Pierwszy wykres w ujęciu tygodniowym obrazuję powagę sytuacji, w jakiej znalazł się kurs akcji właściciela Google’a, mianowicie na ekstrapolacji linii, łączącej dwa najistotniejsze historycznie dołki – bessy z 2008 i „covidowy”. Utrata tej linii bezsprzecznie nadwyręży morale inwestorów i przyczyni się do mocniejszej rozbudowy przeceny. Owa linia wzmocniona jest również poziomym wsparciem, wynikającym z układu lokalnych ekstremów.
Zawężając nieco ramy czasowe, można dostrzec, że tegoroczny zryw kupujących nie zdołał przebić się przez opór działający w myśl zasady zmiany biegunów, będący dolnym pułapem ubiegłorocznej kilkumiesięcznej konsolidacji. Dodatkowo, kurs nie zdołał wybić długoterminowej średniej. Owszem, zakup po wybiciu poziomu 100 USD mógł mieć swoje uzasadnienie – w interwale dziennym została pokonana linia spadków i naruszona sekwencja opadających szczytów, luką hossy na podwyższonym wolumenie. Jednak zasada nadrzędności trendów zrobiła swoje.
W obecnej sytuacji należy obserwować efekty potyczki z linią długoterminowego trendu wzrostowego, wzmocnionej poziomym wsparciem. Jej utrata spowoduje, że cena jednej akcji będzie w zasięgu posiadaczy banknotów z Ulyssesem Grantem. Wskaźniki wyprzedzające w tak szerokim ujęciu czasowym nie mają racji bytu, więc trudno prognozować przebieg tej konfrontacji. Może ChatGPT jest w stanie to uczynić?