
„Buy Anything But America”. Czy to dobra strategia inwestycyjna na obecne czasy?
BABA, czyli „Buy Anything But America”
„Kupuj wszystko oprócz Ameryki” to strategia, która w tym roku zyskuje na popularności z uwagi na piętrzące się ryzyka związane z amerykańskim rynkiem akcji. A tych za sprawą chaotycznej polityki gospodarczej Donalda Trumpa nie brakuje.
– W Saxo nazywamy to „strategią inwestycyjną BABA” – Buy Anything But America (kupuj wszystko oprócz Ameryki). Nie oznacza to całkowitego porzucenia amerykańskich akcji, ale podkreśla pilną potrzebę poszerzenia horyzontu inwestycyjnego, aby zbudować bardziej zrównoważony i odporny portfel na przyszłość – uważa Jacob Falkencrone, dyrektor ds. strategii inwestycyjnych Saxo Bank.
W lipcu prezydent USA zamierza wznowić temat ceł, wysyłając partnerom handlowym listy dotyczące nowych taryf, które będą ich obowiązywać.
– Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest coraz bardziej niestabilne otoczenie polityczne w USA, naznaczone przedłużającymi się konfliktami handlowymi i niepewnością regulacyjną. Dla międzynarodowych inwestorów może to oznaczać spadek atrakcyjności amerykańskiego rynku w perspektywie średnioterminowej – ocenia Jacob Falkencrone.
Analityk: „Dywersyfikacja geograficzna poza USA jest nie tylko rozsądna, ale wręcz konieczna”
Wojny handlowe, tarcia geopolityczne czy podkopywanie pozycji dolara to tylko początek listy ryzyk związanych z amerykańskimi aktywami. Innym coraz częściej wskazywanym czynnikiem jest gigantyczna koncentracja kapitału na firmach technologicznych. Tak zwana „Wspaniała Siódemka” (Apple, Microsoft, Alphabet, Amazon, Nvidia, Meta i Tesla) odpowiada już za ok. 32 proc. kapitalizacji indeksu S&P 500. Dla wielu inwestorów taki stan rzeczy może okazać się niebezpieczny w warunkach wzmożonej zmienności rynkowej.
– Rynki są podobne do drużyn piłkarskich – to gwiazdy przyciągają uwagę, strzelają efektowne gole i napędzają sukces całego zespołu. Jednak zbyt duże poleganie na kilku kluczowych zawodnikach wiąże się z ryzykiem. Podobnie jest z portfelami inwestycyjnymi. (…) Przez ostatnie lata amerykańskie spółki, zwłaszcza giganci technologiczni, dominowały w portfelach inwestorów, oferując imponujące zwroty z kapitału. Dziś jednak ich skrajna dominacja, wysokie wyceny oraz narastająca niepewność polityczna pokazują jasno, dlaczego dywersyfikacja geograficzna poza USA jest nie tylko rozsądna, ale wręcz konieczna – dodaje.
Aktualnie 10 największych amerykańskich firm technologicznych ma łączną kapitalizację przekraczającą 20 bilionów dolarów. Co więcej, pojedyncze firmy – takie jak Apple, Microsoft czy Nvidia – mają większą wartość niż całe indeksy narodowe, np. niemiecki DAX czy brytyjski FTSE 100. Dla porównania kapitalizacja całej polskiej giełdy to zaledwie 1,25 proc. wspomnianej kwoty.
📈 U.S. Big Ten Tech Stocks Reach $20.5 Trillion Market Cap in June 2025
As of June 30, 2025, the combined market capitalization of ten leading U.S. tech giants—Alphabet, Amazon, Apple, Broadcom, Meta, Microsoft, Netflix, Nvidia, Oracle, Tesla, and—reached a record $20.5… pic.twitter.com/CjcCIMdk5M
— Econovis (@econovisuals) July 1, 2025
Wyzwania stojące przed amerykańskimi akcjami: wyceny i ryzyko walutowe
Jak zaznacza Jacob Falkencrone z Saxo Banku amerykańskie akcje pozostają historycznie drogie – wyceniane obecnie przy wskaźniku cena/zysk (forward P/E) na poziomie około 22, czyli znacznie powyżej długoterminowej średniej.
– W rzeczywistości jest to poziom odpowiadający 93. percentylowi z ostatnich 20 lat, co oznacza, że rynek amerykański był droższy jedynie w 7 proc. przypadków – zaznacza ekspert Saxo Banku.

Źródło: Saxo, Bloomberg
Jak dodaje, dla inwestorów z Europy wyzwaniem jest ryzyko walutowe w postaci słabnącego dolara. Trend jest na tyle silny, że nawet przy wzroście ceny aktywa bazowego kwotowanego w amerykańskiej walucie, finalna stopa zwrotu jest istotnie niższa lub nawet na minusie.
– Zakładamy, że presja na USD utrzyma się przez większą część 2025 roku, co przełoży się na niższe realne stopy zwrotu z inwestycji denominowanych w dolarze i podniesie poziom złożoności oraz ryzyka walutowego w portfelach europejskich inwestorów. Z drugiej strony, słabszy dolar działa jak silny impuls wspierający dla rynków wschodzących. Historycznie deprecjacja USD sprzyja tym gospodarkom – zwiększając ich konkurencyjność, przyciągając napływy kapitału i obniżając koszty obsługi długu zagranicznego. W połączeniu z poprawiającymi się fundamentami makroekonomicznymi, czyni to akcje rynków wschodzących wyjątkowo atrakcyjnym kierunkiem dywersyfikacji w obecnym otoczeniu – komentuje dyrektor ds. strategii inwestycyjnych Saxo Bank.
