Cel, jaki Roman Karkosik wyznaczył menedżerom Boryszewa, jest jasny: w ciągu kilku lat przychody z segmentu automotive mają przekroczyć miliard euro, a najważniejsza w holdingu Karkosika firma (pakiet akcji Boryszewa stanowi ok. 40 proc. wycenianego na 3,5 mld zł majątku biznesmena) ma znaleźć się w pierwszej setce największych dostawców części dla koncernów samochodowych na świecie. I tym samym spełnić marzenia właściciela o przeniesieniu biznesu na poziom globalny.
Pierwszy krok Boryszew już wykonał, kupując w zeszłym roku grupę Maflow, znajdującego się w upadłości największego producenta przewodów klimatyzacyjnych w Europie (20-proc. udział w rynku). Główne zakłady produkcyjne Maflow znajdują się w Tychach i Chełmku, ale pod kontrolą Boryszewa są także oddziały we Włoszech, Francji, Hiszpanii, Brazylii, Chinach i Indiach. – Jesteśmy pierwszą prywatną firmą z Polski, która działa globalnie – mówi Paweł Miller, członek zarządu Boryszewa odpowiedzialny za rozwój sektora automotive.
Maflow udało się kupić, respektując zasadę, której hołduje Roman Karkosik: nie przepłacać. Za firmę, która przed upadłością miała przychody rzędu 250 mln euro, a jej polski oddział wypracowywał 80–85 mln zł zysku operacyjnego, Boryszew zapłacił około 120 mln złotych. Takie okazje mogą się już nie powtórzyć, bo koniunktura w branży samochodowej stopniowo się poprawia, aktywnie działa także konkurencja. W maju CQLT, państwowy koncern z Chin, wykładając 100 mln euro, pokonał Boryszew w rywalizacji o niemieckie SaarGummi, czołowego światowego producenta uszczelek samochodowych. Konkurencja przebiła także ofertę Boryszewa w przypadku dwóch innych producentów uszczelek: niemieckiego Meteor Group i francuskiego Sealynx. Za wysoka okazała się też cena wywoławcza (61 mln euro) za włoską Cablelettrę, producenta kabli samochodowych.
Ale Boryszew gra dalej: złożył ofertę kupna aktywów niemieckiej firmy AKT (dostawcy elementów plastikowych dla przemysłu samochodowego) i jej oddziałów w Czechach i Hiszpanii. Firma analizuje również sześć innych ofert kupna przedsiębiorstw z sektora automotive. – W przypadku największego z nich transakcja może opiewać na 200–250 mln euro – mówi Miller.
Po świecie rozeszło się już, że w Polsce jest ktoś, kto skupuje firmy z tej branży i ma na to środki. – Pieniądze nie są problemem. Możemy przeprowadzić kolejną emisję akcji w ramach kapitału docelowego, banki ustawiają się w kolejce, żeby udzielić nam kredytu – podkreśla Małgorzata Iwanejko, prezes Boryszewa.
Ale o ile w poprzednim cyklu Roman Karkosik inwestycje finansował przede wszystkim długiem, tak teraz wyznaczył swoim firmom kurs na oddłużenie. Za to w ciągu półtora roku Boryszew przeprowadził trzy emisje akcji, pozyskując z nich ponad 200 mln złotych. Może też liczyć na wsparcie głównego udziałowca, który już raz pomógł, pożyczając Boryszewowi pieniądze na zakup Maflow.
Ekspansja nie byłaby możliwa, gdyby Roman Karkosik i jego menedżerowie nie odrobili lekcji w trakcie kryzysu: nie wycofali się z nierentownej działalności i nie zmniejszyli zadłużenia. Impexmetal, najcenniejsza część Boryszewa, zakończył energochłonną produkcję aluminium metodą elektrolizy, zamknął hutę Szopienice, wytwórcę wyrobów walcowanych z miedzi i mosiądzu. Zyski Impexmetalu idą w górę: w pierwszych trzech miesiącach 2011 r. firma zarobiła 31,2 mln zł i był to najlepszy wynik kwartalny od niemal czterech lat.