Po wczorajszej lewatywie na warszawskich indeksach przyglądamy się ich sytuacji technicznej w rentgenowskim aparacie Wykresu dnia.
Przez ostatnie trzy tygodnie sierpnia WIG zmagał się z poziomem 50000 punktów. Pomimo wysiłku, kupującym nie udało się doprowadzić do zamknięcia świec tygodniowych powyżej tego przedziału, co już pod koniec sierpnia zaowocowało odejściem na niższe poziomy. Z nadejściem września wyprzedaż się nasiliła i na wczorajszej sesji wykres wzbogacił się o lukę bessy. W trakcie sesji kurs musnął linię 15-miesięcznych wzrostów. Dotknięcie linii trendu zmobilizowało graczy do stawienia oporu i przyczyniło się do powstania dolnego cienia. Jego rozmiar w stosunku do korpusu jest jednak zbyt mały, by miał on wartość prognostyczną.
Dalszy rozwój wydarzeń zależy od zachowania kursu względem linii trendu wzrostowego. Jej przełamanie oznacza co najmniej zejście do strefy 42 450 – 42 950 pkt. Dopiero w tym przedziale można będzie oczekiwać próby powstrzymania przeceny, natomiast jego sforsowanie niechybnie przyczyni się do pogłębienia spadków i zejścia w okolice 36 600 pkt. Ten poziom ma olbrzymie znaczenie dla graczy, gdyż oddziela dopuszczalną w ramach ruchu bocznego zniżkę od regularnej bessy. Jego przełamanie niesie ryzyko pełnego ukształtowania się formacji podwójnego szczytu.
Na WIG20 sytuacja wygląda nieco gorzej. Tutaj linia trendu wzrostowego została przełamana już w lutym, a kolejne szczyty i dołki plasowały się coraz niżej. Ostatnie tygodnie do złudzenia przypominają czerwcowy rozwój wydarzeń – luka bessy, gwałtowna wyprzedaż i następnie żmudne odrabianie strat. Domknięcie luki z 20 czerwca zajęło graczom 36 sesji.
Na wczorajszej sesji podaż zrealizowała swój cel minimum – domknęła lukę hossy z 11 lipca. Wejście w strefę wsparcia 2150-2177 pkt. zaowocowało odreagowaniem, ale tak w wypadku indeksu WIG dolny cień o niczym nie przesądza. Dopiero wyjście poza strefę wstęg Bollingera może spowodować próbę odreagowania i powrótu w okolice 2270 pkt. Za względu na obowiązujące zalecenia sprzedaży na wskaźnikach, należy liczyć się z możliwością kontynuacji spadków do poziomu 2000 pkt., który w ciągu ostatnich 2 lat dwukrotnie został skutecznie obroniony.
Dopiero gdy spojrzymy na wykres WIG20 z szerszej perspektywy, widać na nim obiecującą formację zniżkującego rozszerzającego się klina, którego dolne ograniczenie zbiega się ze wsparciem na poziomie 2000 pkt. Ponieważ ta formacja nie była badana na wykresach z naszego parkietu, a przynajmniej nie spotkałem się z takimi opracowaniami, to można posłużyć się jedynie statystykami z amerykańskiego rynku. Wynika z nich, że poprzedzone wzrostami powstanie klina w 85 proc. wypadków kończyło się wybiciem w górę.