
Marcin Kiepas, niezależny analityk finansowy.
Piątkowa sesja na GPW rozpoczęła się od niewielkich spadków. Około 10:30 indeks WIG20 tracił 0,8 proc. i miał wartość 2.513 pkt., WIG spadał o 0,63 proc. do 65.175 pkt., mWIG40 0,44 proc. do 4.960 pkt., a sWIG80 o 0,15 proc. do 14.930 pkt.
Apple i Amazon pokazały pazur
Wyniki spółek kontra wysokie rentowności obligacji, a w tle dane z amerykańskiego rynku pracy. Te tematy w piątek rozgrzewają inwestorów na warszawskiej giełdzie. I to one ostatecznie zdecydują o tym, czy sesja zakończy się spadkami, czy jednak wzrostami indeksów. Szanse na realizację każdego z tych scenariuszy są podobne, stąd też losy sesji będą ważyć się do samego końca. Za wzrostami przemawiają przede wszystkim doniesienia z amerykańskich spółek, które wczoraj pochwaliły się wynikami. W większości zostały one dobrze przyjęte. Zwłaszcza istotne jest to w przypadku Apple, które w ostatnim czasie było na cenzurowanym i mocno straciło na wartości.
Apple w I kwartale (kończącym się 31 grudnia) roku obrotowego 2017/2018 wypracowało 3,89 dolara zysku na jedną akcję, przekraczając tym samym rynkowe prognozy na poziomie 3,86 dolara. Wyższe od oczekiwań były też przychody, które sięgnęły 88,3 mld dolarów wobec zakładanych 87,3 mld dolarów.
Amazon.com w IV kwartale 2017 roku miał aż 3,75 dolara na jedną akcję zysku, co oznacza wynik o 102,7 proc. lepszy niż zakładano. Przychody spółki ukształtowały się na poziomie 60,5 mld dolarów wobec prognozowanych 59,8 mld dolarów.
Na tym tle rozczarował Alphabet (Google). Firma w ostatnim kwartale miała 9,7 dolara zysku na jedną akcje, przy prognozie na poziomie 9,98 dolara. Przychody wyniosły 25,8 mld dolarów wobec oczekiwanych 25,7 mld dolarów.
W reakcji na wyniki, ale też i prognozy na kolejne kwartały, akcje Apple podrożały w handlu posesyjnym w USA o 3,4 proc., Amazon.com o 6,4 proc., a Alphabet potaniały o 2 proc. Generalnie jednak sygnał jaki wczoraj napłynął z Wall Street jest pozytywny. Tamtejsze indeksy, które wczorajszą sesję zamknęły na niewielkich minusach, mogą kończyć zapoczątkowana w poniedziałek korektę i wracać do trendu wzrostowego. Oczywiście dzisiejsze prawdopodobnie dobre dane z amerykańskiego rynku pracy oraz ewentualne zatrzymanie wyprzedaży na rynku długu (czyli spadek rentowności obligacji), w takim powrocie wydatnie by pomogły.
Rentowności obligacji USA i Niemiec rosną
O ile doniesienia ze spółek niosą pozytywną dawkę emocji, to już sytuacja na rynku długu, co m.in. wczoraj stało się źródłem silnej przeceny i w Warszawie, i we Frankfurcie, wciąż niepokoi. Rano rentowności 10-letnich obligacji USA i Niemiec rosną, co w przypadku kontynuacji tego procesu w kolejnych godzinach, może mocno popsuć nastroje na giełdach. O tym jak poważny jest problem doskonale świadczy dzisiejsza operacja nielimitowanego skupu długoterminowych obligacji przez Bank Japonii w celu obniżenia ich rentowności.
Trzecim tematem, ale już o znacznie mniejszym znaczeniu (jak pokazuje historia ostatnich miesięcy), są publikowane o godzinie 14:30 dane z amerykańskiego rynku pracy. Wówczas poznamy na jakim poziomie w styczniu ukształtowało się bezrobocie (prognoza: 4,1 proc.), dynamika płacy (prognoza: 2,6 proc. r/r) i zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (prognoza: 180 tys.).
