W połowie zeszłego roku kurs największego polskiego ubezpieczyciela rozpoczął imponującą zwyżkę, przerywaną sporadycznie konsolidacjami lub krótkoterminowymi korektami. W ostatniej dekadzie października pękł poziom sierpniowego szczytu i na kolejnych sesjach walory PZU notowały coraz to nowsze historyczne maksima. Jednak i na Matyska przyszła kryska.
analizę techniczną walorów PZU wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Ostatniej fali wzrostowej, zapoczątkowanej 10 października, towarzyszył malejący wolumen. Pomimo pokonania oporu poprzedniego lokalnego szczytu gracze, niechętnie angażowali się po stronie kupujących. Z pewnością duży wpływ na ich decyzję miała bliskość nakładających się górnych pułapów kanałów wzrostowych. Na wczorajszej sesji co bardziej zapobiegliwi inwestorzy rozpoczęli realizację zysków. Wolumen podażowy był o 69 proc. większy od wolumenu z dnia poprzedniego. W rezultacie wczorajsza świeca objęła w całości swoją poprzedniczkę, tworząc negatywną formację, a rozkład wolumenu potwierdził jej niekorzystny wydźwięk. Miejsce powstania rewersalowej formacji nie było przypadkowe, co stanowi dodatkowy argument za traktowaniem jej na poważnie. Ten układ świec wymaga jednak potwierdzenia w postaci kolejnej świecy, która zamknęłaby się poniżej wczorajszej.
Najbliższe wsparcia, zdolne powstrzymać przecenę, znajdują się na poziomach 447 i 432 zł. Gdyby podaży udało się je sforsować, to zniżka mogłaby sięgnąć 400 zł.