Analitycy spoglądają w stronę rynków wschodzących
W obliczu wysokich wycen w USA i zawirowań wywoływanych przez politykę Trumpa globalny kapitał coraz mocniej szuka alternatyw. Eksperci Franklin Templeton oceniają, że w obliczu rosnącej niepewności geopolitycznej warto ponownie przyjrzeć się rynkom wschodzącym. Ich zdaniem te rynki oferują szerokie i zróżnicowane możliwości inwestycyjne – od technologicznej Azji, przez surowcową Amerykę Łacińską, po konsumpcyjny rynek Indii i dywersyfikujące się gospodarki Bliskiego Wschodu. Zwracają uwagę na atrakcyjne wyceny, dynamiczny rozwój innowacyjnych branż (m.in. AI i elektromobilność) oraz strukturalne atuty, jak korzystna demografia. Pomimo ryzyk, rynki te są ich zdaniem niedowartościowane względem krajów rozwiniętych.
– Biorąc pod uwagę wzrost globalnej niepewności, uważamy, że nadszedł czas, aby ponownie przyjrzeć się rynkom wschodzącym (EM). Szeroki wachlarz możliwości, wzrost, innowacyjność i silna odporność instytucjonalna stanowią atrakcyjną okazję inwestycyjną – oceniają eksperci Franklin Templeton.
W podobnym tonie wypowiadają się analitycy Goldman Sachs. W ich ocenie, rynki wschodzące wykazują dużą odporność mimo zmienności na rynku ropy. Kluczowym czynnikiem tej stabilności są lokalne waluty, które ograniczają wpływ drożejącej energii na inflację i stopy procentowe – szczególnie w Ameryce Łacińskiej oraz Europie i na Bliskim Wschodzie. Dodatkowo, obserwowany jest zwrot w napływach kapitału na rynki wschodzące, co może wspierać ich dalszy rozwój. Potencjalna zmiana polityki Fed na bardziej łagodną może stanowić kolejny impuls wzrostowy – zwłaszcza dla giełd w Chinach i Indiach.
– Duża część tej odporności to zasługa walut. Ponieważ waluty rynków wschodzących utrzymują swoje zyski, przełożenie wyższych cen ropy na lokalne presje inflacyjne i krzywe stóp proc. było całkiem ograniczone – uważają analitycy Goldman Sachs.
Europa i Japonia jako alternatywy dla USA
Jak zaznacza ekspert Saxo Banku, Europa przyciąga uwagę inwestorów dzięki potężnym pakietom fiskalnym, reformom strukturalnym i planowanym inwestycjom (m.in. w obronność, technologie czy niezależność energetycznej). Przykładem jest niemiecki plan modernizacyjny wart 500 mld euro, który nie został jeszcze w pełni zdyskontowany w wycenach spółek.
– Akcje europejskie już w tym roku wyraźnie przewyższają wyniki rynku amerykańskiego, co skłania wielu inwestorów do pytania o to, jak dużo tego pozytywnego bodźca jest już uwzględnione w cenach. Choć część optymizmu znajduje odzwierciedlenie w cenach, długofalowy charakter zaplanowanych reform sugeruje, że przestrzeń do dalszych wzrostów pozostaje znaczna – komentuje Jacob Falkencrone, Saxo Bank.
Największy potencjał widzi w sektorach infrastruktury, przemysłu, budownictwa, energii odnawialnej i obronności.
– Szczególnie korzystne warunki inwestycyjne oferują Niemcy, Hiszpania i Włochy. Niemieckie wydatki na modernizację przynoszą wymierne korzyści liderom przemysłu i automatyzacji. W Hiszpanii impet gospodarczy oraz dynamiczny rozwój sektora bankowego i odnawialnych źródeł energii tworzą atrakcyjne punkty wejścia. Włochy z kolei oferują niskie wyceny w sektorach finansowym, użyteczności publicznej i budownictwa, wspierane przez poprawiające się fundamenty makroekonomiczne i ukierunkowane inwestycje fiskalne. Z perspektywy sektorowej pozytywnie oceniamy zwłaszcza perspektywy banków, które łączą atrakcyjne wyceny z przewidywalnymi zyskami i stabilnymi dywidendami. Zielona energia oraz sektor użyteczności publicznej zyskują na przyspieszającej transformacji energetycznej Europy, a spółki przemysłowe i infrastrukturalne korzystają z trwającej ekspansji fiskalnej, co przekłada się na większą stabilność i wzrost potencjału zysków – wskazuje analityk Saxo Bank.
Japonia natomiast przechodzi „cichą rewolucję” w zakresie ładu korporacyjnego. Wzrost rentowności, lepsze zarządzanie kapitałem i stabilne fundamenty makroekonomiczne to czynniki przemawiające za większą obecnością tego rynku w portfelach.
– Japońskie akcje pozostają relatywnie atrakcyjnie wycenione – z mnożnikiem na poziomie około 15-krotności prognozowanych zysków – a ich fundamenty wspiera wciąż łagodna polityka pieniężna prowadzona przez Bank Japonii. Te czynniki, w połączeniu z rosnącym zaangażowaniem spółek w reformy ładu właścicielskiego, sprawiają, że Japonia oferuje dziś realną okazję do efektywnej globalnej dywersyfikacji. W obecnym otoczeniu inwestorzy mogą jednak preferować spółki zorientowane na rynek krajowy i sektory defensywne, które są mniej wrażliwe na wahania kursowe. Umacniający się jen może stanowić wyzwanie dla tradycyjnych eksporterów, co warto uwzględnić przy budowie ekspozycji na ten rynek – dodaje Falkencrone.