
Dostawca popularnego silnika sięgnie do kieszeni producentów gier. (Fot. Unity Technologies)
Twórca silnika do gier Unity ogłosił zmiany w swojej polityce cenowej i pakietowej. Dla wielu producentów gier na całym świecie to rewolucja, ponieważ dotychczas Unity udostępniało swój silnik w zamian za revenue share, czyli procent od przychodów, lub za stałą, z góry ustaloną opłatą. Od przyszłego roku Unity chce pobierać opłaty od tytułów, które przekroczą minimalny próg przychodów w ciągu ostatnich 12 miesięcy lub minimalną liczbę instalacji od początku swojego istnienia na rynku.
Progi | Plan Personal i Plus | Plan Pro | Plan Enterprise |
Przychód | 200 tys. USD | 1 mln USD | 1 mln USD |
Instalacje | 200 tys. | 1 mln | 1 mln |
Progi opłaty za Unity Runtime zależą od planu subskrypcji, którego używa deweloper.
Nowe plany spotkały się z masowymi protestami ze strony deweloperów gier, zwłaszcza mniejszych twórców gier indie i F2P. Najwięcej kontrowersji wzbudził zapis o liczbie instalacji. Według nowych zasad w przypadku gier, z których przychody przekroczyły 200 tys. dolarów, twórcy musieliby płacić firmie 20 centów za każdą instalację. Co ciekawe pierwotnie Unity chciało opłaty od każdej instalacji. Według tej metody za każdym razem, gdy konkretna kopia gry byłaby instalowana, twórcy musieliby zapłacić Unity 20 centów. Jeśli np. gracz posiada grę i zainstalował ją na Steamie, a następnie ją usunął i ponownie zainstalował, to opłata dla Unity wynosiła by już 40 centów. To rozwiązanie sprawiłoby najwięcej problemów producentom gier free-to-play. Specyfika tych gier sprawia, że często są instalowane i odinstalowywane przez miliony użytkowników. Ostatecznie firma zrezygnowała z tego rozwiązania i będzie pobierać opłatę tylko od pierwszej instalacji. Twórcy nie zapłacą też prowizji od gier w abonentach typu Game Pass (opłatę ma ponieść dostawca usługi) oraz od wersji demo, pod warunkiem, że gra nie oferuje możliwości dokupienia pełnej płatnej wersji.
– Oczywiście sytuacja może ulec zmianie. Unity może wprowadzić pewne modyfikacje lub ugiąć się pod pod falą krytyki, jeśli ta będzie odpowiednio duża. Jednak na ten moment wydaje się, że kwestia wprowadzenia nowego cennika jest przesądzona – komentuje Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku.
Bunt deweloperów
Odpowiedź twórców gier na nowe regulacje była jednoznaczna. Swoje niezadowolenie i groźbę przejścia na inne silniki (Spark i Unreal) wypowiedzieli twórcy takich hitów jak Among Us, Cricket, Cult of the Lamb i wielu innych. Unity w reakcji wycofało się z części proponowanych zmian.
Wątpliwości budzi także to, że twórcy Unity zapowiadają, że kwoty opłat będą liczone za pomocą wewnętrznych algorytmów. Twórcy gier obawiają się, że to nie będą jasne i przejrzyste kryteria.
Ostatecznie największym skutkiem tej afery jest utrata zaufania do Unity. Co ciekawe kilka dni przed ogłoszeniem zmian prezes Unity Technologies, John Riccitiello, sprzedał 2 tys. akcji firmy. Transakcja z miejsca wywołała podejrzenia o insider trading. Po ogłoszeniu zmian w cenniku kurs akcji Unity Technologies spadł z blisko 39 USD do 36,2 USD.
Polskie studia napędzane Unity
Temat zmian w cenniku odbił się szerokim echem także nad Wisłą. Z silnika Unity korzystają głównie mniejsze studia. Branżowi giganci jak CD Projekt, 11 bit studios, PCF Group czy CI Games działają na silniku Unreal. Wśród większych tytułów temat dotyczy gry Green Hell od Creepy Jar. Kolejna gra – Chimera – powstaje już na Unrealu. Znacznie większy ból głowy będą miały studia z grupy PlayWay – wiele z nich działa właśnie w oparciu o technologię Unity. Z kolei w segmencie gier free-to-play w większości wypadków zmiana cenników nie powinna odbić się na wynikach.
– Zmiany w cenniku Unity nie dotkną Artifex Mundi. Najważniejsze tytuły studia, czyli Unsolved i gry typu HOPA, generujące 98 proc. przychodów, są rozwijane przy użyciu własnego silnika. Jedynie Bladebound i nowa gra RPG są oparte na technologii Unity. Ten pierwszy tytuł nie przekracza progów płatności, zaś ten drugi tytuł wydaje się być tworzony w segmencie, w którym potencjalne płatności będą stanowiły jedynie ułamek procenta przychodów. Bezpieczne jest także Huuuge. Gry typu casino są rozwijane przy użyciu własnego silnika. Jedynie gra Traffic Puzzle działa na Unity, ale bardzo niska liczba pobrań sprawia, że nowa opłata będzie miała pomijalną wartość – komentuje Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku.
Suchą stopą powinien przejść także BoomBit, który co prawda korzysta z technologii Unity, ale z uwagi na usługę pośrednictwa reklamowego oferowanego przez Unity najprawdopodobniej nie odczuje większych zmian w portfelu.
– Na silniku Unity bazuje BoomBit, przy czym z racji iż studio korzysta z usług pośrednictwa reklamowego LevelPlay/ironSource (usługi Unity), 95 proc. gier powinno być wyłączonych z nowego modelu cenowego. Pozostałe 5 proc., korzystające z innego serwisu do pośrednictwa reklamowego, wydaje się nie przekraczać progów płatności – zaznacza Piotr Poniatowski.
Wśród polskich studiów zmiany najmocniej odczuje Ten Square Games, którego sztandarowe tytuły, w tym także studia Rortos, działają w w technologii Unity. Jednak jak zaznacza analityk BM mBanku, potencjalne dodatkowe koszty związane z silnikiem nie wpłyną znacząco na rentowność całej grupy.
– Według naszej analizy, próg ustalony przez Unity przekraczać będą co najmniej Fishing Clash, Hunting Clash, Wild Hunt, Airline Commander, Wings of Heroes oraz Real Flight Simulator. Szacujemy, że teoretyczna roczna opłata obliczona na podstawie wyników ostatnich 12 miesięcy (pobrania w okresie od września ’22 do sierpnia ’23) wyniosłaby około 1,6 mln dolarów. Należy pamiętać, że potencjalna opłata będzie obliczana na bieżących danych, a powyższa kwota to jedynie przybliżony szacunek na danych historycznych, pokazujący skalę możliwej prowizji. Ponadto, część pobrań może być wyłączona z naliczenia prowizji, a ze względu na korzystanie z usług marketingowych ironSource zakładamy, że Ten Square Games może otrzymać pewne rabaty od cennika – mówi Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku.