Wilbo nie zamierza się jednak poddawać i rozpoczęło walkę o przetrwanie. Tym razem zarząd rybnej spółki zdecydował się złożyć do sądu pismo o cofnięcie wniosku o ogłoszenie upadłości obejmującej likwidację jej majątku. Komunikat przesłany w tej sprawie w poniedziałek jest lakoniczny i nie podaje szczegółów. >> Treść znajdziesz tutaj.
W spółce udało się nam dowiedzieć, że Wilbo cały czas prowadzi działalność operacyjną. Produkcję na ograniczoną skalę prowadzą dwa zakłady, a finansowanie odbywa się z bieżącej działalności. W ostatnim czasie doszło do roszad w zarządzie i akcjonariacie spółki. Na stanowisku prezesa zasiadł Grzegorz Białoruski zmieniając Konrada Wilandta. W tym samym czasie okazało się, że dwaj główni akcjonariusze (Dariusz Bobiński oraz Waldemar Wilandt) upłynnili cześć swoich pakietów innym osobom fizycznym. Papiery dające po 9,99 proc. głosów na WZA sprzedano dwóm inwestorom. Natomiast w posiadaniu Bobińskiego i Wilandta pozostało po około 23 proc.
Przypomnijmy, że Wilbo wystąpiło z wnioskiem o upadłość jeszcze w lipcu. Wówczas władze rybnej spółki przekonywały, że jest to jedyne słuszne rozwiązanie mające na celu ochronę interesów zarówno spółki, jak i wszystkich jej wierzycieli, akcjonariuszy oraz pracowników. Powodem wnioskowania o upadłość było wypowiedzenie umów kredytowych przez Bank Gospodarki Żywnościowej. Wilbo zasugerowało także, że jeżeli w trakcie postępowania upadłościowego wierzyciele spółki wykażą wolę aktywnego uczestnictwa w procesie restrukturyzacji, na co w ocenie zarządu pozwalają posiadane aktywa, zarząd nie wyklucza zamiany upadłości likwidacyjnej na układową.
>> Firma bez kapitału i kredytów zaczęła się dusić jak ryba wyciągnięta z wody. >> Jest kolejny bankrut: Wilbo złożyło wniosek o upadłość likwidacyjną.
Rybną spółkę trapią problemy finansowe już od dłuższego czasu. Ubiegły rok Wilbo zamknęło stratą netto w wysokości 28,2 mln zł. We wrześniu 2011 roku BRE Bank, jedna z głównych instytucji kredytujących działalność spółki, wycofał się z dalszego finansowania. W efekcie piętrzących się trudności zarząd Wilbo podjął starania pozyskania branżowego inwestora. Rezultatem tych działań było podpisanie na początku 2012 roku umowy inwestycyjnej z konkurencyjnym Seko, która w swych założeniach miała doprowadzić do połączenia firm.
>> Sałatka rybna stanęła ością w gardle. >> Zamiast fuzji konflikt, który grozi ugotowaniem Wilbo.
Ostatecznie transakcja nie wypaliła, a Wilbo przyznało, że restrukturyzacja finansowa tą drogą nie przyniosła pożądanych efektów. Wyniki I półrocza pokazały spadek przychodów do 55 mln zł z 76,2 mln w analogicznym okresie 2011 roku. Strata netto przypadająca akcjonariuszom jednostki dominującej wyniosła 10,6 mln zł wobec 9,3 mln zł. Sygnałem ostrzegawczym od dłuższego czasu jest rating Altmana, który pozostaje w strefie zagrożonej – obecnie jest na poziomie CCC-.
Rynek pozytywnie zareagował na wystąpienie Wilbo o cofnięcie wniosku upadłościowego. Spółka notowana jest w systemie jednolitym i na pierwszym fixingu płacono za jej akcje 0,34 zł, co dawało ponad 21-proc. wzrost. Później TKO sugerował nawet 32-proc. zwyżkę. Wcześniej mocną przecenę obserwowaliśmy w połowie lipca, wówczas na wieść o feralnym wniosku kurs spadł nawet poniżej 0,10 zł. Trzeba również dodać, iż w lutym, kiedy głośno było o przejęciu przez Seko, wartość papierów Wilbo ocierała się nawet o 1 zł.
>> Zobacz także analizę fundamentalną i wskaźnikową spółki. >> Wszystkie najważniejsze informacje na temat Wilbo znajdziesz na stronie spółki w serwisie StockWatch.pl