Na giełdzie jest prawdziwy urodzaj na spółki groszowe. W wtorek na zamknięciu sesji aż 65 spółki miały rynkową wycenę jednej akcji poniżej 1 zł.
Tendencja jest wyraźnie rosnąca, groszówek przybywa. Jeszcze w pierwszej połowie 2007 r., a więc kiedy na dobre kwitła hossa, spółek groszowych było tylko kilka. Kiedy na rynek zawitała bessa, ich liczba zaczęła stopniowo rosnąć. Na początku 2008 r. było ich 14, a w połowie 2008 r. o 4 więcej. Wtedy indeks szerokiego rynku WIG był na zbliżonym poziomie do obecnego. Rzeczą, która się zmieniła od tamtej pory jest liczba notowanych spółek na parkiecie – od tamtego czasu mieliśmy około 90 debiutów.
We wcześniejszych latach większość spółek groszowych powstało w ramach popularnych splitów (w 2007 i 2008 na GPW były aż 32 splity) oraz emisji z prawem poboru (odcięcie). Firmy decydowały się na podział akcji i nowe emisje idąc za modą, która windowała kursy nie bacząc na fundamenty. Teraz emisje z prawem poboru nie są już tak popularne. Ostatnio kolejną taką emisję przeprowadził chociażby Boryszew, którego kurs od kilku miesięcy zmaga się z wyraźną przeceną.
Splity stały się jeszcze większą rzadkością. Tak naprawdę przydały by się reverse splity, czyli tzw. scalanie akcji. Prekursorem w tej dziedzinie na naszym rynku był FON, gdy kurs spadł na 2-3 grosze i obroty zamarły. Jednak takie działania na warszawskim parkiecie są nadal rzadkością.
Jest jeszcze jeden zasadniczy problem ze spółkami groszowymi. Spółki notowane po kilka groszy są narażone na bardzo dużą zmienność kursu, bo w ich wypadkach każdorazowy ruch o 1 gr w górę czy w dół to zmiana notowań o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent. Największy problem robi się kiedy akcje kosztują 1 gr. Wtedy nie mogą już spaść, tylko ewentualnie wzrosnąć o 100 proc., a nie ma chętnych na takie zakupy. Na szczęście chwilowo jednogroszówek brak.
Zobaczmy, którym spółkom można dzisiaj przypisać etykietkę groszowych. Są wśród nich starzy znajomi, od lat notowani poniżej 1 zł – to m. in wspomniany już FON oraz Elkop, który zresztą także przeprowadzał scalenie akcji. Spółki groszowe reprezentują pełen przekrój branż. Silną reprezentację mają m. in. sektor lekki oraz spożywczy. Nie brakuje spółek kooperujących w branży budowlanej, która ostatnio przeżywa mocną zapaść na giełdzie. Są nawet spółki ze stajni najpotężniejszych prywatnych inwestorów warszawskiego parkietu. Na granicy złotówki balansuje wycena jednej akcji KOV, nad którym kontrolę sprawuje Jan Kulczyk oraz LC CORP z porfela Leszka Czarneckiego. Jeszcze mniej bo około 50 gr potrzeba by stać się właścicielem jednej akcji Boryszewa, nad którym pieczę sprawuje Roman Karkosik. W panteonie jest również Bioton, który aktualnie zmaga się z poziomem 10 gr za akcję.
Wiele spółek groszowych ma za sobą bardzo silną przecenę. Trzymiesięczna stopa zwrotu w wielu przypadkach pokazuje ponad 50-procentowe spadki. Inwestorzy powinni pamiętać, że te spółki charakteryzuje duża zmienność kursów w bessie, a są także silnie podatne na trendy w hossie. Jednak gra na takich spółkach jest bardzo ryzykowna, bo często zawodzi płynność, a fundamenty zwykle pozostawiają wiele do życzenia.