Pierwsza sesja w nowym roku była wręcz wymarzona, ale jej wynik został szybko zniwelowany przez piątkową korektę. Inwestorów odstraszyły kulisy grudniowego posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku w USA. Okazało się, że nie wszyscy członkowie komitetu byli skłonni do szczodrości – kilku z nich opowiadało się za ograniczeniem lub wstrzymaniem akcji QE3. To wystarczyło inwestorom do szybkiej realizacji zysków.
Piątkowa przecena najmocniej dała się we znaki indeksowi WIG20. Przy okazji pojawiły się obawy o efekt stycznia, który jeszcze wczoraj był bardzo realny. Dotychczas na rynku nie brakowało opinii o możliwości powtórki scenariusza ze stycznia 2012 roku, kiedy indeks szerokiego rynku zyskał prawie 7 proc.
Zachowanie rynku w końcówce tygodnia zasiało ziarno niepewności wśród inwestorów. Dlatego StockWatch.pl wypytał fachowców o ocenę sytuacji oraz czy w tym roku jest miejsce na efekt stycznia. Opinie są mocno podzielone, dominuje rezerwa i ostrożność.
– Efekt stycznia to z definicji okres na początku roku, w którym aprecjacja indeksów, a tym samym i akcji, jest szczególnie pokaźna. Jednakże tam, gdzie pojawia się element czasu to wszelkie prognozy czy też analizy stają się arcytrudne. Czas jest pojęciem względnym, niedefiniowalnym i nawet nie da się do końca powiedzieć, czy on tak naprawdę istnieje. Przekładając to na rynek finansowy, to próbując dokonać aproksymacji bazując na funkcji czasu okazuje się, że nie da się w sposób ciągły przewidywać tego, co będzie. Inaczej mówiąc można powiedzieć, że rynek ulegnie aprecjacji w ramach obecnego impulsu wzrostowego czy też w ramach tworzącej się nowej elliottowskiej fali, a WIG20 dotrze do 2.650 pkt., to jednak nie da się powiedzieć w sposób wiarygodny kiedy to nastąpi. A to oznacza, że zastanawianie się nad zasadnością wystąpienia efektu stycznia jest tak samo istotne czy wiarygodne, jak dywagowanie o opadach śniegu zimą. Wiadomo, że śnieg spadnie tej zimy (rachunek prawdopodobieństwa) lecz nie powiemy, czy nastąpi to za tydzień, dwa czy nawet w styczniu. Podobnie jest z indeksami giełdowymi – bessa przeszła do lamusa, kolejne opory są łamane, sygnały kupna są utrzymane zaś krótkoterminowe argumenty za hossą przeradzają się w średnioterminowe argumenty, w wyniku czego WIG20 po dotarciu do luki bessy z 2011 r. (strefa 2.650 pkt.) ma prawo odpocząć przed podróżą na 3.000 pkt. – podkreśla Piotr Neidek, analityk DI BRE Banku.
>> StockWatch.pl sprawdza różne metody na wyłonienie najlepszych spółek na giełdzie. >> Giełda po wynikach: 10 magicznych spółek wg formuły Joela Greenblatta.
Do poziomu 3.000 pkt. jeszcze długa droga. Zanim byki w nią wyruszą, możliwe że najpierw zrobią sobie odpoczynek, a w tym czasie indeks cofnie się na południe i przy okazji przetestuje pokonaną już linię bessy 2007-2012 r. Ostateczna konkluzja jest taka, że efekt stycznia ma prawo wystąpić. Głównym argumentem jest sprzyjające otoczenie zewnętrzne: S&P500 znajduje się w kolejnej wzrostowej fali z zasięgiem do strefy historycznych szczytów, zaś DAX ma przed sobą długoterminowy scenariusz ataku 10.000 pkt., a z Bundów jak i Bondów odpływa kapitał na rzecz rynku akcji. Ekspert podkreśla, że w sytuacji niezrealizowania styczniowego rajdu też nie będzie powodów do smutku, ponieważ wówczas trafi się okazja na kupno akcji w tej części hossy, która generuje jeszcze małe ryzyko poniesienia średnioterminowych strat.
Ciekawe spostrzeżenia na temat efektu stycznia ma także analityk z DM BOŚ. Jego zdaniem niewiele osób zdaje sobie sprawę, że według badań efekt stycznia najbardziej jest widoczny w notowaniach małych spółek.
