Prognozy na 2011 rok mówiły o 10-20 proc. wzrostu indeksu szerokiego rynku. Kompletnie się to nie sprawdziło, a warszawska giełda od połowy roku spada, nie zwracając uwagi na rosnące niedowartościowanie. Wśród największych przegranych roku są największe spółki, tak zwane blue chipy, uznawane powszechnie za defensywne i bezpieczniejsze od innych na czas kryzysu. Jednak w ciągu mijającego roku, licząc od zamknięcia z 17 grudnia 2010 r. do zamkniecia 19 grudnia 2011 r., wartość WIG20 stopniała o prawie 24 proc.
>> Indeks WIG20 odpowiada za ponad 1/4 obrotów na całej giełdzie >> Zobacz jak rozkłada się to w pozostałych indeksach
Fatalne drugie półrocze i narastająca psychoza wokół strefy euro sprawiły, że tylko dwie spółki spośród największej dwudziestki mają dodatnią roczną stopę zwrotu z akcji. Na mocno spadkowym rynku sprawdziły się blue chipy defensywne. Zdecydowanym liderem okazał się PGNiG, które osiągnęło blisko 16 proc. wzrostu. Drugie miejsce ze skromnym wzrostem zajmuje Telekomunikacja Polska. Obie spółki wyróżniły się w ostatnim sezonie wyników, notując wyższe zyski niż oczekiwał rynek. Kolejna spółka w rocznym zestawieniu stóp zwrotu, czyli Bogdanka, notuje ujemną stopę zwrotu.
Najbardziej narażeni na spadki okazali się przedstawiciele branż, których dotyka spowolnienie gospodarcze. Najsilniej przecenionym blue chipem jest reprezentant budowlanki – PBG, który zanotował ponad 69 proc. spadek. Niewiele mniejszy spadek dotknął dewelopera GTC, który spadł o blisko 64 proc. Kolejną spółką, która wyrwała inwestorom dziurę w portfelu jest TVN. Spółka medialna, podobnie jak GTC, ma za sobą kwartał obciążony stratami idącymi w setki milionów złotych. W obu wypadkach miało to związek z przeszacowaniami.
W tym roku w gronie silnie przecenionych spółek znalazły się także spółki paliwowe, które zmagają się z niekorzystnym otoczeniem makro. W ostatnim czasie mocno oberwało się również miedziowemu kombinatowi. KGHM popadł w niełaskę inwestorów po tym, jak rząd ogłosił zamiar wprowadzenia nowego podatku od wydobycia miedzi i srebra.
W 2011 roku ciężko już będzie podreperować giełdowe statystyki. Na dobrą sprawę można go już spisać na straty, a tym co teraz dręczy inwestorów jest pytanie co dalej. Zapytaliśmy ekspertów – zdania są podzielone, ale nie brakuje umiarkowanych optymistów.
– Z reguły jest tak, że po dużych spadkach następny rok jest na plusie. Na razie rynki cały czas dyskontują pogarszanie się koniunktury. Jednak widać oczekiwanie na sygnał, że kryzys nie będzie się pogłębiał. Jeśli dostaną takie impulsy to odbicie jest możliwe. Jestem optymistą na przyszły rok i wierzę w co najmniej kilkuprocentowy wzrost WIG20.Indeks blue chipów powinien przekroczyć barierę 2500 pkt.– prognozuje Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Eksperci wskazują kilka czynników, które powinny zdecydować o wzroście indeksu blue chipów w 2012 roku.
– Przyszły rok powinien być lepszy od tego. Niskie wyceny, bardzo słabe oczekiwania dla giełdy oraz fakt, że wskaźniki makro rozjechały się ze stopami zwrotu mogą sprawić, iż WIG20 zakończy przyszły rok nad kreską – ocenia Roland Paszkiewicz, dyrektor działu analiz CDM Pekao SA.
Inaczej przyszły rok widzi analityk DM BOŚ. W jego ocenie należy być przygotowanym na silne tąpnięcia w połowie przyszłego roku.
– Początek 2012 roku powinien przynieść próbę odbicia. Wzrosty możemy obserwować w I kwartale, jednak nie spodziewałbym się przekroczenia przez WIG20 poziomu 2450 pkt. Później, w połowie roku, a może na jesieni prawdopodobne jest silne tąpnięcie, podobnie do tegochociazby z sierpnia tego roku. Być może bankructwo jakiegoś kraju, albo banku stanie się katalizatorem do mocniejszych spadków. W 2012 roku bessa będzie trwała i na rynku nie tylko będzie mówiło się o kryzysie w Europie, ale także w globalnej gospodarce– podkreśla Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Analitycy mają też swoje typy na przyszły rok. Wśród kandydatów wymieniany jest tegoroczny lider wzrostów wśród blue chipów.
– W przyszłym roku PGNiG może być czarnym koniem. Spółce niespecjalnie sprzyja makro, więc gra będzie pod coś innego. Pretekstem może być gaz łupkowy. Inwestorzy mogą grać pod ewentualne korzyści, jakie z łupków mógłby czerpać PGNiG – mówi Roland Paszkiewicz.
Jednak eksperci przestrzegają przez niekorzystnym otoczeniem, które zagraża wynikom spółki gazowej.
– Otoczenie makro jest niesprzyjające dla spółki. Restrykcyjna polityka URE oraz drogi dolar mogą utrudniać uzyskiwanie dobrych wyników. Tym bardziej może to być trudne, że opóźnia się projekt norweski. Jeśli nic się nie poprawi w otoczeniu makro to ciężko będzie notowaniom PGNiG kontynuować dobrą passę z tego roku. Obecnie wyceniamy akcje gazowej spółki na 4,16 zł i szacujemy, że w tym roku zarobi na czysto 1,243 mld zł, a w przyszłym 1,866 mld zł – uważa Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Wśród potencjalnych beneficjentów wzrostów wymieniane są banki.
– Jeśli nie będzie tragedii w gospodarce to w przyszłym roku naturalnym beneficjentem wzrostów mogą być banki. Tu czynnikiem ryzyka mogą być obawy, co stanie się z podatkiem bankowym i czy nie będzie negatywnego zaskoczenia jak miało to miejsce przy okazji nowego podatku dla KGHM. Jeśli chodzi natomiast o sam KGHM, to niewykluczone, że kurs spółki najgorsze ma już za sobą – wymienia analityk CDM Pekao.
Również analityk Millennium DM radzi zwrócić uwagę na instytucje finansowe i w pierwszej kolejności wymienia banki i PZU.
– Z innych blue chipów ciekawie wyglądają Bogdanka i Kernel, spółki o solidnych fundamentach – przyznaje dyrektor działu analiz Millennium DM.
Natomiast ekspert DM BOŚ z racji niedźwiedziego nastawienia do 2012 roku zwraca uwagę na spółki defensywne.
– Jeśli już to w przyszłym roku zwróciłbym uwagę na spółki defensywne. Mam tu na myśli TP SA oraz PGNiG. Z racji tego, że spodziewam się spadkowego roku, to zalecałbym tradingowe podejście do rynku. Takiej strategii spróbowałbym na bankach, które zostały mocno przecenione – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.