
W Chinach gra zanim trafi do sprzedaży musi przejść przez departament odpowiedzialny za cenzurę i otrzymać licencję.
Po wznowieniu wydawania licencji w połowie grudnia ubiegłego roku, chiński rząd przepuścił przez sito cenzury kolejną porcję gier. W tym tygodniu Państwowa Administracja Radia i Telewizji podała, że do 80 gier dopuszczonych do sprzedaży w pierwszej turze dołączą kolejne 84 tytuły. Z nowej listy nie mogą być zadowoleni chińscy giganci, bo po raz kolejny nie ma na niej ani jednego tytułu należącego do Tencent i NetEase Inc. A to własnie z nimi umowy dystrybucyjne mają 11 bit studios, Ten Square Games i PlayWay.
Chenyu Cui, starszy analityk ds. gamingu w IHSMarkit w wypowiedzi dla Financial Times, przyczyny nieobecności dwóch największych chińskich wydawców upatruje w stopniu skomplikowania ich gier.
– Ostatnio zatwierdzone gry nie są grami trudnymi; ich zawartość nie jest tak skomplikowana i mogą zostać szybciej ocenione i zatwierdzone. Natomiast ostanie gry od Tencent i NetEase to gry skomplikowane, które potrzebują więcej czasu na odpowiednią ocenę – powiedziała Chenyu Cui.
Natomiast Alicia Yap, analityk Citibanku uważa, że chiński rząd może dawać fory mniejszym wydawcom, którzy odczuwają presję ze strony gamingowych gigantów.
– Tencent oraz NetEase wciąż generują duże zyski z już wydanych gier i stać je na poczekanie jeszcze trochę na dopuszczenie ich gier na rynek chiński. Uważamy, że pominięcie gier tych wydawców „po raz drugi” nie jest sygnałem komplikacji lub kłopotów dla tych spółek – napisała Yap w notce do klientów Citibank.
Decyzja rządu Chin o zatrzymaniu wydawania licencji w marcu ubiegłego roku wstrząsnęła branżą. Według badań firmy Newzoo, w 2018 roku 620 mln graczy z Państwa Środka wydało łącznie 37,9 mld USD, głównie na gry na PC oraz urządzenia mobilne. Według analityków, w kolejce do oceny przez chiński rząd jest ponad 5 tys. gier.