Subindeks WIG-Banki spada dzisiaj nawet o 4,7 proc.
Poniedziałkowe spadki na giełdzie w Warszawie są duże, ale póki co nie ma paniki, jaką jeszcze można było obserwować kilkanaście dni wcześniej. O godzinie 11:00 indeks WIG20 miał wartość 1.430 pkt., tracąc wprawdzie 3,9 proc. wobec piątkowego zamknięcia, ale niespełna 10 minut po otwarciu atakował on już poziom 1.400 pkt., cofając się o 5,9 proc. Oczywiście do końca sesji jest jeszcze dużo czasu i sytuacja może się znacząco pogorszyć, ale póki co takie zachowanie należy potraktować jako pozytywny sygnał. Wpisuje się on w lansowaną od ubiegłego tygodnia tezę, że WIG20 w poprzedni poniedziałek wyznaczył średnioterminowy dołek i do Wielkanocy nie spadnie niżej. Dalej też aktualne pozostaje założenie, że dołek całej tej koronabessy może mieć miejsce latem br.
Duże spółki z bankami na czele ściągały WIG20 w dół wyraźnie mocniej niż to miało miejsce w przypadku pozostałych indeksów. Po dwóch godzinach handlu WIG spadał o 3,45 proc. do 39.731 pkt., mWIG40 o 2,64 proc. do 2.799 pkt., a sWIG80 o 1,68 proc. do 9.882 pkt.
Skąd presja na banki? Z jednej strony był to efekt ostrzeżenia PKO BP, że ostatnia decyzja Rady Polityki Pieniężnej o cięciu stóp procentowych u „zmianie parametrów rezerwy obowiązkowej” będą mieć negatywny wpływ na wyniki banku, obniżając go o 75-100 mln zł kwartalnie. Z drugiej było to echo propozycji UOKiK, odrzuconej wprawdzie szybko przez minister Emilewicz, odnośnie możliwości zawieszenia przez konsumenta umowy kredytu konsumenckiego lub hipotecznego na rok.
To wszystko sprawiało, że subindeks WIG-Banki spadał o 4,7 proc. Akcje wspomnianego PKO BP taniały o 3,9 proc. do 22,16 zł i w największym stopniu przyczyniały się do zniżki indeksu blue chipów. Notowania mBanku spadały o prawie 8 proc. do 228,60 zł, Santander Bank Polska o 6,9 proc. do 190 zł, Alior Banku o 5,5 proc. do 13,68 zł, Pekao o 5,4 proc. do 53,72 zł, a Millennium o 4,6 proc. do 3,512 zł.
Dobrego dnia nie mają nie tylko banki, ale wile innych spółek. Akcje Agory tanieją o 5,9 proc. do 8 zł, po tym jak spółka poinformowała, że „spodziewa się istotnego negatywnego wpływu koronawirusa na wyniki II kwartału”. AmRest po zamknięciu 143 restauracji w Hiszpanii taniej o 9 proc. do 20,10 zł. KGHM spada o 4,7 proc. do 55,18 zł w ślad za spadkiem cen miedzi do najniższych poziomów od 4 lat. Tradycyjnie też przecena nie omija takich spółek jak Rainbow Tours i Enter Air.
Kliknij, aby powiększyc.
Jednak informacje ze spółek to tylko jeden z powodów dzisiejszych spadków na GPW. Drugi jest globalny. I dużo ważniejszy. To pogorszenie nastrojów na światowych giełdach, napędzane rosnącą liczbą ofiar i osób zarażonych koronawirusem w Europie i USA, spływającymi przez cały weekend ponurymi prognozami dla amerykańskiej gospodarki, piątkową przeceną na Wall Street i mocno spadającymi dziś kontraktami na amerykańskie indeksy, brakiem poparcia amerykańskiego Senatu dla pakietu pomocowego Trumpa, czy wreszcie zamknięciem wszystkich fabryk we Włoszech (oprócz tych uznanych za strategiczne).
Obecnie trudno wskazać optymistyczne czynniki, które zachęcałyby do kupna akcji. Szczególnie, że już mało kto wierzy w przyszłe odbicie typu V, a nawet U. Niewątpliwie jednak, wśród tych wszystkich czarnych scenariuszy, brak paniki i wskazania płynące z wykresu WIG20, takim lekkim źródłem optymizmu są.
