Półroczny wykres Sfinksa doskonale obrazuje stare giełdowe powiedzenie: byki wchodzą po schodach, a niedźwiedzie wyskakują przez okno. W tym konkretnym wypadku kolejność była odwrócona. W końcówce marca i pierwszych dwóch dekadach kwietnia wykresem niepodzielnie rządziła podaż, natomiast popyt potrzebował aż czterech miesięcy, by odrobić poniesione w ciągu czterech tygodni straty.
analizę techniczną walorów Sfinks wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Pod koniec ubiegłego tygodnia kupującym udało się przeniknąć w strefę oporu, wyznaczoną przez długi górny cień spadającej gwiazdy z 12 marca i białą marubozu z 19 marca. Niestety, wspinanie się po przysłowiowych schodach niekorzystnie odbiło się na kondycji graczy, czego efektem były negatywne dywergencje z wykresem cenowym na ROC i RSI. Cześć graczy przytomnie uznała, że w tej sytuacji atak na marcowy szczyt oznaczałby autodestrukcję i postanowiła zrealizować zyski. Na wczorajszej sesji w ostatnich godzinach handlu popyt próbował ratować sytuację i powstrzymał wyprzedaż, ale długi dolny cień świecy w tym miejscu nie wygląda optymistycznie. Kolejnym powodem do niepokoju jest przebieg linii MACD, która jest bliska przecięcia sygnalnej od góry i wygenerowania tym samym zalecenia sprzedaży. Na dodatek linia RSI ostrzega przed możliwością przełamania dolnego pułapu kanału na wykresie cenowym.
Kurs Sfinksa wciąż znajduje się wewnątrz czteromiesięcznego wzrostowego kanału, a sekwencja lokalnych szczytów i dołków nie została zachwiana. Wstęga szybkich wykładniczych również układa się pomyślnie dla kupujących. Niemniej, płynące z wykresu sygnały nakazują zachowanie wzmożonej ostrożności i ostrzegają przed możliwością wystąpienia korekty. Najbliższe wsparcia znajdują się na poziomach 1,92 zł, 1,82 zł oraz 1,62 zł.