Akcjonariusze Energi spędzili majówkę z wyładowanymi bateriami. Już tydzień przed przedłużonym weekendem na wykresie zaczęło iskrzyć, a długie górne cienie świec okazały się zwiastunem spadku napięcia. 29 kwietnia podaż uderzyła z mocą prawie 3 milionów akcji, niszcząc linię energetyczną szybkiego trendu wzrostowego. Przy napięciu 23,7 Volta zadziałał zasilacz awaryjny, ale zapasów wystarczyło zaledwie na cztery dni. Włączenie awaryjnego generatora przy 50 proc. zniesieniu minionych wzrostów zapaliło kolejny płomyk nadziei, ale także nie na długo – paliwo skończyło się 20 maja i kurs zaczął dalej gasnąć. Ale do czasu – ostatnie zwarcie popytu z podażą zmienia sytuację techniczną waloru.
Analiza techniczna walorów Energa wraz z prognozą kierunku i zasięgu ruchu
Kluczowym dniem dla notowań Energi jest 11 czerwca. Pękła wtedy linia trendu spadkowego, a dodatkowo na poziomie 61,8 proc. zniesienia trendu wzrostowego budowanego od połowy lutego ukształtował się lokalny dołek, tworząc przy okazji pozytywną dywergencję kursu ze wskaźnikiem AD. A więc znów zrobiło się jasno.
Popyt oślepiony błyskiem nie dostrzegł początkowo tego, co stało się na wykresie. Gdy oczy inwestorów przywykły do działających żarówek, kurs przestał się ślizgać po złamanej linii trendu i osiągnął w dniu wczorajszym poziom 23,70 zł. Nie jest miejsce przypadkowe – właśnie od poziomu wczorajszego zamknięcia aż do 24,30 zł rozciąga się strefa obrony podaży. Dopiero przekroczenie tej obszaru cenowego może dać impuls do ataku na szczyty. Warto jednak zwrócić uwagę, że podaż poddała się wczoraj bez walki, o czym świadczy niski wolumen na sesji, a to uprawdopodobnia dalsze wzrosty. Dodatkowo popyt powinien być stymulowany przez rosnąca linię DI i małą odległość do pierwszego wsparcia na poziomie 23,23 zł, gdzie można ustawić zlecenie obronne.