Grudzień okazał się przełomowy dla Banku Pekao za sprawą dopięcia warunków przejęcia pakietu kontrolnego przez PZU od UniCredit. Ustalono, że ubezpieczyciel wraz z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR) kupi 32,8 proc. akcji Pekao za 10,6 mld zł (czyli po 123 zł za akcję). Pozostałą część akcji (7,3 proc.) Włosi sprzedali w ubiegły piątek w formie certyfikatów inwestycyjnych za 500 mln euro.
PFR spodziewa się zarobić na tej inwestycji w Pekao powyżej 10 proc. w stosunku rocznym i zakłada horyzont inwestycyjny trzech do pięciu lat. Natomiast PZU chce utrzymania polityki wypłaty dywidendy w wysokości prawie 100 proc. osiągniętego zysku. W ostatnich trzech latach stopa dywidendy wynosiła 5 proc. lub więcej.
– Gracze roztrwonili przeszło 35-proc. zwyżkę notowań Pekao z pierwszych trzech miesięcy tego roku. Popyt uaktywnił się dopiero w okolicy rocznych minimów. Obecnie trwa próba sił, której wynik wskaże notowaniom kierunek na średni termin. Notowania tkwią w strefie 115-123 zł, jednak w ostatnich dniach często ocierają się o linię przyspieszonych spadków. Wskaźniki techniczne wprawdzie wciąż sygnalizują bessę, ale są bliskie wygenerowania zaleceń kupna. Gdyby udało się wybić opór na 123,15 zł, korekta wzrostowa miałaby szansę sięgnąć co najmniej długoterminowej wykładniczej, która biegnie obecnie na poziomie 130 zł. – podsumowuje Serhii Marampolskyi, analityk StockWatch.pl.
W grudniu świetnie radzą sobie notowania Alior Banku. Akcje spółki, w której wiodącą rolę też odgrywa PZU, w tydzień podrożały o blisko 20 proc. Impulsem do wzrostów była informacja o rezygnacji z kupna Raiffeisen Bank Polska. Oznacza to koniec obaw o kolejną gigantyczną emisję akcji. Wcześniej obawiano się dodruku papierów o wartości rzędu 3 mld zł.
analizę techniczną walorów Alior Banku, PKO BP oraz mBank wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
– Notowania walorów Alior Banku walczą z oporem linii półtorarocznych spadków. Kształt świec wskazuje na spore pokłady podaży na obecnych poziomach cenowych, co utrudnia przełamanie linii bessy. Od dołu kurs akcji wspiera luka hossy, która z uwagi na spore odchylenie wskaźnika Force Index powinna powstrzymać notowania przed odejściem w dół. Średnioterminowe perspektywy notowań w ogromnej mierze zależą od zachowania kursu akcji względem linii spadków. W wypadku skutecznego przełamania, korekta miałaby szansę na ciąg dalszy, zaś docelowe poziomy to odpowiednio 57 zł, 61,50 i 66 zł. – wskazuje Serhii Marampolskyi.
Tegoroczne szczyty zaatakował kurs PKO BP. Na początku grudnia okazało się, że bank po przejęciu Raiffeisen-Leasing Polska nie wypłaci dywidendy z zysku za rok 2015 i niepodzielonego zysku z lat poprzednich. PKO Leasing podpisał 3 listopada warunkową umowę zakupu 100 proc. akcji Raiffeisen Leasing Polska od Raiffeisen Bank International AG za 850 mln zł. Natomiast w połowie minionego tygodnia KNF podał, że PKO BP spełnia wszystkie kryteria, które umożliwiają wypłatę dywidendy w wysokości do 50 proc. zysku za 2016 r.
– O ile w ubiegłym roku wykres banku PKO BP kształtowała podaż, tak w bieżącym siły są wyrównane. Początkowo notowania poruszały się w szerokim trendzie bocznym ograniczonym poziomami 22-27,80 zł, zaś w drugiej połowie roku wahania zawęziły się do strefy 26,10-27,80 zł. Próba wybicia górą w ostatnich dniach wprawdzie się nie powiodła, ale wskaźniki techniczne nadal wspierają kupujących i stwarzają warunki do kolejnego powalczenia o wybicie. W razie powodzenia, notowania miałyby otwartą drogę aż do 31,55 zł. Jednak oddanie inicjatywy stronie podażowej – a kształt trzech ostatnich świec nakazuje rozważenie również negatywnego scenariusza – oznaczałoby w najlepszym wypadku kontynuację ruchu bocznego. – ocenia analityk StockWatch.pl.
Z poprawy sentymentu do sektora próbują skorzystać notowania mBanku. Niedawno analitycy DM BZ WBK podwyższyli rekomendację dla mBanku z trzymaj do kupuj. Biuro podniosło też cenę docelową o 5 proc. do 371,40 zł. Wcześniej Haitong podtrzymał zalecenie sprzedaj z ceną 300 zł za akcję. Swoją decyzję biuro uzasadniło m.in. podatnością mBanku na kwestię rozwiązania kredytów hipotecznych we frankach, ograniczonymi możliwościami obniżki kosztów i potrzebą zwiększenia sumy bilansowej, by spłacić finansowanie z Commerzbanku. Z drugiej strony, analitycy uważają, że bank ten ma strukturalnie najlepszy profil klientów detalicznych i posiada wszelkie dane, by wykorzystać markę kojarzoną z mobilnością i Internetem.
– Notowania mBanku w 2016 roku odrabiały straty spowodowane dwuletnią przeceną. Odreagowanie w apogeum zniosło przeszło 40 proc. przeceny, potykając się o opór lokalnego szczytu z 2015 roku. Następnie korekta wzrostowa ukształtowała kanał, którego dolny pułap posłużył dwa tygodnie temu jako okazja do odbicia. Na wykresie cenowym w węższej perspektywie czasowej można dostrzec kształtujący się trójkąt rozszerzający się z górnym ramieniem na poziomie 357 zł. Ewentualne wybicie tego oporu otworzyłoby przed notowaniami drogę co najmniej do poziomu 392 zł, a w optymistycznym wariancie do górnego pułapu kanału, czyli w okolice 425 zł. – analizuje Serhii Marampolskyi.