Co dalej z DAX-em?
Inwestorzy powinni też bacznie przyglądać się niemieckiemu DAX-owi, który kontynuuje dziś spadki, docierając do silnej strefy wsparcia tworzonej przez liczne lokalne dołki z listopada i grudnia ub.r. Znaczenie tej bariery popytowej i krótkoterminowe wyprzedanie sugerują odbicie od niej. To zaś z pewnością wsparłoby nastroje na GPW. Wsparcie jest jednak mieczem obosiecznym. Jego przełamanie mocno popsuje nastroje, a sesje zarówno we Frankfurcie, jak i w Warszawie, mogą zakończyć się dużymi spadkami.
Wyniki w centrum uwagi na GPW
Dziś inwestorzy emocjonują się nie tylko wynikami tuzów amerykańskiej giełdy, ale również poznali raport finansowy Banku Millennium. W IV kwartale zysk netto banku wzrósł o 36,6 proc. w skali roku do 179,6 mln zł, nieznacznie przekraczając rynkowy konsensus (179,3 mln zł). Wynik odsetkowy ukształtował się na poziomie 443,9 mln zł, wynik z prowizji wyniósł 169,4 mln zł, a odpisy 63 mln zł. Bank nie wypłaci też dywidendy z zysku za 2017 rok. Tak przynajmniej będzie rekomendował jego zarząd. Akcje Millennium tanieją o 0,3 proc. do 9,58 zł, pozostając jednak od dwóch tygodni w trendzie bocznym.
Nowe wieści napłynęły też z innych spółek. LiveChat poinformował, że w styczniu zwiększył bazę swoich klientów o 263 do 23.370, co oznacza że aktualnie ma ich o 27,6 proc. więcej niż przed rokiem. Przychody ze sprzedaży Bytomia natomiast wzrosły w styczniu o 11,2 proc. w skali roku do 14,13 mln zł. Rano za akcje spółki LiveChat trzeba było zapłacić 42,90 zł (+0,9 proc.), a Bytomia 2,90 zł (-0,7 proc.).
W gronie 20. największych spółek negatywnie wyróżnia się branża paliwowa i energetyczna. Indeks WIG20 w dół ściągają przede wszystkim akcje Lotosu (-1,7 proc.), PKN Orlen (-1,4 proc.), Tauron Polska Energia (-1,6 proc.) i Energi (-1,5 proc.). Wśród dwudziestu blue chipów tylko Eurocash broni się przed przeceną. Akcje spółki handlowej drożeją o 0,6 proc.
Walka o wynik do samego końca
Abstrahując od losów dzisiejszej sesji, tego jakie czynniki ostatecznie zdecydują o jej losach, a skupiając się tylko i wyłącznie na analizie technicznej, ostatnie 1,5-tygodnia spadków w Warszawie póki co należy traktować tylko jako zwykłą korektę. I to dotyczy wszystkich indeksów. Szczególnie sWIG80, gdzie korekta ma bardzo płaski przebieg. Oczywiście fakt, że realizacja zysków rozpoczęła się jeszcze na tej samej sesji na której WIG wyznaczył nowy historyczny rekord, a WIG20 wspiął się najwyżej od 2011 roku, budzi pewien niepokój. Jednakże na chwilę obecną na żadnym z czterech warszawskich indeksów nie ma sygnałów sprzedaży. Pierwszym takim poważnym ostrzeżeniem będzie trwałe zejście WIG20 poniżej psychologicznego poziomu 2.500 pkt. Wówczas szanse na szybki powrót do styczniowego maksimum na 2650,16 pkt. nie tylko istotnie się zmniejsza, ale wręcz będzie to nierealne w perspektywie najbliższych 4-6 miesięcy.