przez 15 z ostatnich 18 sesji. Obecnie bowiem, pomimo wręcz natarczywej słabości WIG20 na tle innych indeksów (S&P500 w miesiąc wzrósł o 1,1 proc., Nikkei o 0,2 proc., DAX nie zmienił swej wartości, a CAC spadł o 0,4 proc.), jego silne wyprzedanie powoli staje się argumentem przemawiającym za rynkowym zwrotem i ruchem do góry. I to niezależnie od tego, jak w najbliższych dniach będzie kształtowała się koniunktura na globalnych rynkach akcji (czyli jakie wieści napłyną z frontu wojen handlowych oraz jakie dane w piątek napłynął z rynku pracy w USA) i jakie informacje będą płynęły z notowanych w Warszawie spółek. Ten korekcyjny scenariusz dla WIG20 dodatkowo wspiera bliskość wsparcia na 2.076 pkt., tworzonego przez minimum z października.
W największym stopniu do przedpołudniowego odbicia indeksu WIG20 przyczyniły się banki PKO BP (+1,1 proc.) i Pekao (+1,8 proc.), czyli główni sprawcy niedawnej przeceny. Wspiera je wracające do trendu wzrostowego LPP, którego akcje drożeją o 1,7 proc. do 8.720 zł.
Dobry nastrój robi też spółka CCC, której kurs idzie w górę o ponad 3 proc. do 111,40 zł, walcząc o zanegowanie poniedziałkowego wybicia dołem z miesięcznej konsolidacji. Jeżeli to się uda i notowania zamkną się powyżej 111 zł, to na gruncie analizy technicznej, spółka najgorsze będzie mieć już za sobą.
Na szerokim rynku w centrum zainteresowania inwestorów znalazły się spółki gamingowe: Boombit i 11 bit studios.
Akcje Boombit wystrzeliły w górę o 8 proc. do 6,10 zł, po tym jak w 3 miesiące potaniały one o 75,6 proc. Pretekstem do odbicia był komunikat spółki, że w listopadzie jej szacowane przychody wzrosły o około 8 proc. M/M do 3,66 mln zł. Warto jednak pamiętać, że spółka wciąż ma ogromny problem z generowaniem zysków i do czasu, aż nie zacznie regularnie zarabiać, szanse na trwały wzrosty są tylko iluzoryczne.
Mocno drożeją też akcje 11 bit studios. Trzeba zapłacić za nie 376,50 zł. To jest o 4,3 proc. więcej niż wczoraj. Kurs wybił się górą z trwającej prawie miesiąc konsolidacji, co otwiera mu drogę w okolicę 400 zł.