raffmo napisał(a):
Taa a swistak zawija w sreberka. Na PB (chyba ktiś już tu wrzucał link) był artykuł w którym prawnicy obśmiali te pozwy z Hameryki.
Na miejscu tych prawników znacznie bardziej poważnie podchodziłbym do sprawy. Po pierwsze mam wrażenie, że wypowiadający się w prawnicy nie do końca złapali o co w tym wszystkim chodzi. Tu nie chodzi o spory konsumentów z producentem gry o to, że gra słabo działa, ma błędy i kiepsko wygląda, a ja wydałem 60$ i chcę zwrotu kasy. Tu chodzi o coś znacznie bardziej poważnego.
CP77 sprzedawana i rekalmowana była i jest jako gra m.in. na ps4 i xbox one. I na tych konsolach miała działać - oczywiście nie tak dobrze jak na konsolach najnowszej generacji, ale miała. Takie zapewnienia padały ze strony spółki, tak targetowane były reklamy, tak wreszcie oznaczony był sam produkt. A tym czasem nie działała - przynajmniej od początku. I nie chodzi tu o jakieś subiektywne odczucia poszczególnych użytkowników tych starszych konsol - pana Mietka, Johna, Vaclawa, Hansa czy innych, bo wiadomo - że jeden uznał, że jest ok, a dla drugiego działanie było nie do przyjęcia, a o w miarę obiektywne fakty:
- usunięcie cp z PS store przez Sony,
- ostrzeżenie o problemach z działaniem umieszczone przez Microsoft i inne portale sprzedażowe,
- bardzo słabe i zwracające uwagę na poważne problemy techniczne oceny mediów branżowych.
I tu jest pies pogrzebany. Wiele wskazuje, że zapewnienia spółki, na podstawie których podmioty mogły podejmować (i pewnie podejmowały), decyzje inwestycyjne, rozminęły się z rzeczywistością. I to będzie osią sporu. Inwestorzy domagać się będą wyjaśnień i będą mieli prawo je otrzymać.
Czym innym jest przyjęcie danego produktu przez graczy (gry to show bussines - nikt do końca nie jest pewien czy gra zaskoczy a jeśli tak to jak bardzo), a czym innym wywiązanie się z zapewnień, że się wyda produkt sprawny technicznie i działający na wszystkich urządzeniach, na które był przeznaczony.
Wcale niewykluczony jest zatem, moim zdaniem, prawniczy spektakl, którego echa oddziaływać mogą na kurs dość długo - powodując w zależności od etapów tego spektaklu i zwrotów akcji, istotne wahania kursu. Wahania, na których ktoś poinformowany może przecież świetnie zarabiać. Procesu sądowego raczej się nie spodziewam - prawo amerykańskie (bo to wg mojej wiedzy będzie się mogło bez przeszkód toczyć w USA) jest nastawione na ugody - i pewnie jeśli w ogóle do takiej konfrontacji prawnej dojdzie, to pewnie ugodami się to wszystko skończy.
Jeśli by jednak doszło do procesu to trzeba pamiętać jeszcze o jednym - żeby orzeczenie wydane w USA mogło być w Polsce wykonalne (a to pewnie w Polsce CDR ma większość aktywów ? - nie znam spółki na tyle, by sie wypowiadać w tej kwestii), musi być stwierdzona wykonalność takiego orzeczenia przez sąd polski. Jeśli chce się poznać jak to w praktyce czasem wygląda, warto poczytać o sprawie córki Włodzimierza Cimoszewicza i tygodnika Wprost.