Pierwsza połowa piątkowej sesji przy ulicy Książęcej upłynęła pod znakiem zdecydowanego odreagowania po czwartkowym tąpnięciu. Wprost proporcjonalnego do wczorajszej skali spadków. Dlatego najmocniej odbijał rynek NewConnect. O godzinie 12:08 NCIndeks rósł o 7,4 proc., po tym jak wczoraj stracił aż 15 proc. W tym samym czasie WIG20 rósł o 0,78 proc. do 1.776 pkt., atakując przed godziną 11:00 poziom 1.793 pkt. Odbijały również pozostałe indeksy. WIG rósł o 1,16 proc. (wczoraj: -3,88 proc.), mWIG40 o 1,6 proc.(wczoraj: -4,6 proc.), a sWIG80 o 3,18 proc. (wczoraj: -5,4 proc.).
Historia piątkowej sesji rozpoczyna się wczoraj. To właśnie czwartkowy zwrot na Wall Street, gdy po godzinie notowań tamtejsze indeksy wyrwały się z okowów pesymizmu, po historycznie najgorszym odczycie PKB, minimalizując w ten sposób początkowe duże straty (S&P500, DJIA) lub jak w przypadku Nasdaqa wychodząc na plus, dały dziś popytowego kopa GPW. Jeszcze mocniejszym wsparciem okazały się opublikowane wczoraj po sesji wyniki finansowe technologicznych gigantów. Nie zagłębiając się w szczegóły wystarczy tylko powiedzieć, że w handlu posesyjnym akcje Facebooka podrożały aż o 6,5 proc., Apple o 6,4 proc., a Amazon.com o 5 proc. W tyle został jedynie Alphabet (Google), którego notowania podskoczyły zaledwie o 0,5 proc.
Kolejne popytowe impulsy napłynęły już dziś. Wzrost indeksu PMI dla chińskiego sektora przemysłowego w lipcu do 51,1 z 50,9 pkt., poprawił sentyment do Państwa Środka, jednocześnie wspierając notowania surowców i przełożył się na ogólny wzrost apetytu na ryzyko. Humory inwestorom lekko też poprawiły nieco lepsze od prognoz, aczkolwiek bardzo złe same w sobie, dane nt. PKB Francji, czy czerwcowe przyspieszenie sprzedaży detalicznej w Niemczech.
Efektem tych wszystkich popytowych impulsów jest taki jak opisany wyżej. Mianowicie zielone w południe indeksy i drożejące akcje 63,8 proc. wszystkich notowanych na GPW i NC spółek, podczas gdy pod kreską znalazły się walory jedynie 25,9 proc. z nich. Tyle tylko, że to dopiero, trzymając się bokserskiej metafory, dopiero pierwsza runda. Wcale nie ma pewności, że na wszystkich indeksach wzrostowe odbicie zostanie dowiezione. I nie dlatego, że publikowane po południu dane o dochodach i wydatkach Amerykanów za miesiąc czerwiec, czy lipcowe odczyty indeksów Chicago PMI i Uniwersytetu Michigan mogą popsuć nastroje na rynkach. Giełdowe byki mogą stracić obecną przewagę z bardziej prozaicznego powodu… koronawirusa.
Temat epidemii przez wiele tygodni był przez giełdy ignorowany, jedynie od czasu do czasu stając się pretekstem do 1-2 dniowej realizacji zysków. Teraz jednak sytuacji powoli staje się groźna. Z epidemią nie tylko nie radzą sobie Stany Zjednoczone, ale od pewnego czasu liczba zachorowań przyspieszyła również w Europie, która na tym polu miała już pewne sukcesy. Doskonałym przykładem jest Polska, gdzie dziś odnotowano rekordową liczbę 657 przypadków, wobec 615 wczoraj i 512 w środę. Co więcej, cześć państw europejskich przywraca niektóre obostrzenia. A to już może zaważyć na nastrojach konsumentów, opóźniając wyjście z recesji. To już jest dobry pretekst, żeby zrealizować zyski.
W piątek grane są przede wszystkim spółki, które najmocniej stracił dzień wcześniej. Jedną z nich jest XTB. Akcje brokera forexowego odbijają o 8,5 proc. do 17,80 zł, po tym jak wcześniejsze dwie sesje zamknęły spadkiem o 15,9 proc. i o 31,3 proc. XTB jest też najmocniej handlowaną spółką. W południe obroty na niej przekroczyły 46 mln zł, podczas gdy na drugim na liście KGHM-ie, były o 9 mln zł niższe, a trzeci CD Projekt dopiero dobijał do 29 mln zł.
W dość niewielkim gronie spółek, na których ruch nakręcany był nowymi wiadomościami, znalazł się CI Games. Spółka podpisała z austriacką firmą Koch Media umowę na dystrybucję gry Sniper Ghost Warrior Contracts 2 w większości europejskich krajów. Efektem był skok notowań o 10,4 proc. do 1,606 zł.