– Dobrze korespondowałoby to sytuacją na GPW, gdzie dotychczas silne zwyżki kumulowały się w sektorze dużych spółek, a te mniejsze pozostawały niejako w odstawce, choć oczywiście i tutaj dostrzec można niemałe wzrosty. Warto zwrócić więc uwagę na indeks sWIG80, który stoi przed szansą na pokonanie zeszłorocznych maksimów, co z kolei otworzyłoby drogę dalszym zwyżkom o znacznej skali. Uważać jednak trzeba na rysujące się dywergencje na wskaźnikach, gdzie nie widać potwierdzenia ostatnio ustanowionych maksimów. – wskazuje Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Kliknij aby powiększyć
>> Wszystkie spółki z indeksu sWIG80 znajdziesz w jednym miejscu. >> Sprawdź i porównaj najważniejsze wskaźniki giełdowych maluchów w StockWatch.pl
Swoją teorię na temat efektu stycznia przedstawił nam Mariusz Truchan z EFIX Domu Maklerskiego. W tym roku nie spodziewa się on tego zjawiska. Podkreśla przy tym, że fala wzrostowa, zapoczątkowana pod koniec października zeszłego roku, wydaje się być na tyle długa, że aż się prosi o schłodzenie korektą. W bazowym scenariuszu przewiduje, że przecena nie będzie głęboka. Jego zdaniem najprawdopodobniej wystąpi ona w formie płaskiej korekty (podobnie jak to miało miejsce w przeszłości, gdy po dwumiesięcznej fali wzrostowej indeksy łapały oddech). Ekspert również radzi wykorzystać ewentualne spadki do akumulacji akcji.
Nasi rozmówcy wskazali także kilku faworytów na pierwszy miesiąc nowego roku. Zdaniem Piotra Neidka, od strony technicznej ciekawie wygląda Ciech. Kurs chemicznej spółki na początku miesiąca zaimponował dynamicznym wzrostem.
– Górne ograniczenie kanału pękło pod naporem popytu, a skoro odbyło się to przy zwiększonych obrotach to akcjonariusze otrzymują kolejny sygnał, że ich kapitał jest dobrze ulokowany. Przygoda z Ciechem zaczęła się przy pułapie 20,49 zł, kiedy pojawił się sygnał kupna, zaś kolejne wydarzenia spowodowały, że outlook na tę spółkę jest nadal optymistyczny. Na czwartkowej sesji doszło do wybicia ważnego oporu 24 zł, zatem zostały aktywowane kolejne średnioterminowe cele, czyli 32 zł i 60 zł. Na 60 zł wskazuje zasięg liczony wg szerokości spadkowego kanału, a skoro tam przebiega ważne fibo-zniesienie fali bessy, to techniczne elementy byczej układanki pasują do siebie. Konkluzja bycza, zaś poziom stop to 21,24 zł na zamknięciu. – ocenia analityk DI BRE Banku.
Kliknij aby powiększyć
>> DI BRE Bank na ten rok zaleca stopniowe zwiększanie alokacji w spółki przemysłowe, w tym m.in. w Ciech. >> 10 powodów, dla których akcje w 2013 r. będą rosły.
Drugim wskazaniem eksperta DI BRE Banku jest Getin Noble Bank. Tu mieliśmy do czynienia z pokaźnym wzrostem kursu w ostatnich tygodnia 2012 roku. Z technicznego punktu widzenia fala wzrostowa powinna być dalej kontynuowana.
– Posiłkując się wykresem uwzględniającym prawa z akcji można w ostatnich kilkunastu miesiącach doszukać się struktury przypominającej zarówno diament jak i oG&R. Tak długie konsolidowanie się (abstrahując od zmian w strukturze grupy kapitałowej) to od strony technicznej baza pod bardzo silne wzrosty. Pytanie jakie należy sobie zadać: kiedy rozpocznie się ta właściwa wzrostowa fala – bessa na GPW przeszła do lamusa, dlatego też koncepcja wzrostów cen akcji Getin Noble jest uzasadniona. Predykcja ruchu na północ to strefa prawie o 1 zł wyższa od bieżącego kursu, a skoro dotychczasowe kreski sugerują dalszą aprecjację, to ze stopem 1,63 zł close należy sądzić, że byki dalej będą rozdawały karty. – uważa Piotr Neidek.
Kliknij aby powiększyć
Kolejną interesującą spółką jest Polnord. Akcje dewelopera mają za sobą słabe ostatnie miesiące zeszłego roku, ale pod koniec grudnia doszło do przebudzenia kursu. Notowania z około 10 zł ruszyły w kierunku 12 zł. W piątek na kursie Polnordu dominuje korekta. >> Odwiedź stronę analityczną spółki w serwisie.
– Kurs spółki znajduje się w pobliżu swoich wieloletnich minimów, ale przy znacznej aktywności widać obronę przed kontynuacją spadku. Ponadto mimo zwyżek w ostatnim czasie, akcje nie są zbytnio wykupione i po pokonaniu 12 zł kurs może zacząć zmierzać w kierunku 14 zł. Oznaczałoby wybicie górą z aktualnie budowanego lekko wzrostowego kanału. Z kolei ewentualne opuszczenie tego kanału dołem przekreślałoby pozytywny scenariusz. – uważa Łukasz Bugaj.
Kliknij aby powiększyć
>> Wprowadź własne kryteria skanuj rynek w poszukiwaniu ciekawych spółek. >> W serwisie jest dostępny skaner fundamentalny, który ułatwi samodzielne poszukiwania.
